We wrześniu polski Sejm przyjął ustawę, zgodnie z którą kontrolę nad rynkiem kryptowalut miałaby przejąć Komisja Nadzoru Finansowego. Dokument przewiduje szerokie uprawnienia dla nadzoru – od możliwości nakładania kar sięgających prawie 67 mln zł, po blokowanie rachunków kryptowalutowych i tworzenie rejestru nielegalnych domen internetowych. Firmy telekomunikacyjne miałyby zaledwie 48 godzin na zablokowanie dostępu do takiej strony.
Nadzór nad kryptowalutami trafi do Brukseli?
Problem w tym, że ustawa może nigdy nie wejść w życie. Prezydent Karol Nawrocki od początku krytycznie wypowiadał się o regulacjach dotyczących rynku kryptoaktywów, dlatego jej podpisanie stoi pod dużym znakiem zapytania.
Tymczasem w Brukseli toczą się prace nad przekazaniem kompetencji w zakresie nadzoru nad kryptowalutami bezpośrednio ESMA. Według Vereny Ross, taki krok ma na celu ujednolicenie standardów w całej Unii. Obecnie w niektórych krajach – zwłaszcza na Malcie i Cyprze – obowiązują znacznie łagodniejsze zasady wydawania licencji, a uzyskane tam zezwolenia pozwalają firmom działać w całej UE. To rodzi ryzyko dla stabilności i bezpieczeństwa rynku, dlatego unijni urzędnicy chcą wprowadzić jednolity nadzór na poziomie wspólnotowym.
– Pomysł przeniesienia nadzoru nad rynkiem kryptoaktywów na poziom europejski — do ESMA – to krok, który może znacząco uporządkować sytuację, ale wymaga bardzo ostrożnego zaprojektowania. Dziś widzimy, że MiCA w założeniu miała stworzyć jednolity rynek, tymczasem w praktyce każde z państw członkowskich wdraża ją po swojemu, tworząc różne procedury i wymogi. To powoduje, że przedsiębiorcy – zamiast korzystać z jednego „paszportu” na całą UE – wciąż mierzą się z biurokratycznymi barierami, a inwestorzy otrzymują różny poziom ochrony w zależności od kraju. Centralny nadzór ESMA mógłby ograniczyć tę fragmentację i wreszcie zrealizować ideę prawdziwie jednolitego rynku kryptoaktywów – mówi Sławek Zawadzki, Co-CEO Kanga Exchange.
– Kluczowe jest jednak, by takie rozwiązanie nie przekształciło się w nadmiarową, zbyt kosztowną biurokrację, która może powielić problemy krajowych wdrożeń. Jeśli ESMA zapewni spójne i przejrzyste zasady, Europa może uzyskać realną przewagę konkurencyjną. Jeśli jednak proces zostanie obudowany kolejnymi barierami administracyjnymi, przedsiębiorcy mogą przenieść swoje operacje poza UE, a rynek pozostanie rozdrobniony – tylko pod innym nadzorcą – dodaje.