Handel internetowy w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie – szacowana wartość rynku e-commerce to już ponad 50 mld PLN. Rozwojowi sprzyjają jasne i zrozumiałe zasady. Ochrona konsumentów jest ważna, ale nie może pójść w kierunku nadmiernych obciążeń sprzedawców, bo to oznacza wzrost cen. Izba Gospodarki Elektronicznej w swoim stanowisku podkreśla, że zmiany w prawie, której celem jest rozszerzenie niektórych praw przysługującym konsumentom, w tym przedsiębiorców będących osobami fizycznymi, mogą być bardzo niekorzystne dla małych i średnich sprzedawców.

Do tej pory zasada była prosta – jesteś konsumentem, masz prawo do zwrotu w terminie 14 dni. Jesteś przedsiębiorcą, to nie masz prawa do tego by towar zwrócić, ale za to możesz go sobie wrzucić w koszty i odliczyć VAT.

Izba zwraca uwagę, że proponowany kształt przepisów może sprawić, że:

  • pewna grupa przedsiębiorców, np. osoby prowadzące działalność gospodarczą, uzyska szersze uprawnienia, niż te przysługujące konsumentom (nie dość, że będą mogli zwrócić towar w terminie 14 dni, to jeszcze zachowają prawo do zaliczenia go w koszty uzyskania przychodów i odliczenia VAT-u)
  • będzie bardzo trudno odróżnić konsumenta od nie-konsumenta, co będzie miało wpływ na relację sprzedawca – klient, w której sprzedawca nie będzie wiedział jakie uprawnienia, np. do odstąpienia od umowy czy reklamacji w razie wystąpienia wady (rękojmi) – ma kupujący.
  • mali i średni sprzedawcy internetowi zostaną obciążeni dodatkowymi kosztami działalności działalności gospodarczej, wynikającymi z kosztów weryfikacji statusu klienta oraz związanych z tym sporów (będą musieli wdrożyć nowe rozwiązania IT, które umożliwią im dostosowanie procesu zakupowego do nowych przepisów).

Izba napisała, że wiąże duże nadzieje z projektem ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych, druk nr 3622, który niebawem wejdzie pod obrady Sejmu (prawdopodobnie na dodatkowym posiedzeniu planowanym na sierpień), ale jednocześnie apeluje o wycofanie się z ze zmiany, która rozciąga prawa konsumenckie również na osoby prowadzące działalność gospodarczą w formie zaproponowanej przez projektodawcę.

Sprawdź czy PKD klienta nie uprawnia go do bycia konsumentem

Projekt przewiduje wprowadzenie nowego przepisu do Kodeksu cywilnego. W ustawie dodano kilka nowych artykułów:

„Przepisy dotyczące konsumenta, zawarte w art. 385, stosuje się do osoby fizycznej zawierającej umowę bezpośrednio związaną z jej działalnością gospodarczą, gdy z treści tej umowy wynika, że nie posiada ona dla niej charakteru zawodowego, wynikającego w szczególności z przedmiotu wykonywanej przez nią działalności gospodarczej, udostępnionego na podstawie przepisów o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.”

oraz

Art. 5761a. Zawarte w niniejszym dziale przepisy dotyczące konsumenta, z wyjątkiem art. 558 § 1 zdanie drugie, stosuje się do osoby fizycznej zawierającej umowę bezpośrednio związaną z jej działalnością gospodarczą, gdy z treści tej umowy wynika, że nie posiada ona dla tej osoby charakteru zawodowego, wynikającego w szczególności z przedmiotu wykonywanej przez nią działalności gospodarczej, udostępnionego na podstawie przepisów o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.

Prawdopodobnie przepisy te znajdą się w top 10 najbardziej skomplikowanych i nieżyciowych rozwiązań prawnych. Izba zwraca uwagę m.in. na kwestie podatkowe, prawo do zwrotu w terminie 14 dni od zakupu oraz na problemy praktyczne, czyli określanie czy dany przedsiębiorca jest kupującym konsumentem na podstawie analizy kodów PKD.

Co to oznacza? Sprzedawca będzie mógł nie traktować konsumenta-przedsiębiorcę jako konsumenta, jeśli z jego PKD będzie wynikać, że zakup może mieć związek z wykonywaną działalnością. Jednakże jego stosowanie w praktyce będzie ultra trudne, gdyż – czego projektodawca nie uwzględnił – PKD w Polsce traktowane jest bardzo luźno. Ponadto klasy i podklasy PKD podane przez przedsiębiorców często mają zbyt ogólny charakter uniemożliwia ocenę, czy np. konsument-przedsiębiorca kupujący aparat fotograficzny, kupuje go dla siebie, czy będzie nim wykonywać zdjęcia wykonanej pracy w celu umieszczenia na stronie internetowej swojej firmy.

Zdaniem Izby Gospodarki Elektronicznej może to wywołać poważne komplikacje związane z prawem odstąpienia umowy zawartej na odległość oraz poza lokalem przedsiębiorstwa. Bezpośrednio dotyka do sektor e-commerce. Błędna ocena sprzedawcy co do statusu prawnego kupującego może prowadzić do wydłużenia terminu na złożenie oświadczenia o odstąpieniu od umowy nawet do 12 miesięcy, wobec standardowych 14 dni.

Branża stoi na stanowisku, że najprostszym modelem weryfikacji, czy klient kupuje na firmę, czy na użytek własny, jest po prostu podanie NIP-u i zażądanie faktury przy dokonywaniu transakcji.

1,5 mln uszczęśliwionych na siłę

Tak jest teraz i chyba nie ma potrzeby tego zmieniać. Pamiętajmy o tym, że prawo do zwrotu w terminie 14 dni to bolączka sklepów internetowych. W niektórych kategoriach sklepów internetowych, w szczególności w odzieżówce, zwrotom podlega 50% sprzedaży lub więcej.

Dokładanie do tego możliwości dokonania zwrotu przez 1,5 mln realnie działających przedsiębiorców może wywołać zamieszanie. Zwłaszcza, że wielu przedsiębiorców to aktywni kupujący. Niemniej, w praktyce sklepy internetowej już obecnie traktują ich jak konsumentów – rzadko się zdarza, by nie mogli oni zwrócić zakupionego towaru. W biznesie masowym o dużej skali działania jest to po prostu nieopłacalne, a ewentualne angażujące obsługę sklepu konflikty z klientami bazujące na określeniu czy ktoś ma prawo do zwrotu, czy nie – uznać można za bezsensowny koszt. Innymi słowy, projektodawca niejako na siłę uszczęśliwia przedsiębiorców, tworząc przepisy, które prawdopodobnie będą wykorzystywane przed tych najbardziej kłopotliwych klientów.

Przedstawiciele branży e-commerce nie mają wątpliwości, że zaproponowana zmiana w istotny sposób utrudni prowadzenie działalności gospodarczej przez mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, ze szczególnym uwzględnieniem firm z sektora e-commerce. Izba uważa, że planowana regulacja miała mieć skutek odwrotny, czyli zmniejszanie obciążeń i niepewności oraz uwolnienie potencjału do dalszego rozwoju przedsiębiorczości. Projektodawca chciał dobrze, ale być może – sprawi, że będzie trudniej i drożej.

Izba Gospodarki Elektronicznej przesłała swoje stanowisko w tej sprawie m.in. do Minister Przedsiębiorczości i Technologii, Jadwigi Emilewicz; Prezesa UOKIK, Marka Niechciała; Wiceprezesa Rady Ministrów, Ministra Jacka Sasina; Szefa Zespołu ds. E-commerce, Posła Michała Cieślaka oraz do Prezydium Komisji Nadzwyczajnej ds. Deregulacji, która rozpatrzy projekt i do przewodniczących klubów parlamentarnych.

Treść Stanowiska Izby Gospodarki Elektronicznej pod linkiem: https://eizba.pl/dla-czlonkow-e-izby/legislacja/stanowiska-postulaty-opinie-izby-gospodarki-elektronicznej/