Aion postanowił rozszerzyć zakres usług w ramach planu Light, który do tej pory kosztował 1,9 EUR miesięcznie. Od 5 marca będzie on droższy – za miesięczną subskrypcję trzeba będzie zapłacić 3,9 EUR miesięcznie. Przypomnijmy, że klienci Aion mogą skorzystać z dwóch planów.

Pierwszy z nich, czyli plan Light kosztował 1,9 EUR miesięcznie i pozwalał na korzystanie z podstawowych funkcji Aiona. Drugi, tzw. plan Premium kosztuje już 19 EUR i dawał m.in. dostęp do rachunku wielowalutowego czy też funkcji inwestycyjnych bez dodatkowych opłat.

Chcemy, aby jak największa liczba naszych klientów mogła zarabiać na swoich oszczędnościach – dlatego udostępniliśmy nasze konta oszczędnościowe o wysokim oprocentowaniu również subskrybentom planu Light. Do tej pory oferowaliśmy bowiem podwyższone oprocentowanie jedynie użytkownikom kont Premium – 0,9% dla naszego Rozszerzonego Regulowanego Konta Oszczędnościowego (+ 0,1% stawka podstawowa). Wprowadzona zmiana pociągnęła za sobą też niewielkie zwiększenie naszej składki członkowskiej Light – z poziomu 1,9 EUR do 3,9 EUR miesięcznie. Obecnie intensywnie pracujemy nad ofertą Aion dla klientów w Polsce – na tym etapie mogę zapewnić, że ceny poszczególnych planów będą dostosowane do krajowego rynku. Więcej szczegółów zdradzimy już wkrótce – komentuje Karol Sadaj, Country Head Aion Bank Poland.

Teraz wersja Light będzie kosztować 3,9 EUR miesięcznie

Wraz ze wzrostem ceny użytkownicy dostają dostęp do szerszego zakresu usług – np. do rachunków oszczędnościowych czy też usług Max Deposit, gdzie Aion wyszukuje najlepsze oferty oszczędnościowe dla użytkownika tak, by móc zaproponować mu najkorzystniejsze oprocentowanie. 

Zmiany wchodzą w życie od 5 marca dla nowych klientów. Użytkownicy zarejestrowaniu przed 5 marca odczują zmiany dopiero 5 czerwca. Do tego czasu, jeśli nie zgadzają się na zmiany, mogą zamknąć rachunek bez żadnych dodatkowych kosztów.

Płacisz, ale wymagasz

Aion to belgijski challenger bank założony przez Wojciecha Sobieraja. Fintech wystartował na początku 2020 roku. Od początku pomyślany był jako cyfrowy challenger, gdzie klienci muszą płacić za swoje usługi w formie członkostwa (subskrypcji), ale za to z prostą tabelą opłat bez żadnych ukrytych kosztów i prowizji. 

Wydaje się, że w czasach darmowych fintechów, jest to właściwe podejście – lepiej jest budować grupę klientów lojalnych i świadomie płacących za usługi bankowe niż stawiać na wzrosty w oparciu o użytkowników, którzy nigdy nie zapłacą bankowi nawet złamanego grosza. Zwłaszcza, że dostarczenie wysokiej jakości usług fintech, wysokiego poziomu bezpieczeństwa i frajdy korzystania z aplikacji, wymaga poniesienia sporych nakładów. To trudna ścieżka, ale zdrowsza.