Google opracowało aplikację, która umożliwia bankom i kredytodawcom zdalne zablokowanie niektórych funkcji smartfona, gdy klient nie będzie regulował rachunków za urządzenie – czytamy w serwisie Finextra. Aplikacja nosi nazwę Device Lock Controller i została opracowana z myślą o urządzeniach wyposażonych w system operacyjny Android.

Google potwierdziło jej istnienie, a także wskazało, że powstała ona po to, by pomóc kenijskiej firmie telekomunikacyjnej Safaricom, która wdraża nowy plan finansowania dla swoich klientów. Mogą oni nabyć smartfona z Androidem na raty. Warunkiem ma być zgoda na preinstalowanie aplikacji do blokowania smartfona, gdy klient nie będzie spłacał rat.

Spóźnij się, to zablokujemy ci smartfona

Na stronie Safaricom czytamy, że oferta powstała ze słusznych pobudek – udostępnienia dobrych smartfonów osobom, dla których cena ich pozyskania jest barierą nie do przejścia, a co za tym idzie – nie mają dostępu do szeregu benefitów wynikających z korzystania z Internetu. Warunkiem skorzystania z oferty nazwanej „Lipa Mdogo Mdogo” jest bycie klientem Safaricom przez co najmniej rok i brak wpisu na liście CRB (Creditinfo Kenya, czyli kenijski odpowiednik biura informacji gospodarczej).

Klienci, którzy skorzystają z w/w oferty muszą liczyć się z tym, że w przypadku braku spłaty, Safaricom częściowo zablokuje im telefon – dokładnie 4 dnia po terminie spłaty. Po 7 dniach nastąpi całkowita blokada – także w zakresie połączeń wychodzących i SMS. I nie wystarczy przełożyć karty sim innego operatora – urządzenie po prostu będzie zablokowane, a co za tym idzie – bezużyteczne.

Rynek kredytów ratalnych w Afryce jest na zupełnie innym (dużo niższym) poziomie niż w Europie. Taka forma zabezpieczenia ma chronić przed oszustwami i dyscyplinować abonentów – poniekąd wynika to z ułomnego systemu wymiany informacji o klientach i procedury dochodzenia ewentualnych roszczeń.

Ale czy nie jest to krok za daleko?

To jak działa aplikacja Google Device Lock Controller nie jest jeszcze szczegółowo opisane. Wygląda na to, że jest to dość świeża sprawa – bo apka obecna jest w sklepie dopiero od kilku tygodni. Z resztą Google utrzymuje, że aplikacja została udostępniona przypadkiem i niebawem zniknie ze sklepu.

Co do zasady, funkcje apki są podobne do tych, których używają korporacje do kontroli telefonów swoich pracowników. W przypadku telefonów na rynku konsumenckim to może nie jest nowość, a rozwinięcie funkcji blokowania połączeń, gdy klient nie spłaca rachunków za telefon.

To co przejdzie w Afryce, szczęśliwie w Europie wywołałoby totalne oburzenie zarówno na gruncie prawa i etyki. Czym innym bowiem jest odcięcie od internetu i możliwości wykonywania połączeń, a blokowanie dostępu do danych w telefonie. Ale może tak ma wyglądać subskrypcja smartfonów w praktyce?

/LP