Nowy cyfrowy token będzie powiązany 1:1 z jenem, a jego głównym celem ma być zwiększenie efektywności transakcji – zarówno krajowych, jak i międzynarodowych. Banki liczą, że stablecoin pozwoli obniżyć koszty płatności transgranicznych, uprości zarządzanie zabezpieczeniami finansowymi oraz przyspieszy rozliczenia między firmami.

Banki Japonii tworzą wspólnego stablecoina. Koniec dominacji dolara?

Jako pierwszy z rozwiązania ma skorzystać Mitsubishi UFJ Financial Group (MUFG), który planuje zintegrować stablecoina z własnymi systemami płatności wewnętrznych. Po uruchomieniu wersji opartej na jenie planowana jest także emisja stablecoina denominowanego w dolarach amerykańskich.

Pomysł pojawia się w momencie, gdy rynek stablecoinów jest zdominowany przez projekty oparte na dolarze, takie jak Tether (USDT) czy USDC. Japonia chce jednak wzmocnić pozycję własnej waluty w sferze cyfrowych finansów.

W tym roku inny tokijski startup, JPYC, jako pierwszy w kraju uzyskał zgodę władz finansowych na emisję stablecoina w jenach. Firma planuje w ciągu trzech lat wyemitować tokeny o wartości 1 biliona jenów.

Równolegle podobne inicjatywy pojawiają się w innych częściach świata – dziewięć europejskich banków pracuje obecnie nad stworzeniem stablecoina powiązanego z euro, co pokazuje, że kryptoaktywa stają się coraz ważniejszym elementem globalnego systemu finansowego.

Stablecoiny i kryptowaluty na innych rynkach

Sytuacja nie wygląda jednak tak kolorowo w przypadku CBDC – cyfrowych walut banków centralnych. Europejski Bank Centralny ostrzega, że wprowadzenie cyfrowego euro może doprowadzić do poważnych napięć w sektorze bankowym. Z opublikowanej symulacji wynika, że w wyniku paniki bankowej może odpłynąć nawet 700 miliardów euro depozytów – a to mogłoby wywołać kryzys płynnościowy w około tuzi­nie banków komercyjnych.

Z kolei podejście do stablecoinów różni się w zależności od rynku. Przykładowo w Wielkiej Brytanii Bank Anglii ujawnił plany wprowadzenia ścisłych limitów na wartość stablecoinów, jakie mogliby posiadać zarówno konsumenci, jak i przedsiębiorstwa. Zgodnie z propozycją, indywidualni użytkownicy mogliby przechowywać stablecoiny o wartości od 10 do 20 tys. funtów, natomiast firmy – maksymalnie 10 mln funtów. Celem regulacji miałoby być ograniczenie ryzyka odpływu depozytów z tradycyjnych instytucji finansowych na rzecz stablecoinów.

A co z Polską? U nas branża kryptowalut zaapelowała właśnie do prezydenta o zawetowanie ustawy regulującej krajowy rynek kryptoaktywów. W ocenie branży nowe przepisy w obecnym kształcie mogą zahamować rozwój krajowych firm, oddać rynek zagranicznym podmiotom, a przy tym nie zwiększają bezpieczeństwa inwestorów. Słowem – zostajemy daleko w tyle za resztą świata.