Automatyzacja i obsługa głosem oraz to czy aplikacje bankowe w obecnej formie mają sens – to temat naszego wystąpienia z ramienia firmy Efigence, w trakcie konferencji Mobile Trends Conference, która odbyła się na początku marca w Krakowie.

Jedną z dziedzin, którą urządzenia mobilne zdominowały w ogromnym stopniu, jest bankowość. To, jak się rozwija i jaki udział ma w niej mobile świetnie ukazuje np. ewolucja metod płatności począwszy od analogowych banknotów, poprzez karty płatnicze, aż do płatności zbliżeniowych za pomocą telefonów, czy ostatnio nawet zegarków!

W ciągu 20 lat internet, z funkcji wspierania działań banku, stał się fundamentem większości usług i podstawowym kanałem komunikacji z klientami. Obecnie banki nie potrzebują już budować własnych serwerowni, czy centrów przetwarzania danych – to wszystko mogą robić korzystając z chmur obliczeniowych. Coraz częściej największą wartością dla użytkowników jest usługa, do której mamy dostęp poprzez dedykowaną aplikację. Warto więc zadać sobie pytanie, czy aplikacje jako takie w przyszłości będą miały sens?

Skróty zdominują rynek

W życiu codziennym nikt z nas nie zdaje sobie sprawy, jak wiele czynności wykonuje korzystając z pewnego rodzaju uproszczeń lub skrótów. Mamy tendencję do narzucania sobie coraz większej liczby zadań, a rozwój technologiczny dostarcza nam co chwilę kolejnych narzędzi do ich wykonywania. Większość z nas przynajmniej raz w życiu dotarła do punktu, w którym liczba aplikacji i urządzeń niezbędnych do wykonywania codziennych czynności sprawiła, że większość czasu pochłaniała sama ich organizacja niż faktyczna praca. I tu właśnie pojawia się nisza dla automatyzacji i skrócenia czasu wykonywania powtarzalnych operacji.

W 2010 roku Linden Tibbets i Jesse Tane wpadli na pomysł zbudowania aplikacji do usprawnienia działania innych aplikacji. Już po dwóch latach działalności w bazie IFTTT istniał milion skrótów stworzonych przez użytkowników. W piątym roku działalności nowych skrótów przybywało około 20 milionów dziennie! W zeszłym roku na platformie było już 11 milionów użytkowników, którzy łącznie generowali ponad bilion użyć skrótów miesięcznie! Temat skrótów stał się na tyle gorący, że zaczęły się nim interesować firmy odpowiedzialne za systemy operacyjne urządzeń mobilnych.

Dzięki aplikacji Workflow, która w 2014 roku zadebiutowała w App Store, użytkownik mógł „zaprogramować” kilka różnych zadań w niezależnych od siebie aplikacjach, wykonywanych automatycznie po naciśnięciu jednego przycisku. Już rok później Workflow została przez Apple wyróżniona, a po kolejnych dwóch latach doszło do wykupienia firmy przez giganta z Cupertino – po to, aby w 2018 roku, wraz z wydaniem iOS-a w wersji 12, zaimplementować skróty jako integralną część systemu.

Automatyzacja w życiu codziennym

Załóżmy, że chcielibyśmy zautomatyzować codzienne czynności, które wykonujemy na smartfonach. Wyobraźmy sobie, że jednym ruchem moglibyśmy uruchomić np. nawigację do domu, włączyć odpowiednią playlistę, czy zamówić coś na kolację. W praktyce stworzenie takiej konfiguracji zajęłoby około 3-4 minut, to o wiele krócej niż wykonanie wszystkich czynności osobno!

Obecnie Apple w swojej bibliotece posiada obszerną listę gotowych skrótów od tak prostych jak „minutnik parzenia herbaty” do bardziej zaawansowanych jak „siatka zdjęć” pozwalająca na stworzenie kolażu.

Jak natomiast wygląda sytuacja, jeśli chodzi o finanse? Już teraz niektóre banki na świecie udostępniają swoje API do tworzenia skrótów poprzez IFTTT. Co więcej, generują własne przykładowe rozwiązania. Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym skróty pomagają zarządzać budżetem oraz budować zdrowe nawyki finansowe. Na przykład automatyczne przelewy między rachunkami, gdy na którymś saldo spada poniżej określonego poziomu, czy cotygodniowe oszczędności.

Smartfon przypomina o piciu wody

Monzo idzie nawet o krok dalej i proponuje swoim klientom pomoc w budowaniu zdrowych nawyków nie tylko w zakresie finansów, ale również w życiu, gdzie za płatność w barach typu fast-food analogiczna kwota jest automatycznie przelewana na konto oszczędnościowe jako „podatek” od niezdrowego odżywiania. Natomiast za każdy trening z konta „podatkowego” wypłacana jest określona kwota w ramach wynagrodzenia. Identyfikując poszczególne transakcje telefon może nam również przypominać o odpowiednim nawodnieniu organizmu!

Z kolei wprowadzona w 2018 roku funkcjonalność Androida – Slices, jak sama nazwa wskazuje ułatwia życie użytkownikom poprzez oferowanie im wycinków aplikacji. Z perspektywy użytkownika sprawa wygląda  tak, że zainstalowanie np. aplikacji Lyft na swoim urządzeniu powoduje rozszerzenie możliwości Androida o funkcjonalności tejże aplikacji. Wpisując w wyszukiwarkę systemową nazwę aplikacji lub sformułowania typu „droga do domu” od razu możemy dostać podpowiedzi dotyczące przejazdu za pomocą Lyft.

Drugim interesującym feature, który został wprowadzony wraz z Androidem Pie jest App Actions. To nic innego, jak wyprowadzenie najczęściej wykonywanych akcji w aplikacjach „na zewnątrz”. Dzięki temu Android – podejmując decyzję, czy użytkownik będzie potrzebował danej funkcji – może mu ją zaprezentować kontekstowo w interfejsach systemu operacyjnego. Zarówno Slices, jak i App Actions są funkcjonalnościami stosunkowo niewielkimi i zapewne jest spora grupa ludzi, którzy do dzisiaj nie wiedzą, że coś takiego w Androidzie się pojawiło.

Zatem, gdzie to można znaleźć? Najczęściej w wyszukiwarce Google, która jest dostępna w Androidzie. Obie funkcje są również wykorzystywane w interfejsie konwersacyjnym asystenta Google. Trzecim miejscem, w którym występują – już tylko sugestie akcji – jest menu Androida. Skróty i Slices są bardzo pożyteczne, ale ich prawdziwy potencjał może zostać uwolniony dzięki asystentowi głosowemu, który obecnie jest dostępny na obu wspomnianych platformach.

Asystenci

Wirtualni asystenci głosowi w obecnych czasach rozwijają się bardzo szybko. Skala ich ewolucji w ciągu ostatnich 10 lat jest nieporównywalnie większa od postępu, jaki dokonał się przez pierwsze 30 lat prac nad rozpoznawaniem ludzkiej mowy przez urządzenia.

Weźmy na przykład taką firmę jak Dynatrace, tworzone przez nią oprogramowanie do zarządzania, rozwijania i testowania biznesowych aplikacji komputerowych oraz pozwalające monitorować doświadczenia użytkowników z systemami informatycznymi.We wspomnianym rozwiązaniu również znajduje się asystent, który nazywa się Davis.

Wśród jego licznych umiejętności jest jedna dosyć ciekawa, potrafi on współpracować z Aleksą, która działa na głośnikach Amazona. Dochodzimy więc do momentu, kiedy komunikacja nie odbywa się jedynie na linii użytkownik-asystent, ale nawet asystent z asystentem. Patrząc na to, jak rozwija się chociażby projekt Google Duplex możemy zaryzykować stwierdzenie, że za kilka lat będziemy mogli mówić o w pełni autonomicznych asystentach, których do tej pory widzieliśmy w tzw. świecie wirtualnym.

Automatyzacja i obsługa głosem w bankowości przyszłości

Jak zatem może wyglądać mobilna bankowość przyszłości? Na to pytanie pomogą nam odpowiedzieć historie pewnych bohaterów.

  • Piotr jest na co dzień fotografem i z racji prowadzenia własnej działalności ma kilka kont i kart w swoim banku. Stojąc w kolejce do sklepu nie jest pewien, której karty może użyć do płatności za zakupy. Jak Piotr poradziłby sobie z tym dzisiaj? Poszuka aplikacji swojego banku w telefonie, otworzy ją, zaloguje się, przejdzie do listy kart lub kont i sprawdzi, na której jest odpowiednia ilość środków. Jak Piotr poradziłby sobie z tym “jutro”? Otworzy asystenta w swoim telefonie, wpisze „stan konta” i z wyświetlonej listy odczyta, na jakiej karcie ma wystarczająco dużo środków.
  • Eryk jest typem człowieka, który 90% swoich aktywności w internecie wykonuje na telefonie. Właśnie zwraca buty zamówione przez jego dziewczynę w jednym ze sklepów online. W Formularzu reklamacyjnym znajduje się pole, gdzie należy podać numer konta do zwrotu. Większość z nas nie zna na pamięć numeru swojego konta. Co więc zrobi Eryk dziś? Znajdzie aplikację bankową na swoim pulpicie, otworzy ją, zaloguje się. Następnie znajdzie numer konta, zaznaczy go i skopiuje, wróci do przeglądarki i wklei w odpowiednim miejscu. Co Eryk zrobi „jutro”? System sprawnie przewidzi, że wypełniając formularz, w którym znajduje się numer konta Eryk może potrzebować tego numeru, więc sam zaproponuje mu kontekstowo akcję „kopiuj do schowka numer konta”. Erykowi pozostaje tylko go wkleić do formularza i gotowe!
  • Ania z kolei chce się rozliczyć z przyjaciółką za wspólny obiad. Co Ania zrobi dzisiaj? Znajdzie aplikację banku w telefonie, otworzy ją, zaloguje się, wybierze przelew, wypełni formularz, autoryzuje i po prostu go wyśle. Co Ania zrobi „jutro”? Powie „Ok, Google, przelej Kasi 24 zł za obiad”, a następnie autoryzuje przelew na wyświetlonym podsumowaniu.

Przytoczone historie dobrze obrazują, ile tak naprawdę trywialnych i codziennych czynności można jeszcze bardziej przyspieszyć i ułatwić.

Zmiany, a poczucie bezpieczeństwa

Czy użytkownicy są gotowi na takie zmiany? Zwłaszcza w tak delikatnym obszarze jakim jest bankowość. Co z poczuciem bezpieczeństwa? Czy użytkownicy będą w stanie zaufać producentom? Czy ludzie nie będą się obawiać tego, że Google nie oprze się pokusie personalizowania kolejnych reklam? Czy uproszczone metody uwierzytelniania, które mogą wynikać z ulepszonych technologii zdobędą zaufanie użytkowników?

Dzisiaj większość z tych obszarów mogłaby okazać się problematyczna. Z jednego prostego powodu – większość z nas urodziła się i dorastała w czasach, kiedy internet nie był tak powszechny, a dane o nas były osobiste. Świadomość, że firmy wiedzą o nas wszystko nie jest dla większości z nas komfortowa. Ważniejsze jednak od tego, co ludzie myślą dziś jest to, co będą myśleć ci, którzy urodzili się w erze cyfryzacji. To, że Google oraz Facebook wie o nich wszystko będzie dla nich naturalne.

Czasy się diametralnie zmieniły, użytkownicy z roku na rok mają coraz mniejszy problem z tym, żeby podawać nie tylko numery telefonów, ale i udostępniać swoje prywatne zdjęcia, informacje o  szkołach, adresie zamieszkania, adresie e-mail itd. Obecnie tylko 9% młodych ludzi realnie obawia się firm, które zbierają dane na ich temat. Bardziej przejmuje ich fakt, czy publikowane przez nich rzeczy zostaną wyświetlone przez rodziców, szefów itp. To pokolenie traktuje swoje osobiste informacje jak walutę – udostępniają je firmom, które w zamian oferują im darmowy dostęp do różnych usług.

Usługi, a nie aplikacje, będą nabierać coraz większego znaczenia. Obecnie telefony pozwalają nam na natychmiastowe wchodzenie w interakcje z niezliczoną liczbą różnych aplikacji. Dodając do tego cały ekosystem inteligentnych urządzeń nasz telefon ma potencjał, aby stać się centrum zarządzania wszystkimi usługami.

Korzystając z tych prostych przykładów ukazaliśmy kierunek zmian, w którym naszym zdaniem zmierza bankowość mobilna. Dosłownie 2-3 lata temu Apple wprowadził do swojego systemu możliwość podpięcia karty płatniczej i korzystania z telefonu jako środka płatności. Z kolei dzisiaj mamy już pierwszych użytkowników, którzy mogą korzystać z karty kredytowej z logo nadgryzionego jabłka. Pozostaje tylko czekać, jak Tim Cook na jednej z konferencji zapowie wprowadzenie na rynek własnego banku. Co w perspektywie wchodzącego PSD2 wcale nie wydaje się tak nierealne. Nie zdziwi nas fakt, gdy za jakiś czas do nowo zakupionego telefonu będziemy podawać jedynie nazwę banku oraz dane do logowania, a wszystko inne będzie obsługiwane przez system operacyjny naszego urządzenia.

Dlatego powracając do zadanego na początku pytania, czy aplikacje w obecnym wydaniu w przyszłości będą miały sens – naszym zdaniem nie.