Największy producent polskich gier komputerowych CD Projekt Red, który dzięki swojemu eksportowemu produktowi, czyli Wiedźminowi 3, podbił serca nie tylko fanów na całym świecie, ale także inwestorów i akcjonariuszy, ostatnio złapał zadyszkę. Czy podjęte działania antykryzysowe wystarczą, aby wrócić na właściwą ścieżkę?

Potentaci też popełniają błędy

Słabszą formę studia było widać już jednak w 2017 roku, kiedy to od dewelopera odeszło kilkunastu pracowników, którzy odpowiadali za sukces Wiedźmina 3. Pojawiło się wtedy wiele pytań dotyczących atmosfery w pracy, panujących tam napięć między podwładnymi a prezesem CD Projektu Adamem Kicińskim.

Zarząd firmy tak wtedy komentował te doniesienia: – Czy ludzie odchodzą? Pewnie. Zawsze życzymy im wszystkiego najlepszego i szanujemy ich decyzje, a także stojące za nimi przyczyny. Nieustannie staramy się, by CD Projekt Red był dla wszystkich dobrym miejscem pracy, ale mamy szereg wartości, które określają, kim jesteśmy i jak pracujemy” – czytaliśmy w oświadczeniu. Inwestorzy po raz pierwszy zareagowali nerwowo i firma straciła na wartości kilka ładnych miliardów złotych. Przypomnijmy, że w szczytowym okresie za akcję spółki trzeba było zapłacić ponad 200 zł, gdy teraz to zaledwie około 130 złotych.Notowania spółki znajdują się tutaj.

Jesienna przypadłość

Już wydawało się, że studio jest na fali za sprawą zaprezentowania nowej gry Cyberpunk 2077 na targach gier E3 w Los Angeles w czerwcu br. Trailery z RPG w przyszłości przypadły do gustu zarówno graczom, jak i akcjonariuszom, którzy znów zaczęli kupować akcje.

Niestety nadeszła jesień i pojawił się powracający konflikt z Andrzejem Sapkowskim, twórcą postaci Wiedźmina, który domaga się od studia udziału w zyskach. Mówi się nawet o 60 mln złotych.W skrócie sprawa dotyczyła odsprzedania za 15 tys. złotych w 2008 roku praw autorskich do używania postaci z książek przez Studio Metropolis Software bez udziału w późniejszych zyskach, które potem wykupiło za podobną kwotę CD Projekt Red.

Kiedy jednak okazało się, że gry, w które nie wierzył Sapkowski, zarabiają fortunę, zaczął się domagać swojego procenta – konkretnie 60 mln PLN. Sprawa prawdopodobnie zakończy się w sądzie, chociaż w interesie przedsiębiorstwa byłoby jak najszybciej wyciszyć szum medialny.

Kumulacja niepowodzeń

Druga sprawa to źle przygotowana strategia promocji Wojny Krwi: Wiedźmińskich Opowieści, która przełożyła się na niską sprzedaż nowej gry z serii.

Jak sam przyznał prezes Kiciński, źle oceniono odbiorców – firma chciała najpierw zadowolić swoją rodzimą platformę dla graczy, czyli popularnego GOG-a, podczas gdy zdecydowanie więcej graczy było wśród klientów konkurencji, czyli Steama, na którego gra wyszła z opóźnieniem. Do tego nie było jeszcze debiutu gry na konsoli PS4, która ma nastąpić 4 grudniu br. Jedno jest pewne: nawet doświadczeni gracze popełniają błędy, a łaska inwestorów na rynkach kapitałowych na pstrym koniu jeździ…