Przez okres trzech lat, począwszy od 1 listopada, orzeczenie uniemożliwi firmie płacenie deweloperom za wyłączne korzystanie z jej sklepu z aplikacjami, a także zabroni twórcom aplikacji informowania klientów o tym, jak bezpośrednio pobrać apkę. Dodatkowo Google nie będzie mogło zmuszać deweloperów do korzystania ze swoich funkcji rozliczeniowych i będzie musiało umożliwić konkurencyjnym sklepom z aplikacjami dostęp do swojego katalogu.

Sąd orzekł, że sklep Google Play musi zmienić zasady w USA

Orzeczenie sądu zapadło w sprawie antymonopolowej wniesionej przez Epic Games i po stwierdzeniu przez ławę przysięgłych, że polityka sklepu Google Play oznaczała nadużycie władzy przez Google.

Założyciel i dyrektor generalny Epic Games Tim Sweeney napisał w poście na X, że zwycięstwo w procesie sądowym oznacza, że Epic Games Store i inne sklepy z aplikacjami pojawią się w Google Play w 2025 roku w USA, „bez ograniczeń Google i 30% podatku od aplikacji firmy z Mountain View”.

„Nakaz sądowy dotyczący Google Play obowiązuje przez 3 lata”, napisał Sweeney w  poście na X. „Oznacza to, że wszyscy twórcy aplikacji, twórcy sklepów, operatorzy i producenci mają 3 lata na zbudowanie tętniącego życiem i konkurencyjnego ekosystemu Androida o takiej masie krytycznej, że Google nie może go powstrzymać” – dodał.

Google poinformowało w poniedziałkowym wpisie na blogu, że odwoła się od wyroku i poprosi sądy o wstrzymanie wdrożenia tych środków zaradczych do czasu rozpatrzenia apelacji.

„Jak już stwierdziliśmy, zmiany te zagroziłyby prywatności i bezpieczeństwu konsumentów, utrudniłyby programistom promowanie ich aplikacji i zmniejszyłyby konkurencję na urządzeniach” – twierdzi Google. Firma zaznacza, że musi stawić czoła konkurencji ze strony Apple zarówno dla konsumentów, jak i twórców aplikacji, a Google Play nie jest jedynym sposobem na uzyskanie aplikacji przez konsumentów, ponieważ Android jest otwartą platformą.

To nie pierwsza decyzja sądu na niekorzyść Google w ciągu ostatnich miesięcy. Na początku sierpnia sąd okręgowy w USA uznał, że Google naruszało przepisy antymonopolowe. Zdaniem sądu firma miała utrzymywać swoją dominację w wyszukiwarce, wykorzystując umowy antykonkurencyjne, aby uniemożliwić rywalom nawiązanie równej walki. Bez obaw o presję ze strony konkurentów, Google był w stanie pobierać dowolne opłaty za reklamy w wyszukiwarce. Google zapowiedziało już odwołanie się od tej decyzji.