Śledzimy temat rozwoju płatności bezgotówkowych w Polsce, jak również kibicujemy Fundacji Polska Bezgotówkowa w ich misji terminalizacji kraju. Oczywiście, że jest to projekt długoterminowy, na którym skorzystają operatorzy kartowi, banki i producenci terminali. Nikt tu nikomu wody z mózgu robić nie ma zamiaru. Ale korzystają też klienci. Naturalnie można mówić o większej kontroli środków pieniężnych, utracie wolności, etc., ale bądźmy poważni. Szara strefa jest problemem z wielu powodów i fakt używania banknotów do rozliczeń nie ma tutaj przełożenia na zmniejszenie lub zwiększenie uścisku fiskalnego.

W grę bardziej wchodzi łańcuch powiązań pomiędzy przedsiębiorcami – jeśli mały sklepikarz płaci dostawcy za towar gotówką, to wiadomo, że będzie preferował tę opcję płatności. Zatem należałoby uzbroić w terminal nie tylko sklep, ale też wszystkie inne podmioty z łańcucha gospodarczego w obszarze mikroekonomicznym. To tylko pokazuje, że gotówka jest droga, bo wymusza na nas funkcjonowanie wg określonego scenariusza płatniczego.

Gotówka jest i jeszcze długo będzie potrzebna, ale nie do robienia codziennych zakupów w sklepie spożywczym tudzież płacenia za usługi fryzjerskie.

Płatności bezgotówkowe na Mazurach wspierają jogging

Eksperci Kampanii Społecznej „Warto Bezgotówkowo” rozpoczęli pilotażowe badanie dotyczące tego, gdzie w Polsce należy położyć większy nacisk na wsparcie płacenia kartą, telefonem, zegarkiem lub innym urządzeniem, które posiada taką opcję.

Na pierwszy ogień idzie województwo warmińsko-mazurskie. Lasy, jeziora, bitewne pola Grunwaldu, dobrze rozwinięta baza turystyczna… plus masa stereotypów. W zasadzie miejsce idealne do tego, by sprawdzić jak ta bezgotówka sobie radzi. Okazuje się że w woj. warmińsko-mazurskim w ponad 60% punktach usługowo-handlowych nie ma możliwości dokonania płatności bezgotówkowo, a średnia odległość do najbliższego bankomatu to 9,4 km. Piechotą ok. godzina drogi. Rowerem jakieś 25 minut. Gorzej jak bankomat nie działa. Największy ból istnienia muszą odczuwać osoby, które chciałyby zapłacić kartą lub telefonem a nie mogą – okazuje się, że co piąty mieszkaniec warmińsko-mazurskiej wsi ma ten kłopot.

Ja pochodzę z woj. lubuskiego. Z tych miejscowości, które znam – kartą mogę zapłacić nawet za przynętę na ryby w kiosku zabitym dechami. Dlatego bardzo zainteresowała mnie wiadomość, że Polska Bezgotówkowa wspólnie z Warszawskim Instytutem Bankowości przeprowadziła pierwszą pilotażową część badania o lokalnych uwarunkowaniach akceptacji i stosowania płatności bezgotówkowych. Mam nadzieję, że projekt nie skończy się na Warmii i Mazurach.

Przedsiębiorcy na wsi są racjonalni. Potrzebują wsparcia w zakupie terminalna

W informacji prasowej czytamy, że badanie pokazało, że na terenie województwa w aż 63 proc. miejscowości mieszkańcy nie mają dziś możliwości zapłacenia bezgotówkowo. Dwie trzecie lokalizacji z tej grupy (41 proc. wszystkich przebadanych miejscowości) nie ma żadnych punktów usługowo-handlowych – a więc w ogóle nie można tam płacić, nawet gotówką. Natomiast jedna trzecia – czyli 21 proc. wszystkich wsi to właśnie tzw. białe plamy płatności bezgotówkowych, czyli miejsca, gdzie są punkty handlowe, ale nie przyjmują one płatności kartą lub telefonem. Drugim głównym problemem, z którym borykają się mieszkańcy wsi, są duże odległości do najbliższego bankomatu, stacji benzynowej lub supermarketu. W tym pierwszym przypadku jest to średnia odległość 9,4 km, a maksymalna aż 19 km. Nieco bliżej jest z tych miejscowości do stacji paliw (średnio 8,6 km) oraz supermarketu – 8,7 km.

Dr hab. Michał Polasik napisał, że w najbliższych kilku latach udział gotówki, pod względem wartości transakcji, nareszcie (użyto słowa nareszcie) obniży się poniżej połowy wszystkich płatności dokonywanych przez Polaków. Z tego względu precyzyjne diagnozowanie terenów, gdzie występują tzw. białe plamy płatności bezgotówkowych, są bardzo cennymi i ważnymi wskazówkami do tego, by móc chociażby przeciwdziałać wykluczeniu finansowego.

I co się okazuje? Że przedsiębiorcy są racjonalni – nie ma terminali na wsiach średniej wielkości, które są dostatecznie duże by były tam sklepy i inne punkty usługowo-handlowe, ale za małe by opłacało się inwestować w terminal płatniczy. Rozdawanie ich za darmo wydaje się zatem racjonalne, pod warunkiem, że jest to bez ściemy.

Nie możemy też się doczekać pierwszych wdrożeń e-paragonu, który może zmotywować ludzi do płacenia bezgotówkowo. Tylko wtedy dostaną e-paragon, który ma być połączony z rachunkiem w banku. Dlaczego? Bo dostaną paragon w wersji elektronicznej w swojej bankowości elektronicznej, a na tej podstawie będzie można robić bardzo zaawansowaną analitykę finansów osobistych, co też będzie wsparciem sprzedaży na wielu poziomach. Każdy normalny szanujący swoje finanse człowiek, chciałby wiedzieć ile wydaje na niepotrzebne bzdety. Podobno już kilka banków pracuje nad tym rozwiązaniem, pierwsze wdrożenia mają być już na początku przyszłego roku – nie czekają na ustawę tylko robią swoje. Bardzo dobrze.

Cały raport z badania pilotażowego dostępny jest na stronie internetowej www.wartobezgotowkowo.pl.

P.S. Mazury i tak są super. Nawet, jeśli nie można płacić tam za pomocą Apple Pay.