W ostatnich miesiącach rynki wielokrotnie pokazały, że „oczywiste” scenariusze nie muszą się realizować. Metale szlachetne biły historyczne rekordy, mimo braku klasycznego kryzysu finansowego, a dolar – zamiast zyskiwać na niepewności – notował wyraźne osłabienie w kluczowym momencie roku. Ranking Walutomatu to przegląd tego, co w ostatnich miesiącach najbardziej odstawało od „podręcznikowych” narracji.

Rok 2025 dobitnie pokazał, że rynki potrafią zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach. W naszym rankingu zbieramy wydarzenia, które najmocniej „wybiły” uczestników rynku z utartych schematów – i wyjaśniamy, dlaczego te zaskoczenia miały tak duże znaczenie – mówi Krzysztof Adamczak, analityk Walutomatu.

W zestawieniu znalazły się zarówno wydarzenia globalne, jak i regionalne, istotne z perspektywy polskiego rynku – w tym obraz polskiej gospodarki na tle stagnacji części Europy oraz polityka monetarna NBP i jej rynkowe konsekwencje.

10 największych niespodzianek na rynkach finansowych w 2025

#10 Polska gospodarka konsekwentnie powyżej 3%

Polska przez cały rok 2025 trzymała tempo wzrostu powyżej 3% PKB – i to przez cztery kwartały z rzędu. To może nie brzmi jak rewolucja, ale w kontekście stagnacji w Niemczech i Francji polska konsekwencja wyglądała jak ekonomiczny sprint na tle spacerowiczów. Kraj nad Wisłą wyprzedzał średnią unijną kwartał po kwartale, co nie uszło uwadze inwestorów – złoty umacniał się, a warszawska giełda cieszyła się stabilnością na tle europejskiego chaosu. W roku pełnym gospodarczych turbulencji polski rosnący wykres PKB wyglądał niemal podejrzanie spokojnie.

#9 NBP z „niecyklem” 6 cięć stóp procentowych

Adam Glapiński i jego ekipa w Narodowym Banku Polskim wcisnęli pedał cięć do dechy – sześciokrotnie w ciągu roku obniżali stopy procentowe, aż dotarły do poziomu 4,00%. Samo to, że bank centralny obniża stopy, nie jest sensacją. Problem w tym, że skala zaskoczyła rynek – jest to wyjątkowo agresywna seria, szczególnie w kontekście upartych zapewnień, że wciąż nie rozpoczęliśmy cyklu obniżek. Co ciekawe złoty wyjątkowo dobrze sobie poradził w tym otoczeniu, umacniając się na szerokim rynku.

#8 Niemiecki bodziec fiskalny – koniec ery oszczędności

Niemcy i schwarze Null – zrównoważony budżet – to był związek niemal religijny. Dlatego, gdy Berlin zdecydował się na niespodziewane zwiększenie wydatków budżetowych, rynki finansowe zamrugały ze zdziwienia. W kontekście rozpadu koalicji rządowej i politycznego chaosu ten ruch wyglądał jeszcze bardziej nieoczekiwanie. Inwestorzy próbowali zrozumieć: czy to jednorazowy wyskok, czy fundamentalna zmiana podejścia największej gospodarki Europy? Bodziec fiskalny z Niemiec to było jak zobaczenie, że najbardziej oszczędny sąsiad nagle kupuje sportowe auto – technicznie możliwe, ale wciąż szokujące.

#7 Rubel najmocniejszą walutą roku, a lira turecka najsłabszą

W kategorii „rzeczy, które nie miały prawa się wydarzyć w 2025” rubel rosyjski jako najmocniejsza waluta roku plasuje się wysoko. Waluta agresora zyskała oszałamiające 40% wobec dolara, wspierana gargantuiczną stopą procentową 21% i widocznym ociepleniem relacji z USA. Oczywiście efekt bazy zrobił tu swoje, jednak skala umocnienia i tak szokuje. Po drugiej stronie spektrum lira turecka dalej tonęła jak kamień, tracąc ponad 20% i osiągając rekordowe 42 liry za dolara. To był najgorszy wynik wśród głównych walut rynków wschodzących.

#6 Szlachetny wyścig metali – złoto i srebro na rekordach

Paradoks roku 2025: nie było klasycznego kryzysu finansowego – banki nie padały, gospodarka rosła, rynki akcji kończyły rok na plusie – a jednak złoto i srebro poszybowały jak podczas prawdziwej paniki. Złoto przebiło 4 300$ za uncję, a srebro po raz pierwszy w historii przekroczyło 70$. Wcześniej dwukrotnie przebijało pułap 50$ w 1980 i 2011 roku, i były to momenty prawdziwego finansowego chaosu. Metale szlachetne okazały się nie tyle bezpieczną przystanią podczas burzy, co popularnym miejscem parkowania dla tych, którzy widzieli na horyzoncie ciemne chmury. I jak się okazało – na parkingu było całkiem tłoczno.

#5 Japońskie trzęsienie ziemi: carry trade unwinding

Przez dekady jen był walutą, którą pożyczało się za grosze i inwestowało wszędzie tam, gdzie stopy były wyższe. Tzw. carry trade na jenach to była maszyna do robienia pieniędzy, przynajmniej dopóki Bank Japonii trzymał stopy procentowe blisko zera. W styczniu 2025 BoJ wysłał na rynki sygnał ostrzegawczy, podnosząc stopy procentowe. Efekt? Jen umocnił się o 14% do kwietnia, a fundusze hedgingowe na całym świecie nerwowo zamykały pozycje. Wyglądało na początek realnego unwindingu (odkręcania) carry trade. Ale potem stało się coś jeszcze bardziej niepokojącego – inwestorzy najwyraźniej nie wyciągnęli wniosków. Do końca roku wycena jena wróciła do poziomów z początku stycznia, jakby ta lekcja z pierwszego kwartału nigdy się nie wydarzyła.

#4 Pierwsze 100 dni Trumpa 2.0 – dolar w odwrocie

Kiedy Donald Trump wracał do Białego Domu, analitycy niemal jednogłośnie przewidywali wyraźne umocnienie dolara. America First, agresywna polityka handlowa, taryfy – wszystko to teoretycznie powinno wzmocnić amerykańską walutę. Rzeczywistość okazała się brutalna: dolar spadł o blisko 10% w pierwszych 100 dniach drugiej prezydentury Trumpa. To najgorszy wynik w historii ery płynnych kursów walutowych. Paradoks był jeszcze głębszy: średnia stawka taryfowa wystrzeliła do 27% – najwyższej od stulecia – a dolar zamiast rosnąć jak na safe haven przystało, poleciał w dół.

#3 Francuski chaos polityczny – 4 premierów w rok

Francja w 2025 roku urządziła sobie karnawał obalania rządu. Cztery rządy w ciągu roku – to brzmi jak statystyki z republiki bananowej, a nie z piątej gospodarki świata. Prawdziwym rekordzistą okazał się Sebastien Lecornu. Objął urząd 9 września, podał się do dymisji 6 października. Najkrótszy rząd w historii V Republiki trwał krócej niż przeciętne wakacje. Rynki finansowe reagowały nerwowo: CAC40 tracił po 2% przy każdej wiadomości o kolejnym wotum nieufności, rentowności francuskich obligacji wystrzeliły do 3.6% – niczym w Grecji podczas kryzysu zadłużeniowego.

#2 Bliskowschodni kocioł: „12-Day War”

Kiedy 13 czerwca Izrael rozpoczął operację „Rising Lion” i uderzył w irańskie instalacje nuklearne, świat zamarł w oczekiwaniu na eskalację. Iran odpowiedział salwą ponad 550 rakiet balistycznych. 21 czerwca do konfliktu dołączyły Stany Zjednoczone, bombardując trzy obiekty nuklearne w Iranie. Scenariusz III wojny światowej wisiał w powietrzu przez dwanaście dni, zanim 24 czerwca ogłoszono zawieszenie broni. Paradoks? Ceny ropy od razu po zakończeniu konfliktu uznały go za zeszłoroczny śnieg, a rynek wrócił do handlu as usual.

#1 „Liberation Day” – największa huśtawka w historii Wall Street

2 kwietnia miał być dniem wyzwolenia – „Liberation Day” – Trump ogłaszał taryfową rewolucję, która miała uwolnić Amerykę od niesprawiedliwego handlu. Zamiast tego uwolnił piekło na Wall Street. Przez dwa dni Dow Jones stracił 4,000 punktów, S&P 500 spadł o 10%, Nasdaq o 11%. Z rynków wyparowało 6,6 biliona dolarów – większe pieniądze niż PKB Japonii. Indeks strachu VIX podskoczył do 45.3 – poziomu niewidzianego od pandemii. Panika była totalna. Ale potem przyszedł 9 kwietnia – dzień, który również przejdzie do historii. Trump ogłosił 90-dniową pauzę w taryfach. S&P 500 wzrósł o 9.52% (trzeci największy wzrost w historii!), Nasdaq o 12.16% (drugi największy!). W ciągu tygodnia Wall Street przeszło od apokalipsy do euforii. „Liberation Day” okazał się wyzwoleniem emocji i dowodem na to, że w 2025 roku niemożliwe stało się codziennością.