Żyjemy na kredyt

A polscy konsumenci żyją na kredyt. Przynajmniej tak wynika z danych publikowanych przez Biuro Informacji Kredytowej.  Zgodnie z raportem „Kredyt trendy” na dzień 31.12.2019 r. w bazie BIK było 15,4 mln klientów sektora bankowego i pożyczkowego, z czego blisko 4 mln to osoby posiadające kredyty hipoteczne. Łączne zadłużenie gospodarstw domowych w grudniu 2019 r. wyniosło aż 671 mld zł. Zatem nic dziwnego, że po wprowadzeniu kwarantanny większość społeczeństwa oprócz troski o stan swojego zdrowia, wyraziła jednocześnie obawy o stan swojego portfela. Nie bez powodu, ponieważ zamknięcie części gałęzi gospodarki skutkowało zawieszeniem działalności gospodarczych, obniżeniem pensji pracowników, a w skrajnych przypadkach redukcją zatrudnienia. Dlatego jak nigdy dotąd konsumenci potrzebowali wsparcia w spłacie swoich zobowiązań. Czy banki przyszły im na ratunek?

Obniżenie stóp procentowych

Przede wszystkim inicjatywę podjął bank centralny. Rada Polityki Pieniężnej dwukrotnie obniżyła stopy procentowe. Najpierw na posiedzeniu w marcu 0,5%, a następnie w kwietniu o kolejne 0,5%. Tym samym osiągnęły one rekordowo niski poziom. Oczywiście wydane decyzje miały na celu ulżenie kredytobiorcom posiadającym zobowiązania w PLN. I rzeczywiście skutkowały spadkiem przeciętnej raty kredytu o około kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Ale miały też swoje negatywne konsekwencje. Przede wszystkim uderzyły w osoby posiadające oszczędności ulokowane na rachunkach bankowych. Obecnie oprocentowanie lokat stało się wręcz symboliczne. Drugimi przegranymi polityki osłabienia polskiego złotego są oczywiście frankowicze. Kurs CHF utrzymuje się od dłuższego czasu na poziomie około 4,30zł. Od początku roku wzrósł on mniej więcej o 0,40zł. Dlatego od początku roku przeciętna rata dla kredytu opartego na franku szwajcarskim podniosła się o około 160zł. A wzrost kursu CHF, to nie tylko większa rata, ale przede wszystkim większy kapitał do spłaty.

Zawieszenie spłaty rat

Odpowiedzią na przejściowe problemy w spłacie kredytu miało okazać się odroczenie rat, udzielane bez zbędnych formalności przez banki. Miało, bo w rzeczywistości wywołało sporo wątpliwości nie tylko u samych kredytobiorców. Oczywiście spora grupa z nich, zmuszona obecną sytuacją finansową, zwróciła się banków o zawieszenie płatności rat. Zgodnie z danymi ZBP na początku kwietnia odnotowano blisko 544 tys. takich wniosków. Jednak okazało się, że przede wszystkim wakacje kredytowe nie są darmowe, a po drugie mogą wiązać się z zawarciem aneksu z zapisami uniemożliwiającymi późniejsze kwestionowanie postanowień umowy kredytowej. Ma to szczególne znaczenie zwłaszcza dla frankowiczów, którzy co raz liczniej decydują się na dochodzenie swoich roszczeń od banków.

Wakacje kredytowe pod lupą Rzecznika Finansowego i UOKiK

Na problem wakacji kredytowych pierwszy zwrócił uwagę Rzecznik Finansowy. W tym celu przyjrzał się warunkom zawieszenia płatności rat w poszczególnych bankach. Dokonana analiza wykazała pewne wątpliwości m.in. w aneksach stosowanych przez Santander Bank Polska SA i BNP Paribas SA (banki wydały oświadczenia w tej sprawie przy. red.). Chodzi  o potwierdzenie aktualnego salda zadłużenia. Taka konstrukcja może rodzić zagrożenie, że bank potraktuje to jako oświadczenie klienta o uznaniu długu. Dlatego Rzecznik wystąpił do Prezesa UOKiK o wszczęcie postępowania, w związku z podejrzeniem naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Prezes UOKiK prowadzi obecnie postępowanie wyjaśniające w zakresie udzielanych przez banki wakacji kredytowych, w których weryfikuje m.in. prawidłowość naliczania i informowania konsumentów o rzeczywistych kosztach skorzystania z odroczenia spłaty kredytu, czy zasad rozpatrywania reklamacji. Wakacje kredytowe nie są rozwiązaniem darmowym, stąd konsument powinien dysponować pełną, rzetelną i jasną informacją o koszcie oraz konsekwencjach, jakie poniesie korzystając z nich.

Wakacje kredytowe w rejestrze BIK

Oprócz krytycznej oceny działalności banków pod kątem prawnym, Rzecznik Finansowy zwrócił też uwagę na nadużycie przez banki szczególnego zaufania publicznego, przez wykorzystanie trudnej sytuacji klientów. Dlatego urząd w ostatnich dniach podjął jeszcze jedną interwencję w zakresie udzielenia wakacji kredytowych. Rzecznik Finansowy wystąpił do Biura Informacji Kredytowej i Związku Banków Polskich o wyjaśnienia i informacje dotyczące odnotowywania faktu skorzystania z wakacji kredytowych w rejestrze BIK. Jego zdaniem banki nie powinny raportować tej informacji do BIK. Chodzi o uniknięcie sytuacji w której w przyszłości osoby, które skorzystały z odroczenia kredytu dostaną gorsze warunki kredytu, niż pozostali klienci.

– Patrząc jedynie przez pryzmat oferowanych wakacji kredytowych, można powiedzieć, że niektóre banki oblały test na solidarność z kredytobiorcami w czasie epidemii. Zastrzeżenia Rzecznika Finansowego i postępowanie wyjaśniające prowadzone przez UOKiK tylko to potwierdzają. Nie dziwi zatem fakt, że co raz więcej osób, nie tylko frankowiczów, szuka pomocy i wsparcia przy kwestionowaniu zapisów umownych stosowanych przez instytucje finansowe. A z pewnością banki nie ułatwiają tej drogi. I nie chodzi tylko o brak realizacji zapowiadanych w mediach obietnic o polubownym załatwieniu sprawy. Dotychczas żadne propozycje ugód się nie pojawiły, więc skierowanie sprawy do sądu jest koniecznością. Banki wykazały się również pewną niekonsekwencją, proponując klientom zostanie w domu i załatwienie wszystkich spraw. W czasie kwarantanny wysłaliśmy w imieniu klientów kilkaset reklamacji drogą elektroniczną i większość z nich nie została przez banki w ogóle przyjęta, nie mówiąc już o jej pozytywnym rozpatrzeniu. Dochodzą do nas również sygnały z rynku, że banki kwestionują pełnomocnictwa udzielone zawodowym pełnomocnikom i wymagają np. notarialnego poświadczenia lub udania się do oddziału, celem potwierdzenia podpisu. Takie praktyki należy ocenić krytycznie, tym bardziej w okresie epidemii, kiedy kontakty z innymi osobami należy ograniczyć do minimum – ocenia Paweł Wójcik, Członek Zarządu Votum Robin Lawyers SA.

/Artykuł zewnętrzny

Po opublikowaniu materiału otrzymaliśmy oświadczenie od banku BNP Paribas. Jego treść można przeczytać poniżej.

Oświadczenie BNP Paribas w sprawie wakacji kredytowych

„W związku ze zgłoszonymi wątpliwościami dotyczącymi treści porozumień zawieranych z klientami przy dokonywaniu odroczenia płatności rat kapitałowych i odsetek w związku z trudną sytuacją finansową na skutek epidemii COVID – 19 (dalej „Porozumienia”), mając na celu pełną transparentność wobec klientów,  wyjaśnienie rzeczywistych intencji Banku BNP Paribas oraz w nawiązaniu do prowadzonego dialogu z Prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, oświadczamy, że zawarcie Porozumień nie skutkuje i nie skutkowało uznaniem przez klienta salda ani też zrzeczeniem się roszczeń związanych z zawartą umową kredytu. Wskazana zasada dotyczy wszystkich Porozumień zawartych z klientami począwszy od dnia 19 marca 2020 roku (tj. dnia uruchomienia procesu).

Raz jeszcze pragniemy podkreślić, że Porozumienia nie zawierają i nie zawierały żadnych dorozumianych oświadczeń woli, w tym w szczególności Bank nie oczekuje i nie oczekiwał od klienta składania oświadczenia o uznaniu salda czy zrzeczeniu się roszczeń związanych z zawartą umową kredytu. Umożliwiając zawieranie porozumień o odroczeniu spłaty rat w formie telefonicznej Bank miał na celu umożliwienie dostępu do odroczenia płatności szerokiemu gronu klientów, w sposób który nie naraża klientów na skutki panującej epidemii.”