Polski blockchain kontratakuje – słychać było w kuluarach Impact fintech’19 po tym, jak na scenie zakończyła się dyskusja czworga liderów: Michała Pierzgalskiego z KIR, Rafała Wawrzyniaka z KDPW, Grzegorz Pawlickiego z PKO Banku Polskiego oraz Sławomira Flisa z UKNF. Ich spotkanie nie było przypadkiem. Wspólnie ogłosili oni rozpoczęcie prac nad projektem o kryptonimie KSB – Krajowej Sieci Blockchain, prywatnej sieci opartej na rejestrach rozproszonych, mającej zadebiutować już w 2020 r.

– To unikatowy projekt na skalę światową. Prywatny blockchain w Polsce oznacza bezpieczne środowisko, ekosystem przeznaczony do użytku komercyjnego przez instytucje publiczne i prywatne. Otoczony wsparciem regulatora i doskonały technologicznie. My będziemy jego pierwszym klientem, niejako eksperymentalnym. Jednak zapraszamy do Sieci cały fintech, banki oraz startupy – mówił Grzegorz Pawlicki.

Faktycznym początkiem operacyjnego działania KSB będzie otwarta, niekomercyjna piaskownica i wychodzące z niej masowe rozwiązania dotyczące np. smartkontraktów. Widownia, w tym szefowie startupów, słysząc te zapowiedzi, patrzyli po sobie z zaskoczeniem – zatem znów bank i inne „dinozaury” pokazują, że nie zamierzają odpuszczać w wyścigu po innowacje.

Wartość i zaufanie na topie

Właśnie – dinozaury. Czy ta rola przypisana jest do banków? Czy rzeczywiście są one w obecnej sytuacji skazane na wymarcie? Tu, w porównaniu do tego co słychać było na scenie Impactu jeszcze rok temu, głosy wieszczące upadek „starych” na rzecz challengerów były bardziej stonowane. Zdaniem np. Maxa Schertela, jednego z liderów neobanku N26, najdroższego startupu rodem z Niemiec, po prostu definicja banków (taka w klasycznym rozumieniu) zaczyna tracić na aktualności.

– Dopóki dostarczasz wartość dla klientów to masz sens w oczach rynku i jesteś niejako bankiem. Nie ważne czy w rozumieniu regulatora jesteś bankiem czy nie – uważa przedstawiciel N26.

– Być może, to klasyczne dziś banki będą w niedalekiej przyszłości zapleczem dla całej warstwy firm, potrafiących lepiej docierać do potrzeb klientów a zajmujących się bankowością – dodawał Marko Wenthin, prezes Penty, kolejnego niemieckiego challenger banku. Wenthin to jeszcze niedawno „klasyczny” bankowiec z 30-letnim doświadczeniem.

Szymon Wałach z PKO Banku Polskiego kontrował, pokazując, że banki – dzięki swym doświadczeniom i zaufaniu z rynku – mają swoje mocne strony. Choć przyznał, że zmiana jest nieuchronna i te instytucje, które nie wejdą na nowy poziom personalizacji usług i rozwiązań, np. dzięki AI i chmurze, czeka zagłada. Mają na to maksymalnie 2-3 lata.

– Jednocześnie hurraoptymizm co do tego, żeby z miejsca przekazywać, sprzedawać z banku na rzecz podmiotów trzecich drażliwe dane finansowe klientów, uważam za przedwczesny. Personalizacja nie może gryźć się z dbaniem o zaufanie – podkreślał Szymon Wałach.

Ryzyko nicnierobienia

Nasłuchując opinii ze scen Impact fintech’19, publika mogła odnieść wrażenie, że najsprawniejsze „dinozaury” z sukcesem przejdą potrzebną transformację w czasach burzy i naporu. I w ramach szybkiej ewolucji staną się ptakami, które przecież są genetycznymi potomkami wymarłych gadów.

– W świecie open bankingu po PSD2 chodzi także o to, by banki rozwinęły skrzydła i przestały powielać błędy, jakie robiły podczas pierwszej fali cyfryzacji, te 20-30 lat temu. Wtedy bardzo późno zorientowały się, że dane płatnicze i ich analityka to nie tylko commodity ale i skarb. Np. supermarkety były w tym dużo szybsze – oceniał Elliott Limb z Mambu, oferującego narzędzia chmurowe dla bankowości.

Ten uznany praktyk i ekspert przekonywał publiczność – wśród której nie brakowało liderów bankowości w regionie – że technologiczne ryzyka związane z transformacją to pestka. Największe zagrożenie dla instytucji finansowych to bowiem…ryzyko nic nie robienia.

– Azja południowo-wschodnia otwiera się na fintech dlatego, że to szansa dla wielu firm i sektorów. Nie zamierzamy kurczowo trzymać się banków. Rozwijamy w Singapurze piaskownicę, programy akceleracyjne czy chmurę dlatego, że jesteśmy pewni, że nie zobaczymy banków, stających się liniami lotniczymi. Ale za to spodziewamy się linii lotniczych, wchodzących w buty bankowości – wyklarował Pat Patel z Monetary Authority of Singapore (MAS), tamtejszego odpowiednika KNF.

Nadzorca w ekstraklasie

MAS był jednym z wielu nadzorców, reprezentowanych licznie podczas Impact fintech’19. Jak ważna jest rola nadzorcy i kooperacja publicznych animatorów rynku w budowaniu fintechu podkreślała np. Jekaterina Govina z Banku Litwy.

– Piaskownice to nie remedium na wszystko, ale to ważny element systemowy – zauważyła i tym samym wywołała do tablicy UKNF w osobie Zbigniewa Wilińskiego, nowego dyrektora departamentu innowacji finansowych.

– Robimy bilans otwarcia, Innovation Hub to nasze oczko w głowie. Wiem, że musimy narzucić sobie szybkie tempo, jeśli chcemy być w fintechowej ekstraklasie w Europie, w pierwszej połowie tabeli. Tam jest nasze miejsce, gdy patrzę na potencjał i ambicję firm z Polski – zadeklarował Wiliński.

Lidera fintechowej ekstraklasy reprezentował Alex Low z brytyjskiego Departamentu Handlu Zagranicznego. W samym Londynie w fintechu pracuje już niemal 80 tys. ludzi, więcej niż łącznie w tej branży w Dolinie Krzemowej i Nowym Jorku.

– Potraktowaliśmy fintech bardzo serio i mamy tego efekty. Piaskownica? Sprawdza się. Aż 90 proc. podmiotów w niej uczestniczących idzie ze swoim produktem dalej, w rynek – zachęcał Alex Low.

Mentalność bezgotówkowa

Co mogłoby być produktową pożywką dla polskiego fintechu, dającym mu dostęp do bazy klientów, rosnącego rynku i żywej gotówki? Zdaniem wielu uczestników Impact fintech’19, w 2020 r. takim paliwem będą m.in. płatności. To właśnie sektor payment jest tym, który spotyka się nad Wisłą z entuzjazmem zarówno ze strony konsumentów jak i startupowców czy banków. Przykładem całościowego projektu, który odnosi na tym polu sukces, są płatności bezgotówkowe. Wspierany przez Polskę Bezgotówkową pomysł upowszechnienia terminali płatniczych także dla sklepów o małych obrotach rozkręca się z miesiąca na miesiąc.

– Jest dobrze a będzie jeszcze lepiej. Z tych, którzy po raz pierwszy wzięli subsydiowany terminal, wykrusza się jedynie ułamek, gdy kończy się okres dotacji. To oznacza, że na poziomie mentalności zaszła zmiana i technologia w tym wydatnie pomogła – cieszył się Bartosz Ciołkowski, dyrektor generalny polskiego oddziału Mastercard Europe.

A na scenie obok brylowali ci, którzy mają dać asumpt do zmiany nie tylko w płatnościach. Pitche najbardziej obiecujących fintechów pokazały, że 2020 r. będzie obfitował w ciekawe, technologiczne oraz produktowe premiery. Dziesiątki startupowców konfrontowało swoje pomysły podczas spotkań twarzą w twarz z funduszami i korporacjami, w ramach Impact Link.Tłumy chętnych pojawiły się na warsztatach prowadzonych przez liderów europejskich, rosnących w siłę neobanków. Posłuchać w jednym miejscu praktycznych rad od głównodowodzących w N26, Penty czy Arival Banku to była nie lada okazja. W tym samym czasie za zamkniętymi drzwiami trwały intensywne spotkania na szczycie – w ramach intensywnych sesji w formacie roundtable spotkali się przedstawiciele dużych firm technologicznych, banków oraz politycy i regulatorzy. Wspólnie dyskutowali o priorytetach strategicznych na 2020 r.

Credo 2020

Hasło na najbliższy rok, ukute przez uczestników Impact fintech’19? Oto one: banki były tworzone po to, by przetrwać a teraz muszą być budowane po to, by się zmieniać. Na ile im się to udało? Dowiemy się już podczas Impact finance’20, bo pod taką, nową nazwą w przyszłym roku odbędzie się to najważniejsze wydarzenie branży finansowej w Polsce.