Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy przyjęła nowy projekt prawa pracy. Jest on krytykowany przez stronę społeczną – zarówno przez Związki, jak i organizacje pracodawców. Nie znamy treści projektu, gdyż nie jest ona dostępna publicznie. Z przecieków medialnych wynika, że zmiany przede wszystkim nastawione są na uszczelnienie systemu finansowania ubezpieczeń społecznych, a także „walkę z umowami śmieciowymi”.

Kodeks pracy w istocie jest starym aktem prawnym, ale to nie kryterium wieku powinno decydować o tym, czy dane prawo jest dobre, czy złe. Prawo pracy było zmieniane wielokrotnie w celu dostosowania jego brzmienia do realiów gospodarczych (mobbing, telepraca) – z lepszym lub gorszym skutkiem. W istocie rzecz sprowadza się do tego, by stosować kontrakty dopasowane do oczekiwań pracowników i pracodawców, jednocześnie skutecznie obciążając je podatkami i składkami.

Czytaj także: Korzystanie z technologii w życiu osobistym wpływa na zachowanie ludzi w pracy

Na drugim miejscu jest zapewnienie właściwej systemowej ochrony socjalnej nie narażając przy tym pracodawców na nadmierne koszty, które mogłyby uczynić prowadzenie biznesu nieopłacalnym lub niekonkurencyjnym. Kalibracja tych oczekiwań to bodaj najtrudniejsze zadanie i trzeba to napisać wprost – pewnych rzeczy nie da się pogodzić. Poszukiwanie tego „kompromisu” jest przedmiotem badań ekonomistów od samego początku istnienia tej dziedziny nauki. Niedopasowanie powoduje zgrzyty, niekiedy bardzo tragiczne w skutkach. Prawidłowa kalibracja rynku pracy to zwykle moment w czasie, który wymaga ciągłych korekt gdyż zmianie podlega wszystko – technologie, społeczeństwo, dostęp do zasobów, kultura.

Przechodząc do clue

Polacy pracują dużo. Statystycznie ok. 2 tys. godzin rocznie, czyli ponad 500 godzin rocznie więcej niż w Niemczech, Francji. Ze statystyki prowadzonej przez OECD wynika, że tylko w 6 krajach objętych badaniem pracownicy spędzają więcej czasu w pracy niż w Polsce. Oczywiście, warto się zastanowić nad tym dłużej i zadać sobie pytanie, czy każda godzina w pracy to godzina przepracowana. Drugie oczywiste pytanie to wydajność pracy, ale tutaj łatwo popełnić błędy w interpretacji, bo tę mierzy się wartością wyprodukowanych dóbr i usług w jednostce czasu. Kolejna kwestia to przykrość pracy, która jest już zupełnie inną kategorią bardzo trudną do zmierzenia i jeszcze trudniejszą do prawidłowego zinterpretowania.

Skrócenie wymiaru czasu pracy byłoby zatem eksperymentem

Jednak biorąc pod uwagę tylko sam postęp technologiczny, to i fakt, że wielu ludzi już nie tylko pracuje dla kogoś, ale przede wszystkim dla siebie, to być może jest to propozycja warta rozważenia i wprowadzenia w mądry sposób. Na świecie toczy się dyskusja nt. robotyzacji, automatyzacji procesów, itp. Programy mogą zastępować pewne czynności wykonywane przez człowieka, co wg sporego grona ekonomistów sugeruje, że pracy ludzkiej będzie coraz mniej. Z drugiej strony praca tworzy pracę – pojawiają się nowe sektory gospodarki (kto 20 lat sądził, że sektor IT będzie tak ważną gałęzią gospodarki?). Człowiek ma określoną preferencję czasową – w procesach dostosowawczych zawsze dochodzi do tarcia i nie da się uniknąć ofiar IV rewolucji przemysłowej. Nie ma jednak powodów do tego, by nie próbować amortyzować jej negatywnych skutków, jak również korzystać z nowych możliwości, które się pojawiają. Mądre skrócenie czasu pracy (bo nie wszędzie się da), może być zatem dobrym lekarstwem na kaca technologicznego, a także poprawić jakość życia wielu ludzi.

Zwracam także uwagę, że większość Polaków zwyczajnie nie lubi swojej pracy

Opór przed wydłużeniem wieku emerytalnego jest właśnie emanacją tych negatywnych uczuć, a fakt, że wielu ludzi jest gotowych ryzykować biedę na wcześniejszej emeryturze niż pracować dłużej, powinien być wyraźnym sygnałem, że coś jest nie tak. Twierdzenie, że ludzie są nierozsądni nie uprawnia do niczego. W mojej opinii o wiele łatwiej byłoby przekonać społeczeństwo do podniesienia wieku emerytalnego, gdyby mieli skrócony czas pracy. Ponadto przyniosłoby to efekty na każdej płaszczyźnie – od zdrowia, przez relacje rodzinne, politykę i kulturę. W końcu jaki jest sens korzystania z dobrodziejstw technologicznych i fintechów, gdy przez kilka miesięcy w roku Polak w wolnym czasie po pracy nie widzi słońca?

Niektórzy chcą też iść na basen o 14-tej:)

Grafika: Pixabay