W zeszły piątek Google usunęło ze swojego sklepu z aplikacjami popularną indyjską aplikację fintech Paytm, z której korzysta ok. 250 mln Hindusów miesięcznie. Aplikację przywrócono po paru godzinach niezłej afery. Zdaniem „startupu” niesłusznie, co poskutkowało rozpoczęciem debaty publicznej o władzy Google, które w zasadzie w każdej chwili może doprowadzić do upadku nawet dobrze prosperujący biznes.

Z Paytm korzysta ok. 250 mln Hindusów miesięcznie. Jest to aplikacja fintech, która służy do wykonywania przelewów, płatności za rachunki, doładowywania telefonów czy zakup biletów do kina. Ponadto Paytm posiada licencję bankową i prowadzi już 60 mln rachunków bankowych. Obecnie spółka wyceniana jest na 16 mld USD. Jednym z inwestorów jest Softbank Vision Fund, który w listopadzie dokapitalizował Paytm kwotą 1 mld USD. Fintech w czasie pandemii zanotował spadek przychodów o ponad 30%, ale zarząd wciąż wierzy, że firma zacznie wychodzić „na plus” już w 2022 roku

Google może wszystko

W zeszły piątek Paytm zostało skasowane ze sklepu Google Play. Za uzasadnienie podano, że aplikacja zawierała treści niezgodne z polityką hazardową Google. Gigant potwierdził, że usunął aplikację i jednocześnie podkreślił, że nie zezwala na korzystanie z kasyn online i nie obsługuje żadnych nieuregulowanych aplikacji hazardowych, które ułatwiają zawieranie zakładów sportowych.

Skąd zarzut o hazard? Wszystkiemu winne zamiłowanie Hindusów do krykieta. Paytm 11 września rozpoczęło kampanię, w której fani krykieta mogli skorzystać z cashbacku po zebraniu voucherów w aplikacji Paytm Cricket League. Oferta dotyczyła doładowań, płatności za media, przelewów i dodawania środków do portfela. Zdaniem Paytm było to całkowicie legalne w Indiach…, ale niezgodne z polityką Google, który usunął aplikację ze sklepu uznając, że jest to promocja hazardu.

Jak poważne konsekwencje dla licencjonowanego podmiotu niosła za sobą decyzja Google może świadczyć duża liczba komunikatów zapewniających użytkowników, że ich środki na kontach Paytm są bezpieczne.

„Nie mamy pańskiego płaszcza”

Decyzja Google w stosunku do Paytm na nowo rozpoczęła dyskusję na temat zbyt silnej pozycji giganta technologicznego wobec startupów i innych firm. Usunięcie aplikacji ze sklepu Google to praktycznie natychmiastowe odcięcie firmy od klientów, co w zasadzie może położyć biznes. Problem jest natury prawnej, bo polityka Google bywa ostra i niejasna w stosunku do przepisów w innych krajach poza USA. W pewnym coraz wyraźniejszym sensie wewnętrzne regulaminy korporacji technologicznych zaczynają mieć istotniejsze znaczenie regulacyjne niż obowiązujące w danym kraju ustawy, co można podciągnąć nawet pod eksport tudzież ekspansję prawną. Rzecz w tym, że sędzią i katem jest twórca regulaminu.

Dyskusja na temat dominującej pozycji Google czy Apple trwa już od jakiegoś czasu, ale jak na razie – bez większego skutku. Startupy nie mają czasu i pieniędzy na wojny prawne, dlatego dostosowują się do wymagań, a gdy dojdzie do dyscyplinarnego usunięcia – pokornie proszę o przywrócenie aplikacji. Temat jest znany np. startupom lendtechowym, których aplikacje były usuwane – w styczniu przed podobnym zagrożeniem stanęła Opera. I prawdopodobnie jeszcze długo to się nie zmieni. Nie mamy pańskiego płaszcza…

/LP