Zapraszamy na rozmowę z Grzegorzem Micykiem, CEO Finiata Polska. Porozmawialiśmy między innymi o rynku faktoringu w Polsce, o tym czym jest faktoring cichy i jak można porównać rynek niemiecki do polskiego. Wywiad przeprowadził Rafał Tomaszewski.

Z szefem Finiaty porozmawialiśmy podczas kongresu Impact fintech’17, który odbył się w Katowicach w dniach 6-7 grudnia. Podsumowanie wydarzenia można znaleźć tutaj – Fintechowa strategia dla Polski na impact fintech’17.

Czytaj także: Faktoring w 2018 roku – czy kolejne 12 miesięcy będzie jeszcze lepsze?

Rafał Tomaszewski: Dzień dobry! Na początek poproszę o krótką wizytówkę Finiaty. Czym zajmuje się Państwa firma?

Grzegorz Micyk: Dzień dobry. Finiata zajmuje się mikrofaktoringiem cichym, czyli takim gdzie nie potwierdzamy faktury u kontrahentów i pracujemy przede wszystkim z najmniejszymi firmami. Jednoosobowe działalności gospodarcze to firmy, które nie są obsługiwane przez banki. Finansujemy faktury na 30, 60 lub 90 dni i całkowicie oddzieliliśmy datę wymagalności faktury od daty zwrotu finansowania.

W tradycyjnym faktoringu w momencie daty wymagalności faktury, faktor oczekuje pieniędzy. Przedsiębiorcy naprawdę bardzo to polubili.

R.T.: Jakie są koszty skorzystania z tej usługi?

G.M.: Jest to 4% za każde 30 dni finansowania. Czy jest to dużo czy mało..? Myślę, że zależy to od branży i od tego jak dużym problemem jest cash flow. Jest to cena rynkowa. Inne podmioty oferują cenę mniej więcej na tym poziomie.

R.T.: Na ilu rynkach działa Finiata?

G.M.: W tej chwili działamy na rynku niemieckim i polskim. W Niemczech działaliśmy od roku z prototypem, który nazywał się Bezahlt. W Polsce zaczęliśmy pracować w czerwcu. Teraz znów zrobiliśmy „relaunch” w Niemczech i planujemy kolejne rynki – Czechy, Holandię, Ukrainę. Chcemy być europejskim liderem.

Czytaj także: Finiata pozyskała 18 mln euro

R.T.: Jak można porównać rynek polski do niemieckiego, jeśli chodzi o przedsiębiorców? Gdzie jest większe zapotrzebowanie na faktoring?

G.M.: To ciekawe porównanie, bo większe zapotrzebowanie jest na pewno w Polsce – terminy płatności są generalnie zawsze opóźnione. Myślę też, że w Polsce przedsiębiorcy są bardziej otwarci na produkty czy instrumenty, które pozwolą im zachować płynność. W Niemczech na rynku jest jeszcze sporo gotówki. Widzimy też, że polscy przedsiębiorcy wystawiają dużo więcej faktur na raz, nie jest to jedna faktura co miesiąc.

Oczywiście mamy i takich klientów, ale wielu wystawia 10-20 faktur miesięcznie i chcieliby to wszystko sfinansować. Nie zawsze chodzi im o samą płynność finansową, ale, ze względy na to jak kontrolują wszystko urzędy skarbowe, chcą zapłacić na czas. Polski przedsiębiorca jest otwarty, chętny do dzielenia się informacjami na swój temat.

W Polsce łatwiej też ocenić kontrahenta dlatego, że mamy dostęp do całkowitych źródeł danych, kiedy pobieramy je z KRS-u i CEIDG. W Niemczech jest trochę inaczej. Tam wszystko opiera się na raportach z dużych wywiadowni gospodarczych. W Polsce jesteśmy w stanie zbudować bardzo dobry system scoringowy – w Niemczech też, ale wymaga to trochę innej konfiguracji. Są różnice między tymi rynkami. Choć rynek niemiecki jest większy, w Polsce rozwijamy się szybciej.

R.T.: A ile jest wart rynek faktoringu w Polsce? Czy tę wartość da się podzielić jeszcze na mikrofaktoring?

G.M.: Ciężko jest to podzielić. Generalnie patrzymy na całą Europę, gdzie jest 70 milionów małych firm i jednoosobowych działalności gospodarczych. Jeżeli pomyślimy o Polsce jest to na pewno około 2-óch milionów, z tym, że nie jest to stała liczba – firmy upadają, tworzą się nowe, rozwijają.

Rynek jest dynamiczny, ale wiemy też, że jest jedynym, na którym jest w stanie się jeszcze coś zrobić, bo marżowość na mniejszych firmach jest bardzo niska.

Czytaj także: Jak długo firmy w Polsce i na świecie czekają na płatności?

R.T.: Czy faktoring jest fintechowy?

G.M.: Generalnie jest tak, że w Polsce fintechem jest każdy bank. Sektor bankowy w Polsce jest niezwykle dobrze rozwinięty. Myślę, że w Polsce nie ma konkurencji dla banków fintechowych. Są to raczej usługi okołobankowe, gdzie fintech będzie współpracował z bankiem, a bank z fintechem.

R.T.: Czy mikrofaktoring jest dobrym rozwiązaniem dla startupów?

G.M.: To zależy. Jeśli myślimy o firmach, które oparły swój model biznesowy na subskrypcji – raczej nie, bo po pierwsze sprzedają one subskrypcje najczęściej osobom fizycznym, a jeżeli firmom to obciążają kartę kredytową więc ryzyko nieotrzymania pieniędzy na czas jest małe. Jeżeli przyjmiemy, że startup to generalnie młoda firma, na przykład firmy produkcyjne, czy bardzo teraz modne w Polsce małe browary, to dla takiego małego browaru faktoring jest idealną usługą.

Jeżeli sprzedajemy do sieci to po pierwsze nie ma u nas potwierdzenia u głównego klienta, więc nie ma problemu z zakazem cesji, tak jak jest na przykład w Żabce, czy Biedronce. Z tego powodu to świetne rozwiązanie – prawdę mówiąc, jedyne. Firmy te oczywiście dostaną na początek od banku kredyt, overdraft, ale ma się to nijak do potrzeb finansowania bieżącego obrotu.

R.T.: A jak to wygląda w przypadku małych kwot. Czy jest sens korzystania z faktoringu przy na przykład 100 zł na fakturze?

G.M.: Musimy pamiętać, że kilkaset złotych to dla jednych dużo a dla drugich mało. Jeżeli tych 100-u złotych brakuje mi żeby kupić jedzenie albo zapłacić za subskrypcję programu graficznego, dzięki któremu się utrzymuję – to jest to dużo. Wszystko zależy gdzie ten koszt się znajduje.

Na przykład jeżeli ktoś ma zapłacić 600 zł VAT czy powinien brać faktoring? Jeżeli jest gotów zaryzykować, że urząd skarbowy się tym zainteresuje to oczywiście, że może to zrobić, ale wydaje mi się, że mikrofaktoring stał się sposobem na finansowanie bieżącej działalności dla bardzo, bardzo wielu firm w Polsce.

Czytaj także: Faktoring to już połowa kredytów

R.T.: A jakie są plany na przyszłość? Co planuje Finiata?

G.M.: Na pewno wprowadzimy trochę zmian związanych z RODO i z tym, że banki otworzą swoje API. Klient może tego nie zauważyć, ale może z tego wyniknąć dla niego sporo pozytywnych rzeczy w postaci naszego kontrolowanego dostępu do konta poprzez instytucje finansowe nadzorowane przez KNF. Banki będą z nami współpracować, więc być może będziemy w stanie zaoferować dodatkowe usługi w tym zakresie.

Planujemy w tym roku na pewno bardzo dużo integracji zarówno z programami księgowymi jak i z bankami, więc będzie ciekawe dla klientów zobaczenie, że duże instytucje finansowe zaufały Finiacie. Firmy produkujące software do faktur również widzą w tym potencjał – tak jak pracujemy z inFaktem, tak będziemy współpracować z kilkoma kolejnymi firmami już wkrótce. A potem nowe rynki…

R.T.: Ile do tej pory macie klientów? Na przykład w skali miesięcznej?

G.M.: W skali miesięcznej – trudno powiedzieć. 50% naszego przychodu jest z klientów powracających a drugie 50% z nowych. Co miesiąc zwiększa się nasz przychód z tych powracających a nowych klientów wciąż przybywa. W sumie mamy już 9 tysięcy firm zarejestrowanych na platformie. W zeszłym miesiącu wypłaciliśmy 1,5 miliona Euro do polskich firm. Pokazuje to, biorąc pod uwagę średnią wysokość faktury – 1700 euro, jak gigantyczny jest wolumen faktur, które przerabiamy.

Oczywiście odrzucamy firmy, które się do tego nie nadają, ale rośniemy bardzo szybko. Jest to też potwierdzeniem zapotrzebowania na pieniądze na rynku. Firmom podoba się ten pomysł i wiemy, że w przyszłym roku będą już 4 klony, co jest dla nas komplementem – wprowadziliśmy nową niszę, w której inni chcą się znaleźć. Cieszymy się z tego, bo jest nam potrzebna taka konkurencja. Potrzebujemy kogoś z kim będziemy mogli się ścigać.

Chcemy być liderem wśród wszystkich firm faktoringowych albo chcemy wiedzieć co robimy być może nie tak jak powinniśmy, bo ktoś zrobi to lepiej. Jest to edukacja rynku – klient powinien mieć możliwość wyboru. My chcemy by nasz produkt był jak najlepszy dla klienta, jak najbardziej elastyczny.

R.T.: Czy większość przedsiębiorców zdaje sobie sprawę z istnienia takiego rozwiązania?

G.M.: Jest to tu duża różnica między polskim a niemieckim rynkiem. Mikrofaktoring jest w Polsce słowem znanym, natomiast często przedsiębiorcy nie wiedzą o mikrofaktoringu cichym, gdzie nie ma przejęcia ryzyka, gdzie jest to umowa między mną a Tobą, że na podstawie tej faktury wypłacam Twojej firmie pieniądze. Na tym musimy popracować.

R.T.: Dziękuję za rozmowę.

G.M.: Dziękuję.