Paradoksalnie KE, która nałożyła sankcje i chciała walczyć z monopolem przedsiębiorstwa z Kalifornii tylko jeszcze mu pomogła w zmianie strategii na jego korzyść. Trzeba powiedzieć, że inne spółki powinny się uczyć od Google’a, jak zarządzać sytuację kryzysową w firmie i jeszcze przekuć ją w swój sukces.

Mistrzowski ruch

Cała sprawa dotyczy tego, że w myśl przepisów prawnych to przeglądarka internetowa jest niczym innym jak narzędziem reklamowym, a co za tym idzie Google łamał przepisy o konkurencji, nie dając możliwości zmiany dedykowanej przeglądarki na Androidzie np. na applowskie Safari, co umożliwia z kolei system iOS w drugą stronę, czyli zamianę Safari na Google Chrome.

Koncern odwołał się od nieprzychylnej decyzji KE do sądu, ale na tym nie poprzestał tylko zapowiedział 16 października br. wejście w życie nowych sposobów dystrybucji systemu operacyjnego Androida, które niestety będą płatne dla producentów smartfonów.

Klienci znowu stratni

Na razie żaden z globalnych graczy na rynku smartfonów, nie potwierdził, ale i nie zdementował informacji, że klienci będą zmuszeni do poniesienia kosztów związanych z zakupem nowych licencji od Google’a podczas kupowania telefonów opartych na Androidzie, ale prawdopodobnie to każdy z nas poniesie, dodatkowe zobowiązania związane ze wzrostem cen urządzenia w najbliższych miesiącach.

Licencja na Androida, dalej ma być na wolnym oprogramowaniem, ale za dodatkowe uprawnienia np. do usług Google’a trzeba będzie słono zapłacić, w tym Google Play. Ceny będą bardzo  zróżnicowane w zależności od modelu paradoksalnie im droższy tym tańsza licencja, bo producent więcej zarobi, więc sam pokryje jej koszt.

Opłaty licencyjne będą wahały się od kilku do nawet 40 dolarów na urządzeniu. To całkiem sporo tym bardziej, że w Polsce urządzenia oparte na Androidzie dominują na polskim rynku i korzystało z nich we wrześniu br. według Stat Counter ponad 96% Polaków. Jak to się mówi dobrymi chęciami, w tym przypadku KE jest piekło wybrukowane.