PropTech, czyli połączenie sektora nieruchomości z nowymi technologiami, to pojęcie jeszcze mało znane na polskim rynku. Na świecie kryje się za nim potężny obszar biznesowy, reprezentowany przez takich jednorożców, jak WeWork oraz AirBnb, czyli spółki o kapitalizacji sięgającej 30 miliardów dolarów.

PropTech jest sformułowaniem bardzo pojemnym, kryją się pod nim nie tylko nowoczesne aplikacje służące do krótkoterminowego wynajmu, ale też narzędzia ułatwiające wyszukiwanie odpowiedniej nieruchomości, dzięki geolokalizacji i zastosowaniu sztucznej inteligencji. PropTech to również technologie związane z inteligentnym zarządzaniem nieruchomością w oparciu o narzędzia IoT, określane mianem Smart Home. Dzięki nim w naszym domu możemy czuć się bezpiecznie, wiele czynności wykonywanych jest za nas przez specjalnie zaprogramowane urządzenia, a dodatkowo możemy żyć ekologicznie dzięki optymalizacji zużycia energii. PropTech to również nowoczesne, energooszczędne budownictwo, ale też idee nawiązujące do ekonomii współdzielenia, czyli co-working i co-living. PropTech to wreszcie zastosowanie technologii rodem z branży fintech, aby w procesie online i w oparciu o elektroniczne dokumenty zaciągnąć kredyt na zakup nieruchomości.

Notariusz, urząd, podatki, czyli tony papierów

Wiele z tych pojęć jest nam znanych, niemniej zakup nieruchomości raczej wiążemy z obszerną dokumentacją, jaką musimy zgromadzić dla banku i dla notariusza, koniecznością odwiedzenia kilku urzędów, aby uzyskać wymagane zaświadczenia i wypisy, obowiązkową wizją lokalną o różnych porach dnia, koniecznością uzyskania wyceny rzeczoznawcy, słowem ogromem pracy do wykonania. Zwieńczeniem tej pracy jest obowiązkowa wizyta u notariusza, czasem podwójna, po której i tak pozostają jeszcze wątpliwości czy zakupiona nieruchomość to dobra inwestycja.

Rynek nieruchomości zmienia się na naszych oczach. Możemy już na przykład o naszej wymarzonej nieruchomości porozmawiać z chatbotem, w przeglądaniu setek ogłoszeń, pomogą nam narzędzia wykorzystujące bardzo rozwiniętą analitykę danych, księgę wieczystą nieruchomości sprawdzimy online, a w zweryfikowaniu ceny ofertowej pomoże narzędzie agregujące dane o cenach transakcyjnych. Jeśli jednak porównamy raczkujący dopiero w Polsce segment PropTech z Fintech’em, dzięki któremu przez smartfon możemy założyć lokatę, zaciągnąć kredyt, zapłacić w sklepie, to widać jak dużo mamy jeszcze do zrobienia. Te same banki, które większość swoich usług udostępniają nam już w komórce, w kwestii kredytu hipotecznego pozostają nieugięte, zapraszając nas do oddziału z … teczką pełną dokumentów.

Kiedy w Polsce kupimy nieruchomość bez wychodzenia z domu?

Pewnie nieprędko, prawo wymaga przecież, żeby umowna kupna-sprzedaży była zawarta w formie aktu notarialnego. Powinniśmy jednak dążyć do tego, aby jak najwięcej czynności poprzedzających ten moment, zastąpić technologiami. Czy każda nieruchomość , na przykład taka którą kupujemy w innym mieście w celach czysto inwestycyjnych, wymaga osobistego obejrzenia? Czy każda umowa, nawet ta pierwsza zawierana z deweloperem jeszcze w trakcie budowy, musi mieć formę papierową? Czy bank może udzielić przynajmniej promesy kredytu w oparciu o dokumenty elektroniczne? Czy agent nieruchomości może docierać do swoich klientów poprzez social media i tam budować swój wizerunek i promować oferty?

Dane serwisu Domiporta pokazują, że najbardziej aktywnymi osobami na rynku nieruchomości są dziś osoby w wieku 25-44 lata, które poszukują pierwszego lub drugiego mieszkania. W sumie stanowią one niemal 60% wszystkich użytkowników portalu i w większość zaliczają się do pokolenia millenialsów. Osoby te coraz chętniej słuchają muzyki w Spotify, oglądają seriale w Netfliksie, wynajmują apartament na wakacje w AirBnB, wolą pracować w coworkingu niż klasycznym biurze, a ubrania kupują w Zalando. W przypadku zakupu nieruchomości zderzają się jednak ze ścianą biurokracji.