COVID-19, napięcia geopolityczne, wzrost inflacji, zmiany w polityce monetarnej banków centralnych – wszystko to przyczyniło się do zawirowań odczuwanych przez rynki w ostatnich latach i doprowadziło do dramatycznych zmian w nastrojach uczestników rynku. Każdy, kto inwestuje wie, że doświadczamy emocjonalnych wahań. Nie znam nikogo, kto nie odczuwałby ekscytacji lub żalu po tym, jak jego portfel wzrósł lub zanotował spadek. W chwili euforii łatwo jest podjąć ryzyko i obstawać przy swoich przekonaniach inwestycyjnych. Jednak w momencie kryzysu, gdy portfel zmienia kolor na czerwony, nietrudno jest stracić nadzieję i zacząć rozważać zmianę strategii. To właśnie w takich sytuacjach jesteśmy narażeni na podejmowanie irracjonalnych decyzji, które w efekcie mogą doprowadzić do dalszych strat. Jak więc możemy wykorzystać nasze emocje w czasach podwyższonej zmienności, jednocześnie nie pozwalając, by nas kontrolowały?

Zmienność czy szansa?

Zmienność na rynkach finansowych może być jednocześnie przekleństwem, jak i błogosławieństwem. Jest to nieodzowna część inwestowania, z którą każdy z nas się mierzy. Łatwo zrozumieć, dlaczego ludzie mogą obawiać się zmienności i przed nią uciekać. Ale znacznie lepszym pomysłem na pokonanie tak zdefiniowanego „wroga” jest rozpracowanie go, a finalnie zrozumienie.

Zmienność jest miarą tego, jak szybko i drastycznie wahają się ceny w określonym czasie. Mówiąc najprościej: im wyższa zmienność, tym większe ryzyko. Oznacza to, że inwestowanie w instrumenty o większej zmienności lub inwestowanie w ogóle w okresie podwyższonej zmienności może prowadzić (potencjalnie) do wyższych zysków lub do bardziej znaczących strat.

Spójrzmy prawdzie w oczy, naszym głównym celem, gdy inwestujemy (lub spekulujemy) na rynkach finansowych, jest zarabianie pieniędzy. Jeśli nie ma zmienności, nie ma też ruchu i brak realnej szansy na zysk. Dlatego też zwiększona zmienność jest zarówno szansą, jak i zagrożeniem – z takiej właśnie perspektywy powinniśmy patrzeć na obecną sytuację rynkową.

Bądź ze sobą szczery

O wiele bardziej niebezpieczne dla naszego portfela niż zmienność rynku są nasze własne wahania. Wszyscy jesteśmy ludźmi, nikt z nas nie jest całkowicie odporny na odczucia takie jak chciwość i strach. Jednocześnie, wszyscy mamy różny stopień tolerancji ryzyka. Chaos na rynkach może skłonić nas do panicznej sprzedaży lub nieuzasadnionego pośpiechu w kupowaniu aktywów. Nie chcemy przegapić kolejnej wielkiej wygranej. W takim scenariuszu, często działamy bez głębszej analizy i ulegamy wpływowi informacji, które na koniec, mogą okazać się irrelewantne.

Jak więc utrzymać emocje na wodzy, gdy rynki szaleją? Moim zdaniem, pierwszy krok to świadomość. Zanim w ogóle zaczniemy inwestować, musimy zadać sobie kilka pytań dotyczących tego, dlaczego inwestujemy, jaki poziom ryzyka nam odpowiada, na jak dużą stratę możemy sobie pozwolić, jakie rodzaje aktywów mogą pomóc nam osiągnąć własne cele. Pamiętanie o tych pytaniach i poświęcenie minuty na zastanowienie się nad nimi powinno stać się rutyną każdego inwestora przed podjęciem ostatecznej decyzji.

Dobra strategia to podstawa, ale trzymanie się jej jest jeszcze ważniejsze

Ostatecznym filtrem powinna być strategia. Strategia inwestycyjna dostosowana do potrzeb jest kluczem do ograniczenia ryzyka nieracjonalnych decyzji. Pierwszym krokiem jest ustalenie horyzontu, czyli przedziału czasowego, w którym zamierzasz trzymać konkretne inwestycje. W praktyce osoby inwestujące na długi okres są bardziej odporne na zmienność. W dłużej perspektywie chwilowe spadki na rynku nie mają tak dużego wpływu, ponieważ z reguły w długim okresie wyceny mają tendencję do wzrostu. Bardzo ważne jest również określenie poziomu maksymalnej straty dla danej inwestycji. Dzięki temu łatwiej jest podjąć decyzję o zamknięciu lub utrzymaniu pozycji w warunkach zwiększonej zmienności.

Trudniejsze od ustalenia dobrej strategii jest trzymanie się jej. Może w tym pomóc powszechna praktyka inwestycyjna zwana uśrednianiem kosztów. Polega ona na inwestowaniu, we wcześniej ustalonym czasie, stałej kwoty, niezależnie od ceny aktywów i chwilowych wahań rynkowych. Dobrym narzędziem do tego może być Bitpanda Savings Plan, który dodaje do tych założeń element automatyzacji. Ustawienie takiego planu dodatkowo minimalizuje wpływ emocji na decyzje.

Tradycyjnym sposobem na zmniejszenie efektów zmienności na wynik inwestycji jest też dywersyfikacja. Wiele osób błędnie myśli, że oznacza ona posiadanie jak największej liczby różnych aktywów. Tymczasem skuteczność dywersyfikacji portfela zależy od stopnia korelacji wahań cenowych różnych aktywów. W idealnym scenariuszu instrumenty posiadane w portfelu powinny zachowywać się w sposób przeciwstawny do siebie w zależności od aktualnej sytuacji rynkowej.

Weź głęboki oddech, zadbaj o siebie

Niestety, nawet nejlepiej zdywersyfikowany portfel nie uchroni nas przed ryzykiem systemowym, czyli sytuacją, w której wszystkie dostępne na rynku aktywa będą spadać. Gdy dojdzie już do najgorszego, nie ma wyjścia – trzeba zachować spokój. To nie będzie pierwszy ani ostatni raz, kiedy doświadczysz strat.

Oczywiście utrata dużej ilości kapitału zawsze jest bolesna, dlatego też priorytetem powinno być zadbanie o siebie, swoje własne zdrowie psychiczne. Jeśli czujesz się wyjątkowo zestresowany, nie możesz spać i kompulsywnie sprawdzasz swój portfel co kilka minut – weź oddech, ogranicz dostęp mediów, przypomnij sobie o swojej długoterminowej strategii i spróbuj skupić uwagę na czymś innym. O ile jesteś w stanie, rozważ szanse, które przed Tobą stoją. Jeśli mocno wierzysz w dane aktywo i odrobiłeś swoją pracę domową, to spadek koniunktury powinien być jedynie okazją do zainwestowania w coś wartościowego po niższej cenie.

Jedna ostatnia uwaga. Regularne ocenianie swojej strategii i sprawdzanie, co działa, a co nie, może być dobrym pomysłem, ale nie wprowadzaj zmian ad hoc, z powodu złego dnia, tygodnia lub miesiąca.

Wykorzystaj obecny czas na naukę

Na koniec dnia, z inwestowaniem jest tak jak ze wszystkim innym w życiu – wymaga praktyki i doświadczenia, żeby zdobyć umiejętności na wysokim poziomie. Dlatego też uważam, że obecny moment na rynku to świetny czas na naukę zarówno dla doświadczonych, jak i początkujących inwestorów. W czasach podwyższonej zmienności możemy nauczyć się czegoś nowego o sobie – o naszej prawdziwej tolerancji na ryzyko, o naszej zdolności do podążania za wcześniej wyznaczonym planem i o działaniu pod presją.

Nie potrzebujesz tysięcy na swoim koncie, aby spróbować. Możesz zaczynać od małych kwot (w Bitpanda możliwe jest inwestowanie już od 1 euro), uczyć się i zdobywać praktyczne doświadczenie z nowymi aktywami i strategiami, które chcesz rozwijać. Inwestowanie jest dla każdego. Musisz tylko dowiedzieć się, co jest dla Ciebie najlepsze – zarówno z perspektywy zysków, jak i własnego dobrostanu psychicznego.