Jak opisuje Dziennik Gazeta Prawna, niektórzy pracodawcy dzielą wynagrodzenie na dwie części: jedną przekazują przelewem na konto, a drugą wypłacają w cyfrowych tokenach. Wirtualna waluta trafia do portfela powiązanego z kartą płatniczą, co pozwala pracownikowi na płatności lub wymianę środków na tradycyjną walutę.

Część pensji w kryptowalutach? Przepisy na to nie pozwalają

Firmy traktują jednak taką część wynagrodzenia jako świadczenie niepieniężne — co w praktyce pozwala im ograniczyć koszty składek na ubezpieczenia społeczne.

Zdaniem prawników cytowanych przez DGP, tego typu działania nie mają jednak oparcia w przepisach. Zgodnie z Kodeksem pracy, zasadnicza część wynagrodzenia musi być wypłacana w pieniądzu — w gotówce lub przelewem bankowym. Inne formy świadczeń, np. karnety sportowe, bony czy benefity, mogą stanowić jedynie uzupełnienie pensji, a nie jej istotny element.

Eksperci zwracają uwagę, że przyczyną takiego zjawiska jest nieprecyzyjne prawo. Obowiązujące przepisy nie definiują wprost, czym są kryptowaluty w kontekście świadczeń pracowniczych. Brakuje też jasnego rozróżnienia między cyfrowymi aktywami o realnej wartości rynkowej (które można wymienić na złotówki), a tokenami funkcjonującymi w zamkniętych systemach, np. służącymi do płacenia za konkretne usługi.

Prawnicy cytowani przez Dziennik Gazetę Prawną wskazują, że konieczne są zmiany legislacyjne, które jednoznacznie określą, w jakich przypadkach kryptowaluty mogą być traktowane jako wynagrodzenie pieniężne, a w jakich wyłącznie jako świadczenie niepieniężne. Nie jest wykluczone, że w najbliższym czasie pojawi się projekt nowelizacji przepisów w tej sprawie.