Jedną z nich jest TWINO. Z Jevgenijsem Kazaninsem – CEO TWINO, rozmawiał Rafał Tomaszewski.

Czytaj także: Andrzej Bassara, PayU – zaczęliśmy robić FinTech nim to stało się modne

Rafał Tomaszewski: Dzień dobry! Może na początek przybliżyłby Pan działalność TWINO. Czym się zajmujecie?

Jevgenijs Kazanins: Dzień dobry. TWINO jest jedną z najszybciej rozwijających się platform pożyczek peer-to-peer (P2P) w Europie. W 2015 roku umożliwiliśmy inwestorom zarabianie poprzez inwestycje w niezabezpieczone kredyty konsumenckie. Roczny zysk na takich operacjach to około 10%, lub więcej.

Dbamy o jak najlepszy user experience – w końcu czas to pieniądz. Dlatego inwestycje muszą być dostępne i procesowane w jak najszybszym tempie. Muszą też być radykalnie proste w obsłudze.

Czytaj także: Koniec z noszeniem dowodu rejestracyjnego już blisko

R.T.: Jak wygląda korzystanie z TWINO krok po kroku? Załóżmy, że jestem inwestorem i chce rozpocząć przygodę z platformą.

J.K.: Po pierwsze żeby skorzystać z TWINO trzeba mieć ukończone 18 lat i posiadać konto bankowe na terenie Unii Europejskiej. Wchodzimy na stronę, wypełniamy krótki formularz rejestracyjny.

Następnie przelewamy pieniądze na nasze konto w serwisie TWINO. Po wypełnieniu formularza otrzymamy instrukcje, jak należy przelać środki. Wybieramy też walutę, w jakiej chcemy operować – do wyboru jest funt brytyjski i euro.

Po zainwestowaniu w pożyczkę zaczniemy otrzymywać zwrot pieniędzy wraz z odsetkami. Od razu po tym, jak pożyczkobiorca rozpocznie spłatę, środki trafią na nasze konto w TWINO.

R.T.: Ciekawy jestem jak oceniacie polski rynek pożyczek społecznościowych i ogólnie polską scenę FinTech?

J.K.: Na pewno widzimy w Polsce ogromny potencjał. Rynek jest innowacyjny i znajduje się tu blisko 40 mln klientów. Banki w Polsce pożyczają na naprawdę wysoki procent i to jest właśnie szansa dla pożyczek P2P i prywatnych inwestorów.

R.T.: Właśnie, więc nie boicie się zmian zapowiadanych przez nasz Rząd? Mam tutaj na myśli nową ustawę o kredycie konsumenckim, która zapewne uderzy w rynek pożyczek P2P.

J.K.: Kilka lat temu skontaktowaliśmy się z regulatorami na naszym macierzystym rynku, czyli na Łotwie. Usłyszeliśmy wtedy, że pożyczki P2P są tak nieistotne, że nie ma sensu ich regulować. Jakiś czas później rynek ten bardzo mocno urósł, co zaskoczyło regulatorów.

Wydaje mi się, że decydenci w większości państw jeszcze nie mieli okazji dobrze poznać branży FinTech, w tym platform peer-to-peer (P2P). Wciąż jest to dla nich coś nowego i myślę, że podobnie jest właśnie w Polsce. Uważam, że podstawową kwestią jest edukacja finansowa i technologiczna – skierowana również do władz. Warto poznać możliwości, jakie niesie rynek pożyczek społecznościowych.

Czytaj także: Donald Trump chce podbijać kosmos

R.T.: A czy współpracujecie z jakimiś polskimi firmami? Mam na myśli głównie FinTechy, ale nie tylko.

J.K.: Jesteśmy otwarci na współpracę z polskimi firmami FinTech. Nie nawiązaliśmy jeszcze takiej współpracy, ale mamy to w planach. Nie zamykamy się na żadne opcje, szukamy partnerów również wśród banków.

R.T.: Jakby Pan przekonał tych, którzy wahają się i nie wiedzą czy warto skorzystać z pożyczek P2P?

J.K.: Po pierwsze pożyczki P2P są wygodniejsze i szybsze. Niestety, ale w większości sektor bankowy wciąż działa jak w zeszłym stuleciu. By uzyskać kredyt musisz pójść do pracodawcy i prosić o zaświadczenie o zarobkach. Idziesz do oddziału, w oddziale siedzi konsultant i przez niego załatwiasz większość spraw. Oczywiście to wszystko zabiera czas i generuje koszty, którymi obciążony jest klient.

Jasne, to się stopniowo zmienia i Polska jest naprawdę mocno z przodu, jeżeli chodzi o rozwój bankowości. Polacy często tego nie doceniają.

R.T.: Coraz głośniej robi się o kryzysie w Unii Europejskiej. Czy Brexit i cały kryzys ma jakiś wpływ na działalność TWINO i ogólnie na działalność FinTechów?

J.K.: Ma, jak najbardziej. Uważam, że jest to ogromna szansa dla całego sektora FinTech. Ostatnio komisarz ds. usług finansowych w Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis zapowiedział, że skoro UK opuszcza Wspólnotę, to trzeba rozwinąć inne centra FinTech na Starym Kontynencie.

Zaoferował europejski paszport firmom FinTech. Dzięki temu, będą one mogły spokojnie operować pomiędzy granicami państw w obrębie UE. Londyn opuszcza Unię, więc inne miasta mogą zająć jego miejsce.

Dla nas jest to świetna informacja, ponieważ zapewne pojawi się na kontynencie więcej ośrodków ostro rywalizujących o względy innowacyjnych firm.

Czytaj także: Poczta Polska uruchomi własny kantor internetowy

R.T.: Porozmawiajmy trochę o całym zjawisku collaborative economy. Jak Pana zdaniem wygląda ten sektor w Polsce? Zna Pan jakieś polskie firmy operujące w tym zakresie?

J.K.: 

To samo możemy zaobserwować we Francji, w Niemczech, czy we Włoszech. Na rynku europejskim przewagę zdobywają małe rynki, takie jak kraje Bałtyckie. Łotysze, Estończycy i Litwini od początku targetują swoje firmy na globalne rynki, ze względu na ograniczony potencjał rynku macierzystego. Dzięki temu łatwiej im rozwinąć skrzydła.

R.T.: Czy myśli Pan, że problemy Ubera i cała akcja #DeleteUber może negatywnie odbić się na ekonomii współpracy, jako całości? W końcu Uber był jednym z pionierów tego zjawiska.

J.K.: Nie, myślę, że to chwilowe. Uber po prostu się opłaca… Opłaca się większości klientom. Airbnb też przeżywało trudniejsze momenty – mam tutaj na myśli afery, związane z niszczeniem apartamentów przez gości i pozostawianiem w nich śmieci.

Firma zapewniła ubezpieczenia i ekipy sprzątające. Poradzili sobie z kryzysem i myślę, że podobnie będzie w przypadku Ubera. W momencie, gdy firma odnośni sukcesy, jest naturalne, że pojawiają się oponenci i przeciwności losu. Uważam jednak, że przyszłość ekonomii współpracy rysuje się w jasnych barwach.

R.T.: Dziękuję za rozmowę.

J.K.: Dziękuję.