W oficjalnym komunikacie Europol określił Cryptomixer jako „platformę wybieraną przez cyberprzestępców pragnących wyprać nielegalne dochody”, pochodzące z działalności takiej jak handel narkotykami i bronią, ataki ransomware czy oszustwa płatnicze. Według danych Europolu od 2016 roku serwis umożliwił przestępcom „wypranie” 1,3 mld EUR w bitcoinach.

Czytaj także: Stworzył kryptowalutę, przez którą inwestorzy stracili 40 mld dolarów. Prosi sąd o 5 lat więzienia

Europol rozbija platformę do „mieszania” kryptowalut

Co do zasady technologia stojąca za kryptowalutami pozwala na szczegółowe śledzenie przepływu środków. Jednak usługi takie jak Cryptomixer celowo zacierają te ślady, przez co są atrakcyjne dla przestępców. “Mieszanie” to polega na łączeniu wpłat wielu użytkowników, przetrzymywaniu ich przez losowy czas, a następnie rozsyłaniu ich na docelowe adresy w sposób uniemożliwiający prześledzenie oryginalnych źródeł.

W ramach operacji służby przejęły 25 milionów euro w bitcoinach, trzy serwery, 12 terabajtów danych oraz oficjalną domenę cryptomixer.io. Jej strona główna została zastąpiona komunikatem o konfiskacie.

Europol podkreślił, że serwis wspierał działalność grup ransomware, rynków dark web oraz podziemnych forów handlowych, oferując przestępcom anonimowość potrzebną do dalszej działalności. „Wyprane” środki mogły następnie trafić na legalne giełdy, gdzie wymieniano je na inne kryptowaluty lub gotówkę.

W ostatnich latach zamknięto lub objęto sankcjami wiele popularnych usług tego typu, w tym Tornado Cash i ChipMixer. Organy ścigania traktują takie platformy jako kluczowe narzędzia wykorzystywane przez cyberprzestępców do ukrywania nielegalnie pozyskanych środków.

Na koniec warto przypomnieć, że niedawno prezydent Karol Nawrocki odrzucił ustawę dotyczącą regulacji rynku kryptoaktywów w Polsce. Rzecznik prezydenta, Rafał Leśkiewicz, przekazał, że dokument uchwalony przez Sejm uznano za nieprzemyślany i mogący stanowić zagrożenie zarówno dla majątku obywateli, jak i stabilności państwa. Choć weto realizuje obietnice z kampanii wyborczej, w praktyce oznacza kolejne przesunięcie terminu wdrożenia unijnych przepisów MiCA w Polsce.