Po spadkach na początku marca koniec miesiąca przyniósł ponowny wzrost cen złota, który kontynuowany jest do dziś. W połowie lutego kruszec podrożał do 1 285 dolarów za uncję, kończąc ośmiotygodniowy rajd rozpoczęty z pułapu 1 123 USD/oz. Ceny żółtego metalu poszybowały pomimo niedźwiedzich nastrojów na rynku.

Nieciekawym momentem dla złota był też okres, kiedy to kryptowaluta Bitcoin osiągnęła większą wartość. Oczywiście miało to znaczenie głównie symboliczne, ale ukazało pewną słabość tego kruszcu. To już jednak przeszłość.

Czytaj także: Poczta Polska uruchomi własny kantor internetowy

Brexit i Trump nie pomogli

Skok cen w lutym był równie niespodziewany jak na początku 2016 r., kiedy złoto po pięciu latach bessy – gdy jego wartość rynkowa spadła z historycznych maksimów 1 908 USD/oz w sierpniu 2011 r. do 1 085 dolarów w listopadzie 2015 r. – w pół roku wzrosło o ponad 25 procent.

Analitycy tłumaczyli wzrost notowań utrzymującą się niejasnością co do perspektyw światowej gospodarki i niestabilnością polityczną na świecie. Złoto jest jednym z głównych aktywów, do których ucieka kapitał w czasach zawirowań i niepewności. Rok 2016 dostarczył takich sytuacji aż nadto. Referendum w Wielkiej Brytanii miało być jednym z kluczowych zdarzeń napędzających byki na rynku złota, bo chwiejna równowaga między zwolennikami i przeciwnikami wyjścia z UE stawiała pod znakiem zapytania ostateczny wynik.

Cena kruszcu od wiosny szła w górę i optymiści spodziewali się przebicia poziomu 1 500 USD/oz. Tymczasem, po wygranym przez zwolenników Brexitu głosowaniu, kruszec wcale nie zaczął gwałtownie drożeć. Reakcja rynków na głosowanie była ograniczona.

Drugim kluczowym dla złota wydarzeniem były wybory prezydenckie w USA. I znowu, przeważało przekonanie, że wiktoria Donalda Trumpa wywinduje ceny na fali niepewności. Jednak podobnie, jak w przypadku Brexitu, tak i tym razem prognozy były mocno przesadzone. W górę poszły akcje i dolar, nakręcane perspektywą cięć w podatkach i inwestycjach, jakich rynek spodziewał się po nowej administracji. Kapitał ruszył w stronę szybko drożejących aktywów zapominając o bezpiecznych portach, w tym o złocie.

Niespodziewane wydarzenia polityczne miały ograniczony wpływ na rynki finansowe głównie w związku z zapowiadanymi podwyżkami stóp w USA, gdzie inflacja zaczęła przebijać cel FED. Po latach zerowych stóp bank federalny USA zaczął coraz głośniej deklarować jastrzębie nastawienie w polityce pieniężnej. W oczekiwaniu na podwyżkę w grudniu 2016 r. ceny złota już od listopada, czyli od wyborów prezydenckich, zaczęły spadać. Perspektywa wzrostu stóp uderzyła w rynek obligacji i metali szlachetnych. Kapitał zaczął przemieszczać się na rynki zapowiadające wyższe stopy zwrotu. Jak się okazało słusznie, gdyż amerykańska giełda zaczęła bić historyczne rekordy.

Czytaj także: „Szelest” wyparty przez plastik? Coraz szybciej rezygnujemy z gotówki

Polisa przeciw inflacji

Pomimo tych wszystkich czynników, złoto zaczęło drożeć w lutym. Dlaczego? Przyczyny są takie, jak przed rokiem: niepewność. Po fali entuzjazmu związanego z zapowiedziami przedwyborczymi okazało się, że z realizacją obietnic jest już gorzej. Pojawiła się obawa, że aktywa pompowane wizją Trumpeconomiki mogą być przewartościowane. Kapitał zaczął szukać znowu bezpiecznych przystani.

Był też jeszcze jeden powód: inflacja. Relacja między wzrostem cen a rynkiem złota jest złożona. Z jednej strony kruszec traci na wartości, bo zyskuje dolar napędzany wzrostem stóp procentowych. Z drugiej, złoto zyskuje na atrakcyjności, jako aktywo zabezpieczające kapitał przed inflacją.

W styczniu ceny w USA wystrzeliły do 2,5 proc. Luty był drugim miesiącem z rzędu kiedy ceny rosły powyżej celu FED. Wzrost cen zmobilizował jastrzębi w amerykańskim banku centralnym – stopy procentowe zostały podniesione. Stopa funduszy federalnych znalazła się w przedziale 0,75-1 proc. Była to pierwsza podwyżka w tym roku, druga w ciągu ostatnich czterech miesięcy i trzecia od krachu w 2008 roku. Bank centralny podtrzymał też prognozę jeszcze dwóch podwyżek do końca 2017 roku oraz trzech w 2018 roku.

Za sprawą podniesienia stóp procentowych, średnioterminowe perspektywy złota nie rysują się najlepiej. Jednak w dłuższym horyzoncie trend wcale nie musi być negatywny. Niejasne są perspektywy dalszych podwyżek stóp. Inflacja co prawda rośnie, spada bezrobocie, ale wzrost gospodarczy w USA jest umiarkowany. Goldman Sachs i BoA prognozują wzrost PKB w całym roku na 1,3 proc. Może to powstrzymywać dalsze podwyżki stóp, gdyż amerykańskiej administracji pieniężnej będzie zależało na pobudzaniu gospodarki, a drogi kredyt nie sprzyja inwestycjom napędzającym rozwój.

Warto też zwrócić uwagę na komentarze samego Donalda Trumpa, który w połowie kwietnia odniósł się do wysokich poziomów, na jakich znajduje się amerykańska waluta. Stwierdził, że dolar staje się zbyt silny, częściowo przez wizję Trumpeconomiki, co jest jednak szkodliwe dla amerykańskiej gospodarki konkurującej z krajami, które dewaluują swoje waluty. Dodał, iż lubi politykę niskich stóp procentowych. Obecnie, prawdopodobieństwo decyzji ponownego podniesienia stóp wynosi niecałe 55 proc.

Kolejnym czynnikiem mającym wpływ na notowania złota jest obecna sytuacja geopolityczna. Od początku kwietnia mamy do czynienia z eskalacją napięcia na półwyspie koreańskim, a groźba wybuchu konfliktu zbrojnego tradycyjnie sprzyja złotu.

Jeszcze intensywniej na kruszec wpływa wspomniana wcześniej inflacja. Ceny idą w górę i niewykluczone, że będą wzrastać nawet przy rosnących stopach procentowych i niskiej dynamice PKB. Tak było w latach 70. Złoto może tu odegrać ważną rolę aktywa zabezpieczającego kapitał przed utratą wartości.

– Wzrost inflacji spowoduje natychmiastowy wzrost cen złota, które pełni funkcję polisy ubezpieczeniowej. Złoto nie jest instrumentem krótkoterminowego zysku, ale długoterminowej ochrony – powiedział Alan Greenspan, były szef FED podczas zimowego spotkania World Gold Council. To ważna informacja także dla polskich inwestorów, którzy obecnie mają do czynienia z inflacją po raz pierwszy od 2014 roku.

– Historyczna obserwacja notowań złota pokazuje, że jest to aktywo bardzo wahliwe, szybko zmieniające ceny. W całym 2016 r., pomimo słabej końcówki roku, kruszec zyskał na wartości aż 8 proc. Ten kto wyszedł z inwestycji we wrześniu zgarnął 25-procentową premię – mówi Piotr Marciniak, Dyrektor Zarządzający BGŻOptima.