DNS, czyli Domain Name System, to podstawowy mechanizm internetu, który tłumaczy czytelne nazwy stron (np. fintek.pl) na numeryczne adresy IP, rozumiane przez komputery. Gdy DNS zawodzi, aplikacje nie potrafią „znaleźć” właściwych serwerów. Wtedy użytkownik nie może z nich skorzystać.
Internet się zatrzymał. Co stało za problemami AWS?
W Polsce awaria AWS dotknęła między innymi klientów mBanku, Poczty Polskiej, PKO BP i BLIKA. Problemy dotyczyły przede wszystkim warstwy obsługującej bazy danych w AWS, w tym usługę DynamoDB. Jest to jeden z filarów infrastruktury tysięcy aplikacji: komunikatorów, sklepów internetowych, platform finansowych, gier czy systemów smart home. Gdy aplikacje nie mogły odczytywać danych, zaczęły sypać się kolejne elementy ich działania: logowanie, płatności, widoki kont, koszyki zakupowe, połączenia z urządzeniami. O sprawie pisze serwis TechCrunch.
Do problemów z DNS dołączyły też zakłócenia w pracy Network Load Balancers, które zaczęły odrzucać lub kolejkować zapytania. W efekcie usługi próbujące “sklonować” swoje zasoby w reakcji na przeciążenie nie mogły uruchamiać nowych instancji w EC2. Amazonowi udało się przywrócić poprawne działanie DNS w południe czasu polskiego, jednak skutki awarii – spowolnienia i błędy – były odczuwalne jeszcze przez kilka godzin.
To także bolesna lekcja dla inżynierów i decydentów biznesowych. Utrzymywanie wszystkich zasobów w jednym regionie chmurowym, bez zapasowych środowisk i geograficznego rozproszenia, okazuje się igraniem z losem.
Amazon potwierdził, że awaria nie miała charakteru cyberataku. Jej źródłem był błąd konfiguracyjny lub problem z propagacją DNS w regionie US-EAST-1. Pełny raport z incydentu firma ma opublikować w osobnym dokumencie. Dla większości użytkowników sprawa jest już zamknięta – usługi wróciły do działania. Ale dla świata technologii to kolejny sygnał ostrzegawczy. Warto dodać, że incydent miał miejsce tuż przed czwartkowym szczytem w Brukseli, którego jednym z tematów będzie cyfrowa niezależność Unii Europejskiej.


