W maju 2020 r. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 28,69 tys. klientów, w porównaniu do 40,40 tys. rok wcześniej – jest to spadek o -29,0% i jednocześnie jedenasty najniższy wynik liczby wnioskujących, od stycznia 2007 r. W porównaniu do kwietnia br. liczba wnioskujących wzrosła o 3,2%.

Średnio wnioskujemy o 278 tys. zł

Średnia kwota wnioskowanego kredytu mieszkaniowego w maju br. wyniosła 278,3 tys. zł tj. o 1,6% więcej niż w maju 2019 r. W porównaniu do kwietnia 2020 r. średnia kwota kredytu spadła o -7,9%.

– Kwiecień br. był pierwszym pełnym miesiącem pandemicznym z lockdownem, a maj – pierwszym miesiącem odmrażania gospodarki. Odczyt kwietniowy był najniższy w kilkuletniej już historii Indeksu, a odczyt majowy jest już o kilka p.p. wyższy. Daleko mu jednak do odczytu z lutego br. (+27,6%), który zakończył wzrostowy trend popytu na kredyty mieszkaniowe. Otwartym pytaniem pozostaje, czy majowy wynik jest zwiastunem powrotu trendu. Na razie mamy swoisty rollercoaster: w lutym – euforia, w kwietniu – głęboka depresja a w maju lekka poprawa – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Biorąc pod uwagę, że obecnie coraz więcej banków wymaga 20% wkładu własnego, to „przeciętny kredytobiorca” powinien zgromadzić ok. 70 tys. zł własnych oszczędności. Czy spadek popytu przełoży się na zmiejszenie cen nieruchomości? Na razie analitycy przekonują, że nie, ale trudno spodziewać się powrotu do wzrostów w sytuacji, gdy mamy wyraźnie mniejszy popyt.