– W marcu 2020 r., w porównaniu do marca 2019 r., banki i SKOK-i udzieliły na wyższą kwotę jedynie kredytów mieszkaniowych (+17,6%), a w przypadku pozostałych trzech produktów wartość spadła: w kartach kredytowych o (-47,6%), w kredytach konsumpcyjnych o (-30,7%), a w limitach kredytowych o (-25,8%). Taką samą tendencję obserwujemy w ujęciu liczbowym. W stosunku do marca ub.r. odnotowano tylko niewielki wzrost liczby udzielonych kredytów mieszkaniowych (+4,1%) oraz spadki w pozostałych kredytach: przyznano mniej kart kredytowych (-50,1%) i limitów kredytowych (-39,2%) oraz udzielono o (-24,9%) mniej kredytów konsumpcyjnych – czytamy w informacji prasowej BIK.

„Okres przedpandemiczny”

Jak czytać dane za marzec? Powinno się je podzielić na dwa odrębne okresy. Pierwsza połowa marca była względnie dobra. Nagłe spadki zaczęły się w drugiej połowie miesiąca, kiedy polska gospodarka weszła w „okres pandemiczny”, co wiązało się z wprowadzeniem szczególnych restrykcji w gospodarce, zamknięciem sklepów i pojawieniem się dużego poziomu niepewności odnośnie przyszłej sytuacji konsumentów. Pełniejszy obraz sytuacji na rynku kredytowym będzie widoczny dopiero na koniec kwietnia.

– Trzeba zwrócić uwagę, że kredyty konsumpcyjne, karty kredytowe i limity udzielane są bardzo szybko od złożenia wniosku przez klienta lub oferty przez bank. Inną specyfikę mają natomiast kredyty mieszkaniowe, które procesowane są ok. dwa miesiące. Sprzedaż kredytów mieszkaniowych w marcu należy zatem odczytywać jako efekt wniosków składanych w styczniu tego roku. I nawet ograniczenie operacyjnej działalności banków nie wyhamowało podejmowania decyzji kredytowych i uruchamiania kredytów mieszkaniowych – czytamy w raporcie Biura Informacji Kredytowej.

BIK podaje, że jakość portfela dla kredytów konsumpcyjnych już od kilku lat utrzymuje się na niskim, bezpiecznym poziomie szkodowości, co każdorazowo potwierdzają właśnie miesięczne odczyty. Bieżący – marcowy odczyty Indeksu Jakości portfela kredytów konsumpcyjnych wynosi 5,61%.

Marzec nie daje pełnego obrazu

Aczkolwiek BIK zwraca uwagę, że dane z marca nie uprawniają do interpretacji przyszłej spłacalności kredytów. Pełna ocena wpływu pandemii na poziom szkodowości będzie widoczna w późniejszych miesiącach. Indeksy Jakości obejmują bowiem opóźnienia powyżej 90 dni. Jednakże nie ma na rynku interpretacji ekspertów, którzy sugerowaliby poprawę w spłacalności. Przesłanki związane z lockdownem w gospodarce, wzrostem bezrobocia i pogorszeniem płynności gospodarstw domowych raczej dają pewność, że spłacalność ulegnie pogorszeniu. Niepewna jest jedynie skala pogorszenia jakości portfeli.

– W porównaniu do marca 2019 r. wartość indeksu polepszyła się (spadła) o 0,01. Jednak obecnie może pojawić się nowe duże ryzyko dla portfela kredytów konsumpcyjnych. Jest nim epidemia koronawirusa i jej negatywny wpływ na gospodarkę. Możliwy kryzys gospodarczy wywołany lockdownem, spowoduje wysoki wzrost bezrobocia oraz spadek dochodów gospodarstw domowych. W mojej opinii, szczególnie dotknięte będą osoby świadczące usługi dla ludności (wymagające bezpośredniego kontaktu międzyludzkiego), wolne zawody oraz freelancerzy. Trudno obecnie szacować, jak duży wpływ na wzrost opóźnień 90-dniowych wystąpi w całym portfelu – opóźnienia z marca br. będą widoczne na koniec czerwca br. – wyjaśnia główny analityk BIK.

Niższa sprzedaż odbije się na wynikach sektora bankowego

Tak duży i gwałtowny spadek sprzedaży kredytów nie pozostanie bez wpływu na wyniki banków – przynajmniej ze sprzedaży kredytów. Dodając do tego niższe stopy procentowe, możliwe pogorszenie poziomu spłacalności oraz potencjalne uruchomienie tzw. ustawowych wakacji kredytowych – sektor bankowy nie ma powodów do radości. To będzie ciężki rok i niewykluczone, że konkurencja na rynku zmniejszy się, a co za tym idzie – klienci nie będą też mogli tak przebierać w ofertach, jak to było w okresie „przedpandemicznym”.