Już sam pomysł paszportów „immunologicznych” wzbudza wiele kontrowersji. Trudno o bardziej wrażliwe dane niż medyczne. Ponadto generuje on cały obszar ryzyk, które godzą w podstawowe wolności obywateli. Z drugiej strony, skoro już trwa o tym dyskusja, to jest prawie pewne, że takie rozwiązanie będzie w użyciu. Gra się toczy o to, czy będzie to standard rządowy, czy prywatna dobrowolna inicjatywa.

Przypomnijmy, że w Polsce aplikacja „Kwarantanna” spotkała się z mieszanym przyjęciem. Dopóki nie miała ona obowiązkowego charakteru, raczej była uznawana za wartościową i pomocną inicjatywę. Podobnie było z aplikacją ProteGO, która monitoruje czy nie mieliśmy kontaktu z nosicielami koronawirusa.

Blockchain w paszportach immunologicznych

Na PYMNTS opublikowano ciekawy artykuł dotyczący możliwości wykorzystania technologii blockchain do stworzenia paszportu zdrowotnego, który potwierdzałby, że dana osoba nie zaraża. Z taką propozycja wyszedł Jonathan Johnson, CEO Overstock – jednego z większych sklepów internetowych w USA. Overstock jako pierwsza firma w USA już w 2014 rozpoczęła przyjmowanie płatności w bitcoinach.

Overstock niedawno zainwestował w dwa startupy (Evernym, Vital Chain), które chcą wykorzystać technologie blockchain do stworzenia aplikacji umożliwiającej użytkownikom pobieranie, aktualizowanie i kontrolowanie swoich danych medycznych, po to by następnie udostępniać je pracodawcom lub kontrahentom biznesowym. Ma to być coś na zasadzie aktualizowanego w czasie rzeczywistym paszportu medycznego z możliwością udostępnienia swojego statusu np. osobom, z którymi planujemy się spotkać (Hej, nie jestem chory – możemy się umówić na spotkanie biznesowe, możecie mnie wpuścić do kina czy na mecz piłkarski).

Rozwiązanie ma bazować na technologii blockchain. Trudno uniknąć skojarzeń z chińskim modelem kontroli obywateli. Ale czy ma to sens? Johnson wierzy, że tak – ludzie chcą powrotu do normalności, a właściwie wykorzystana technologia może im w tym pomóc.