Zastosowanie sztucznej inteligencji w sektorze tzw. wealth management  wydaje się nieograniczone. Wyobraźcie sobie optymalizację wszystkich działań sprzedażowych i marketingowych i to w czasie rzeczywistym. Modele predykcyjne w mgnieniu oka analizujące gigatony danych, samozarządzające sobą giełdy z całkowitą przejrzystością cenową, własne boty zarządzającego towarzyszące mu na każdym etapie podejmowania decyzji i pisania (pewnie też automatycznego) rekomendacji i raportów…

Czy zawód będzie jeszcze potrzebny?

Czy profesja będzie jeszcze potrzebna, skoro AI ma moce przerobowe i bezstronność tabunu najlepszych zarządzających? Na pewno liczba zatrudnionych się skokowo zmniejszy. W wariancie optymistycznym dla zatrudnionych przy inwestycjach, górę weźmie znana powiedzeni Paula Tudora Jonesa „No human is better than a machine, but no machine is better than a human with a machine”. W praktyce? Chodzi o tak zwaną Augmented Intelligence, czyli połączenie mocy AI z ludzką decyzyjnością. Ten wariant daje nadzieję profesji, więc nic dziwnego, że nagle zaczęła nią żywo interesować.

#Disrupt

Brałem ostatnio udział w dwóch imprezach branżowych. Wszędzie widać zainteresowanie AI, a sama konferencja roczna CFA Institute, najważniejsze tego typu wydarzenie na globalnym rynku inwestycyjnym, nosiła wręcz nazwę #Disrupt. Jedyne wykłady, na które spóźnialscy nie mogli wejść z powodu braku miejsc, dotyczyły wykorzystania sztucznej inteligencji w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Zapału nie osłabił nawet wykład profesora Viktora Mayera-Schonbergera z Oxfordu, który podał, że 85 proc. gromadzonych danych ani razu nie zostaje wykorzystanych. Na rodzimym podwórku sala pękała natomiast w szwach, gdy Piotr Serwin prowadził panel o AI podczas CFA Risk Summit.

Jak można wykorzystać AI w zarządzaniu inwestycjami? Wystarczy skorzystać z tego, co proponuje sama idea sztucznej inteligencji, która rozpoznaje wzorce, antycypuje przyszłe wydarzenia, kreuje reguły, podejmuje dobre decyzje, komunikuje się z ludźmi. Brzmi znajomo? Tak, coś jak Warren Buffet, tylko bez okularów. Dobra, może trochę uprościłem. Zatem dla techników – AI dostarczy nowe, jeszcze nieznane, rodzaje wartości i przekształci modele operacyjne. Świetnie dla branży rozebrał to na czynniki pierwsze raport Delloite.

Ciekawie – i co najważniejsze, prosto – o wykorzystaniu AI można też przeczytać na blogu CFA Institute. Polecam.

Skupmy się jednak na portfolio management, skoro w tytule niniejszego tekstu widnieje „alfa”. To, jak wiemy, cel wszystkich aktywnie zarządzających portfelem. Teoretycznie, rozwój technologii i danych, powinien dać nowe okazje do wygenerowania wyniku lepszego niż rynek. Liczba analizowanych danych rośnie wykładniczo i tylko czekać na pierwsze reklamy firm zarządzających w stylu „Najszybciej badamy korelacje ruchu kontenerowców na Morzu Południowochińskim, co pozwala nam na wyprzedzenie rynku”. Alfa i ślepa w nią wiara (zresztą, zrozumiała, bo skoro ktoś z zarządzających/doradzających przyznałby, że nie da się alfy wypracowywać systematycznie i nie ma to nic wspólnego z przypadkiem, oznaczałoby to koniec sensu istnienia tych zawodów) przenosi pole walki o pieniądze inwestorów na nowe pole. Mamy więc rywalizację samców alfa (zbieżność nazw nieprzypadkowa, zwłaszcza, że nadal ciężko o odpowiednik Olgi Kirsch z książek Tomka Pruska w realnym świecie). Dostają  właśnie nową broń – sztuczną inteligencję. Zespoły marketingowe ich firm – także.

Wojny robotów, jak w przypadku High Frequency Trading, gdzie wygrywa ten, który postawi swój hardwar najbliższej jądra giełdy, wygrają najbogatsi. Będą mieli, albo przynajmniej będą budować wizerunek posiadania, „najlepszej” sztucznej inteligencji. Przy okazji, bo w wielkich organizacjach trudno znaleźć startupowego ducha, będą po kolei przejmować co lepsze fintechy. I rozwijać albo zabijać ich pomysły (co bardziej opłacalne).

Oczywiście, to niejedyny front walki AI kontra AI. Tak samo będzie na rynku cyberbezpieczeństwa (polecam dobry materiał w magazynie Fortune) czy na drogach (kogo uratować w przypadku wypadku?). Wszędzie, w autach autonomicznych, ale i inwestowaniu, istotna pozostaje jeszcze kwestia etyki. Ale to już materiał na osobny felieton.