Zapraszamy na rozmowę. Z prezes Katarzyną Fatygą rozmawiał Rafał Tomaszewski.
Czytaj także: Rosja ma dosyć Bitcoina. Chce emitować KryptoRuble
Rafał Tomaszewski: Dzień dobry! Niedawno mieliśmy rocznicę pierwszej płatności kartą w Polsce. Kiedy to dokładnie było?
Katarzyna Fatyga: Dzień dobry. Nawet nie mogę powiedzieć, że pamiętam, bo jeszcze wtedy nie było mnie na świecie (śmiech). Był to rok 1968, bo w 1967 roku firma Diners Club International podpisała umowę z Orbisem na akceptację kart w Polsce i pierwsza transakcja miała miejsce właśnie w 1968 roku.
R.T.: A jak wyglądała ta cała historia? Dlaczego akurat wtedy i dlaczego akurat w tym miejscu ten człowiek zapłacił kartą?
K.F.: Możemy domniemywać, że to był jakiś zagraniczny turysta, bo w Polsce to żadnych kart jeszcze wtedy nie było – ani z zagranicznych organizacji płatniczych ani też rodzimych. Nie było nawet czeków – posługiwaliśmy się tylko gotówką.
R.T.: Jak od tego czasu zmienił się rynek kartowy w Polsce? Jak ta transformacja wygląda z Państwa perspektywy?
K.F.: Na pewno główna różnica jest taka , że w tymże 1968 roku karty płatnicze dla naszego rynku to była czysta egzotyka. Posługiwali się nimi tylko turyści zza żelaznej kurtyny, natomiast teraz jest to nasza codzienność – i karty i płatności mobilne.
Teraz w większych miastach znaczna część osób w ogóle nie posługuje się gotówką, bo po prostu nie ma takiej potrzeby. Nieco inaczej wygląda to w mniejszych miejscowościach, ale i tak można zauważyć postęp w tym zakresie.
Czytaj także: Społeczeństwo bezgotówkowe – realny obraz niedalekiej przyszłości?
R.T.: A jak Pani zdaniem będzie to wyglądało w przyszłości? Czy będziemy rezygnować z kart, na rzecz płatności telefonem, albo innymi gadżetami? Czy to jednak karty pozostaną w użyciu?
K.F.: Świat idzie do przodu, a nasz rynek w przyspieszonym tempie zaczął się rozwijać dopiero od 1989 r. , więc parę etapów w płatnościach, które były z kolei obecne w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, w ogóle ominęliśmy. Na przykład etap czeków.Co prawda teoretycznie istniał, ale w praktyce tych czeków w Polsce prawie nikt nie używał, bo jednocześnie z czekami zostały wprowadzone karty płatnicze i Polacy zaczęli używać od razu kart płatniczych.
R.T.: Jak Diners Club przygotowuje się na tą przyszłość bezkartową? Jakieś przygotowania, chociaż na etapie rozważań, muszą już trwać.
K.F.: Na pewno rozważania i przygotowania trwają. Należy pamiętać, że wszystkie karty wydane na terenie Polski mają zasięg międzynarodowy. To oznacza, że można nimi płacić w każdym kraju na świecie. Pierwszym krokiem do tego, aby przenieść się z płatności „plastikiem” na telefon jest wprowadzenie płatności mobilnych w każdym innym kraju na co najmniej takim samym poziomie akceptacji jak w Polsce, a to na pewno trochę jeszcze potrwa.
Z infrastrukturą płatnościową w innych krajach jest różnie., Moim zdaniem, karty będą potrzebnym narzędziem finansowym jeszcze przez parę ładnych lat, przynajmniej dla osób, które często podróżują za granicę, ponieważ z telefonu nie wszędzie da się skorzystać. Diners Club Polska do płatności mobilnych przygotowuje się przede wszystkim pod kątem sieci akceptacji, ponieważ transakcje mobilne wykorzystują sieć akceptacji kart zbliżeniowych.
W zeszłym roku z dwoma największymi agentami rozliczeniowymi zaczęliśmy projekt wdrożenia akceptacji kart ze standardem NFC. Do końca pierwszego kwartału przyszłego roku mamy zamiar zmigrować całą sieć akceptacji kart Diners Club na płatności zbliżeniowe, więc pod kątem akceptacji będziemy już gotowi do wydawania instrumentów mobilnych.
R.T.: Jaki jest udział kart Diners Club w polskim rynku?
K.F.: Bardzo nieduży. Poniżej jednego procenta.
R.T.: A z czego to wynika?
K.F.: To wynika przede wszystkim z tego, że taki jest nasz biznes plan. Diners Club jest organizacją niszową, nasze produkty nie są skierowane do klienta masowego. Współpracujemy z ograniczoną ilością banków na terenie Polski, mamy własną sieć sprzedaży, która też jest ograniczona, bo nie jesteśmy dużą firmą.
R.T.: Może zbaczając trochę z tematu – Stany Zjednoczone jawią się jako kraj, który jest najbardziej zaawansowany technologicznie na świecie. Niemniej w sferze płatności zostały w tyle. Czy z Państwa perspektywy, którzy operujecie na rynkach międzynarodowych to prawda? Czy Polska jest bardziej zaawansowana w dziedzinie płatności niż USA?
K.F.: Tak, zdecydowanie jest to prawda. Jeżeli chodzi o rozwój technologiczny płatności to Stany Zjednoczone zostały daleko w tyle za Europą. To o tyle dziwne, że jest to przecież kraj, w którym narodziły się karty płatnicze.
R.T.: Czy to, że nasz sektor bankowy jest tak rozwinięty i innowacyjny jest przeszkodą dla małych podmiotów, które starają się działać na rynku? Na przykład dla startupów fintechowych. Czy może wręcz odwrotnie – jest to dla nich pomocne?
K.F.: Na pewno ta sytuacja, którą my mamy w naszym kraju jest dosyć unikatowa na tle Europy. Faktycznie, nasze banki są bardzo mocno rozwinięte, cały czas rozbudowują się technologicznie i pod kątem usług dodanych dla klienta,mobilnej bankowości i również możliwości załatwiania różnych spraw urzędowych właśnie przez bankowość internetową. Polacy, którzy kochają wygodę, na pewno będą chętnie z tego korzystać.
Na naszym rynku zachodzi ostatnio zjawisko współpracy między dużymi, stabilnymi graczami jak banki czy schematy płatnicze a i startupami. Z moich obserwacji wynika, że duże instytucje: banki, czy organizacje płatnicze tworzą inkubatory dla startupów i to jest model przyszłościowy. Oczywiście nie wszyscy się załapią do tego żeby się w takim inkubatorze znaleźć i nie wszystkim uda się wykorzystać tę szansę.
Natomiast prawdą jest to, że skoro rynek jest nasycony, to zostaje mniejsze pole manewru dla mniejszych podmiotów. Z drugiej jednak strony, większa konkurencyjność skutkuje koniecznością opracowywania lepszych rozwiązań, a na tym korzystają i klienci i podmioty na rynku.
Czytaj także: To już norma – bez przelewów natychmiastowych ani rusz
R.T.: Przejdźmy teraz do tematu płatności bezgotówkowych. W dużych miastach one faktycznie dominują, ale w mniejszych ośrodkach już różnie z tym bywa. Jakie działania można tutaj podjąć, aby wspierać ten obrót bezgotówkowy w mniejszych miastach?
K.F.: Już powstał szeroko zakrojony Program Wsparcia Obrotu Bezgotówkowego w Polsce, powstała też fundacja Polska Bezgotówkowa. Część pilotażowa projektu, zgodnie z zapowiedziami, ruszy pod koniec tego roku –, a na szersze wody wypłynie w roku przyszłym.
R.T.: Dlaczego warto wypierać gotówkę, jakie są korzyści obrotu bezgotówkowego?
K.F.: Ja z punktu widzenia wydawcy karty i użytkownika mogę powiedzieć, że na pewno jest to znacznie bezpieczniejsze niż gotówka. Przypomnę tylko, że w przypadku utraty karty lub jej kradzieży, odpowiedzialność jej posiadacza jest ograniczona zgodnie z prawem.
Używanie karty jest też bezpieczniejsze ze względu na bardzo unormowany proces reklamacji., Na przykład w momencie, kiedy dostajemy nie taką kwotę jakiej byśmy się spodziewali, mamy podwójne obciążenie lub cokolwiek z tą transakcją jest nie tak, mamy prawo to zareklamować. Możemy spodziewać się zwrotu kosztów, a przy płatności gotówką takiej możliwości nie ma.
Z drugiej strony są też ewidentne korzyści dla skarbu państwa, płynące ze zwiększenia obrotu bezgotówkowego – związane głównie z uszczelnieniem luki podatkowej.
R.T.: Jak pani zdaniem wygląda przyszłość w sferze regulacji? Zmienia się prawo, mam na myśli miedzy innymi dyrektywę PSD2, która znacznie zmieni rynek płatności. Jak to będzie wyglądać z państwa perspektywy?
K.F.: Szczerze mówiąc nie wiem, czy ktoś się może pokusić o stwierdzenie, jak ten rynek będzie wyglądał po PSD2.
Teraz wraz z upływem czasu wszystko zaczyna się układać, instytucje zaczynają się odnajdywać w tych projektach. Trochę się zmieni – na pewno pojawią się nowi gracze, powstanie także nowe zjawisko, czyli firmy, które będą mogły uzyskiwać informacje o rachunku. Niezależnie od tego, czy to jest rachunek bankowy, czy rachunek związany z kartą. Firmy te będą mogły z kolei udzielać tych informacji innym dostawcom usług płatniczych, czyli pojawi się taki zupełnie nowy rodzaj pośredników płatniczych. I teraz pytanie – jak sobie poradzą z tym istniejący użytkownicy rynku?
R.T.: Jest to też pewnym wyzwaniem dla konsumentów. Muszą się oni przygotować na to, że będą zobowiązani do dzielenia się swoimi danymi z większą liczbą podmiotów.
K.F.:
To są takie trochę dwa bieguny – z jednej strony boimy się, żeby ktoś nie wykorzystał naszych danych osobowych, ale z drugiej sami chętnie dzielimy się naszą prywatnością.
R.T.: Niechętnie dzielimy się swoimi danymi, kiedy w grę wchodzą pieniądze.
K.F.: Tak, dokładnie. Wtedy stajemy się bardzo ostrożni, kiedy na przykład wypełniamy jakiś formularz zakupowy. Natomiast nie myślimy o tym, kiedy podajemy swoje dane w celu powiązanym na przykład z rozrywką. A tak naprawdę te dane można wykorzystać przeciwko nam w niemal równym stopniu.
R.T.: Ostatnio było głośno o Monedo Pay, które na Allegro prosiło użytkowników o podanie loginu i hasła do bankowości – dzięki temu szybciej mogliśmy otrzymać decyzję o przyznaniu pożyczki. Oczywiście szybko podniósł się alarm, że nie należy prosić o takie dane, ale przecież w przypadku PSD2 właśnie tak to będzie mniej więcej wyglądało. Oczywiście ma powstać dedykowany system Polish API, do dzielenia się takimi danymi – ale jednak sprawa Monedo była pewnym przedsmakiem tego co nas czeka.
K.F.: Tak, to prawda. Moim zdaniem tutaj szlaki muszą przetrzeć te instytucje, które mają publiczne zaufanie – jak na przykład banki. Ale czeka nas trochę pracy – ze zmianą świadomości społecznej.
R.T.: Ciekawi mnie też inna kwestia – z czego wynika to, że handlowcy wciąż ustalają kwotę minimalną od płatności kartą? Przecież opłaty interchange są zmniejszone do absolutnego minimum, więc nie powinno być przeciwskazań, aby płacić kartą nawet za zakupy warte kilka groszy. Nawet w centrum Warszawy można natknąć się jeszcze na takie punkty, które prowadzą taką politykę.
K.F.:
Te dyskonty, które mówią „dobrze, możesz zapłacić kartą, ale dopiero powyżej 10 zł” nie będą mogły tego robić. Wydaje mi się, że wynika to przede wszystkim z braku świadomości u sprzedawców – mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że nie ma przeszkód, aby przyjmowali płatności kartami za zakupy o wartości nawet kilku groszy.
R.T.: Kilka miesięcy temu miałem okazję porozmawiać z Panem Robertem Łaniewskim, prezesem Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego i on stwierdził, że przyszłością płatności są właśnie karty płatnicze – a nie smartfony, albo inne gadżety. Czy zgadza się Pani z tym stwierdzeniem? Czy jednak smartfony mogą wyprzeć karty?
K.F.: Ja uważam, że przyszłością będzie to co wybiorą klienci i to co będzie dla nich bardziej wygodne. przychylałabym się jednak do tego, że prędzej czy później będzie to jednak telefon. To nie wynika z samego nośnika, tylko z czasu w jakim ten nośnik działa i tutaj widzę szansę dla smartfonów.
R.T.: Jakie są plany na przyszłość Diners Club? Co możecie Państwo usprawnić w swoich usługach? Jest coś, co może zainteresować potencjalnych klientów?
K.F.: Przygotowaliśmy specjalną promocję dla klientów. Z okazji Tygodnia Płatności Bezgotówkowych wszyscy, którzy między 16 a 22 października złożą wniosek o wydanie karty Diners Club Klasycznej, LOT lub Travel Account, zostaną zwolnieni z pierwszej opłaty rocznej. To oznacza, że przez 12 miesięcy będą mogli korzystać z karty za darmo.
Jesteśmy też w trakcie obchodów naszego 20-lecia na polskim rynku. Wspominałam, że mamy zamiar zakończyć proces migracji wszystkich naszych terminali, naszych agentów rozliczeniowych i terminali do akceptacji kart z funkcją zbliżeniową. Nasze karty już migrujemy i zamierzamy dokończyć ten proces do końca roku, więc wszystkie karty Diners Club też będą kartami z funkcjonalnością NFC.
I faktycznie myślimy o płatnościach mobilnych w bardzo bliskiej perspektywie. Będziemy wprowadzać też niebawem nowe produkty i nowe usługi, jest to związane też z naszymi obchodami 20-lecia.
R.T.: Dziękuję za rozmowę.
K.F.: Dziękuję.