Rynek instytucji pożyczkowych już od dłuższego czasu znajduje się pod kreską i przestał być rentowny. Słabą kondycję sektora potwierdzają jego zeszłoroczne wyniki. Z danych ze sprawozdań finansowych za 2020 rok wynika, że przychody ze sprzedaży przeanalizowanych spółek zmniejszyły się z 3,88 mld zł do 2,83 mld zł, co oznacza spadek o 27 proc. w stosunku do danych sprzed dwóch lat.
Zamrożona akcja kredytowa w trakcie pandemii odbiła się nie tylko na spadku przychodów, ale też na poziomie aktywów branży, które na koniec 2020 r. wyniosły 5,9 mld zł wobec 7,5 mld zł w 2019 roku. I choć aktywa instytucji pożyczkowych wyraźnie się skurczyły, to wynik finansowy pozostał ujemny, wynosząc -279 mln złotych.
Obniżona podaż jako reakcja branży na zawirowania prawne i gospodarcze
– Dane za poprzedni rok dobitnie odzwierciedlają problemy sektora, z jakimi ten mierzył się w czasie pandemii COVID-19. Obniżony popyt na produkty kredytowe, konieczność wdrożenia wakacji kredytowych, obniżka stóp procentowych czy wreszcie ograniczenie maksymalnej wysokości kosztów pozaodsetkowych o ponad 60 proc. – to tylko niektóre z nich – wylicza Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego.
Jako czynnik najbardziej dotkliwy w skutkach branża wskazuje nagłe obniżenie limitu pozaodsetkowych kosztów pożyczek: do 21 proc. dla kredytów udzielanych na okres powyżej 30 dni i 5 proc. dla produktów z krótszym niż 30-dniowy terminem zapadalności.
W nowych warunkach rynkowych, przy jednoczesnym wzroście ryzyka kredytowego oraz negatywnym sentymencie inwestorów do branży, a co za tym idzie trudnościach sektora z pozyskaniem finansowania, instytucje pożyczkowe miały problem ze skonstruowaniem rentownej oferty. A to z kolei spowodowało wycofanie się z rynku przez około 25 proc. podmiotów i mocne ograniczenie rozmiaru akcji kredytowej przez pozostałe. Przypomnijmy, że według danych CRIF wolumen udzielonych pożyczek spadł w poprzednim roku o 34 procent.
Ujemna rentowność to kolejny obraz rynku, jaki wyłania się z analizy zeszłorocznych danych. Zarówno wskaźnik ROA, jak i ROE przyjęły w 2020 r. ujemne wartości. Pierwszy z nich wyniósł -4,7 proc., zaś wskaźnik rentowności kapitału spadł do -18,2 proc., podczas gdy w przedpandemicznym 2019 roku dla tej samej grupy przeanalizowanych podmiotów wynosiły odpowiednio: -2,4 proc. oraz -10,5 procent.
Covidowe restrykcje najmocniej uderzyły w największe firmy
Z analizy sprawozdań finansowych wynika również, że nie wszystkie firmy pożyczkowe w takim samym stopniu odczuły covidowe restrykcje. Bo choć ci najwięksi gracze – z kilkoma wyjątkami – odnotowali stratę, to jednak niektórzy pożyczkodawcy odnieśli nawet kilkuset procentowe wzrosty zysku netto.
– Sektor instytucji pożyczkowych jest mocno zróżnicowany. W rejestrze prowadzonym przez KNF oficjalnie widnieje 532 podmioty, z czego tylko nieco więcej niż połowa spółek prowadziła pozabankową działalność kredytową oraz złożyła do tej pory sprawozdania finansowe za ostatnie dwa lata. Łącznie takich firm jest 274, przy czym to 25 instytucji pożyczkowych odpowiada za 87 proc. udziałów w rynku mierzonych wartością aktywów – tłumaczy Agnieszka Wachnicka, prezes FRRF.
– Koncentrując się wyłącznie na tej grupie, można zauważyć, że to właśnie najwięksi pożyczkodawcy, dostosowując się do nowych reguł, odnotowali najwyższą stratę – powyżej 230 mln złotych. Mniejsi gracze poradzili sobie w trudnych warunkach, co jest o tyle zaskakujące, że z reguły to właśnie najmniejsi przedsiębiorcy są najbardziej narażeni na utratę zysku i płynności – dodaje.