Ponad 100 prestiżowych londyńskich startupów fintechowych prosi o możliwość relokacji do Berlina! Twierdzi tak berlińska senator dla Ekonomii, Technologii i Badań, Cornelia Yzer. Podczas swojego wystąpienia na London Fintech Week 2016 określiła ona  niemiecką stolicę mianem największego europejskiego centrum dla startupów.

-Ilekroć mówię o Berlinie, w okresie po Brexitcie, pojawia się nowa fala zainteresowania przeniesieniem się do miasta. Nie mówimy tu o 10-ciu, 20-stu albo 30-stu firmach. Ich liczba sięga ponad 100-mówi senator.

Miasto wielkich szans

-Berlin jest gorącym miastem dla firm z branży fintech, e-commerce czy mobilnych aplikacji. Stale wzrasta liczba międzynarodowych przedsiębiorstw rezydujących w Berlinie. Wraz z nimi pojawiają się inkubatory przedsiębiorczości oraz inne podmioty chętne do współpracy ze startupami- kontynuuje Yzer.

Na potwierdzenie słów senator wystarczy przytoczyć statystyki.

  • Deutsche Bank i Microsoft otworzyły w Berlinie akceleratory dla startupów, a Commerzbank również wspiera miasto w tego typu projektach,
  • Cornelia Yzer stwierdza, że co 20 godzin w niemieckiej stolicy powstaje nowy startup,
  • Już funkcjonuje w niej około 7,5 tysiąca firm pracujących nad nowymi technologiami,
  • Zatrudniają one, w przybliżeniu, 80 tysięcy pracowników,
  • W całych Niemczech działa 250 firm fintechowych, z czego 70 w samym Berlinie.

Wierząc słowom senator, liczba ta może się niebawem zdecydowanie zwiększyć.

Trzeba zwrócić również uwagę na ogromne pieniądze przepływające przez miasto. W 2015 roku Berlin zabezpieczył dziesięć ważnych umów z firmami fintechowymi, których wartość sięgała prawie 80 mld USD. ¾ wirtualnych pieniędzy w Niemczech, trafia do Berlina.

Berlin nie tak przyjazny startupom?

Można jednak usłyszeć również negatywne opinie o berlińskim rynku. Brytyjski Guardian zauważa, że łatwo jest rozpocząć działalność, jednak dużo trudniej ją zakończyć. W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, w Niemczech firma zostaje usunięta z rejestru dopiero po trzech lub pięciu latach od zakończenia działalności. Przez te niedogodności, tuż przed zamknięciem startupy niemieckie przenoszą się do innych krajów Unii Europejskiej, na przykład do Hiszpanii i tam kończą działalność.

Obawy te potwierdza Travis Todd, twórca Silicon Allee, strony dla berlińskich startupów.

-Przysparza nas to o bóle głowy i zniechęca ludzi do zakładania kolejnej firmy-mówi Todd.

Dodatkowy zarzut tyczy się podatkowej infrastruktury w Berlinie. Duże jak i małe firmy załatwiają swoje sprawy w tych samych placówkach, co oczywiście utrudnia działalność startupom. Cornelia Yzer uspokaja, że miasto rozważa wprowadzenie nowej jednostki, zajmującej się startupami, co ma ułatwić ich funkcjonowanie.

Brexit zachwiał londyńskim rynkiem

Patrząc na statystyki podawane przez senator Yzer trudno dziwić się londyńskim firmom, że wybierają właśnie Berlin. Mimo pewnych niedogodności, migrują na pewny rynek, nie będąc w stanie przewidzieć skutków Brexitu. Retoryka Guardiana może wynikać z chęci zatrzymania części firm na Wyspach Brytyjskich.

Co to może oznaczać dla całej Wielkiej Brytanii? Londyńczycy mają prawo obawiać się „drenażu mózgów”, jednak nowo powołany zastępca burmistrza Londynu, ds. Biznesu, Rajesh Agrawal, jest spokojny.

-Londyn przetrwał Wielki Pożar, Wielką Zarazę, nazistowskie naloty, upadek Lehmann Brothers, więc poradzimy sobie również z Brexitem-uspokaja Agrawal.

Czy przez zastępcę burmistrza przemawia nadmierny optymizm? Czas pokaże. Jednego można być pewnym, emigracja młodych, utalentowanych przedsiębiorców nigdy nie jest korzystną sytuacją dla lokalnej gospodarki.

RT