Przeciw głosowało 432 posłów. Za było tylko 202. To największa porażka urzędującego premiera w historii brytyjskiego parlamentaryzmu – podały media. Moim zdaniem największą porażką było ogłoszenie przez Davida Camerona organizacji referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.

Zakończyło się ono spektakularną porażką, a ta kosztować będzie Brytyjczyków miliardy funtów – od 1,6% do 3% PKB per capita, czyli ok. 1,4 tys. euro rocznie! I są to bardzo ostrożne szacunki, bo nawet najlepsi ekonomiści i analitycy nie są wstanie uwzględnić wszystkich czynników. Szaleństwo Brexitu objawia się chociażby w testach „marnowania czasu w korkach” do jakich dochodzi w firmach transportowych w związku z obawą powrotu wnikliwych kontroli celnych.

Stracą fintechy, bo ich licencje wygasną

Te, które mają plan awaryjny już przenoszą się na Litwę, ale to z kolei rodzi inne ryzyka – wątpliwości dotyczą tego, czy Litwa udźwignie ciężar nadzoru. Drżą firmy e-commercowe, które żyją z klientów w UK i odwrotnie – firmy e-commerce, które mają klientów w krajach UE.

Sektor finansowy powoli przenosi się do Amsterdamu i Paryża. W tym samym czasie cała masa londyńczyków zapakowanych w hipoteki czuje, że Brexit odwróci trend wzrostu cen na rynku nieruchomości i to, co jeszcze niedawno wydawało się super inwestycją (dwuizbowa nora z grzybem na ścianie 30 km od centrum) okaże się finansową pułapką.

Z prognoz coraz większej liczby instytucji i instytutów ekonomicznych wynika, że zbliża się – może jeszcze nie kryzys, ale jakaś nowa forma recesji. W czasach prosperity mowa o Brexicie i ewentualnej stracie 1 tys. funtów, ale w zamian za odzyskanie wolności – wydawała się nawet kuszącą inwestycją. Ale gdy dochodzi do recesji i ludzie zaczynają tracić pracę, to ten utracony tysiąc funtów z powodu antyunijnej fanaberii nakręconej spiralą kłamstw, hejtu i fake newsów niejednego zwolennika rozstania doprowadzi do płaczu.

Poniżej tweet Przewodniczącego Rady Europejskiej. Czytelny chyba dla nawet najgłupszego dyplomaty.