W pierwszym kwartale 2018 roku Indeks Należności Przedsiębiorstw, czyli wskaźnik, który odzwierciedla poziom zatorów płatniczych w gospodarce spadł do 89,9 punktu. Warto jednak przypomnieć, że wynik 92,1 punktu odnotowany na koniec 2017 roku był najwyższym w niespełna dziesięcioletniej historii wspólnego badania Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej i Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.

– Im wyższa wartość INP, tym przedsiębiorcy mniej odczuwają problemy z odzyskaniem pieniędzy. Im niższa, tym gorsza jest sytuacja w tym zakresie. Choć po solidnym wzroście indeksu w ostatnim kwartale 2017 roku, lekkie pogorszenie nie byłoby niczym zaskakującym, to skala spadku może już martwić. INP pierwszy raz od 10 kwartałów znalazł się poniżej linii 90 punktów. Choć jest za wcześnie, aby zwiastować trwałe pogorszenie, to sygnał jest mocno niepokojący – uważa Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Przeciętny czas oczekiwania na zapłatę coraz większy…

Najnowsze badanie pokazuje, że mocno wzrósł przeciętny okres oczekiwania na zapłatę. Aktualnie wynosi on 3 miesiące i 24 dni. W ostatnich trzech miesiącach 2017 roku przedsiębiorcy na pieniądze czekali około 3 miesięcy, czyli ponad 3 tygodnie krócej. Najlepszy pod tym względem był trzeci kwartał 2016 roku. Wówczas okres oczekiwania na przeterminowane należności wynosił zaledwie 2 miesiące i 24 dni.

Z najnowszej edycji „Portfela należności polskich przedsiębiorstw” wynika, że prawie 30 procent polskich firm przez to, że klienci nie płacą im na czas, ma problemy z regulowaniem własnych zobowiązań. To wynik zbliżony do danych sprzed 3 miesięcy. Z kolei 28,9 procent badanych z tego samego powodu musi ograniczać własne inwestycje. W ostatnim kwartale 2017 roku odsetek ten wynosił 28,6 procent. Jednak zdecydowanie wyraźniejsze pogorszenie sytuacji można zaobserwować w innym obszarze.

– Odsetek firm, które deklarują, że opóźnienia w płatnościach zmusiły ich do redukowania zatrudnienia lub funduszu wynagrodzeń wzrósł z 8,3 do 10,4 procent. W obecnej, korzystnej dla pracowników, sytuacji na rynku pracy ograniczanie funduszu płac może oznaczać kłopoty z utrzymaniem zespołu, a nawet krótkoterminowa redukcja zatrudnienia może skończyć się późniejszymi problemami z jego odbudowaniem. Firmy dobrze o tym wiedzą, więc te decyzje potwierdzają, jak trudne jest  ich położenie. To kolejny sygnał, że problem zatorów płatniczych może przybierać na sile – uważa Mirosław Sędłak zarządzający programem Rzetelna Firma, zrzeszającym około 50 tysięcy firm.

Co jeszcze wynika z raportu „Portfel należności polskich przedsiębiorstw”?

W pierwszym kwartale 2018 roku wzrosły również wydatki na cele związane ze skutkami i przeciwdziałaniem opóźnieniom w płatnościach. Obecnie stanowią one przeciętnie 7,3 procent ogółu kosztów przedsiębiorstw. W poprzednim kwartale wynosiły natomiast 6,1 procent. Warto przypomnieć, że przed rokiem ten odsetek sięgał zaledwie 5,2 procent. Wydatki najbardziej obciążają finanse mikroprzedsiębiorstw. W gronie firm zatrudniających do 9 pracowników koszty związane z nieregularną obsługą zobowiązań lub jej brakiem sięgają obecnie aż 8,9 procent.

Problem nieterminowych płatności aktualnie dotyczy 85 procent przedsiębiorstw (poprzednio 85,5 procent), a przeciętny udział opóźnionych faktur w portfelach polskich firm – po wzroście o 0,4 punktu procentowego – sięga 22,7 procent. To najwyższy wynik od dwóch lat. Obecny wzrost tego wskaźnika jest w głównej mierze wynikiem wzrostu udziału firm, które mają w portfelach więcej niż 30 proc. przeterminowanych faktur i spadku odsetka firm, które zadeklarowały mniej niż 10 procent opóźnionych faktur.

„Portfel należności polskich przedsiębiorstw” to wspólny projekt Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA i Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce. Badanie jest przeprowadzane co kwartał od stycznia 2009 roku.

KRD/RT