Ministerstwo Finansów rozpoczęło trzeci kwartał zmagań z tematem, który pozornie wyglądał na prosty. Rozporządzenie regulujące działanie kas rejestrujących mających postać oprogramowania to przepisy wykonawcze do ustawy zwanej potocznie Lex Uber. W największym uproszeniu chodziło o to aby kierowcy nie musieli oprócz aplikacji instalować w samochodzie niezależnej kasy fiskalnej. Niestety, sprawa mocno skomplikowała się.

Wirtualna kasa fiskalna tylko dla przewozu osób

Ministerstwo Finansów mogło np. wprowadzić możliwość wydawania paragonu bezpośrednio z aplikacji wyłącznie w branży przewozu osób. Jednakże zaproponowano, by taką możliwość mieli wszyscy przedsiębiorcy. Poparcie tej koncepcji przyszło ze strony przedstawicieli rynku.

10 grudnia Warsaw Enterprise Institute opublikował raport zatytułowany „Wirtualne kasy – nowy wymiar przedsiębiorczości”. W opracowaniu WEI zwraca uwagę na masę korzyści płynących z implementacji kas na smartfonach bagatelizując kwestię wyłudzeń i potencjalne komplikacje. Według autorów beneficjentami mieliby być zarówno administracja, jak i dla przedsiębiorcy. Materiał przywołuje także przypadki z Czech, Słowacji i Chorwacji, gdzie kasy w postaci oprogramowania zaczęły być wprowadzane już wcześniej.

Opracowanie WEI raczej uspokaja krytyków kas wirtualnych. Zwraca uwagę, że w innych krajach co prawda pojawiały się nadużycia, ale miały one charakter marginalny, a hakerzy nie są jeszcze w stanie zmonetyzować ataków na tego typu urządzenia. Nie wszyscy jednak byli tak optymistycznie nastawieni do tego projektu.

Wirtualne kasy nie takie bezpieczne?

We wrześniu ubiegłego roku pojawiły się obawy względem bezpieczeństwa kas wirtualnych. Rzeczpospolita pisała, że zgodnie z projektem Ministerstwa Finansów kasy nie będą atestowane przez Główny Urząd Miar, tak jak ma to miejsce w przypadku tradycyjnych urządzeń. Eksperci cytowani przez gazetę zwracali uwagę, że takie aplikacje teoretycznie będzie można kopiować i wykorzystywać na kilku urządzeniach jednocześnie bez wiedzy fiskusa.

Szybkie wprowadzenie kas wirtualnych oznaczałoby też, że równolegle funkcjonowałyby dwa systemy raportowania sprzedaży. Konsekwencje takiego stanu rzeczy są trudne do przewidzenia.

Branża nerwowo zerka na kalendarz

W opinii Arkadiusza Pączki, dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP, Ministerstwo Finansów chciało wykonać szybki i niebezpieczny skok na głęboką wodę innowacji.

– Rozporządzenie wydawało się prostym technicznym dokumentem, który miał być opublikowany najpóźniej do końca ubiegłego roku. Tymczasem temat stał się polityczny i nie widać końca sporów o jego kształt. Należałby więc wrócić do jego pierwotnej formy i możliwie krótko opisać wymagania wobec dostawców aplikacji do przewozu osób, które pozwolą na traktowanie jej jako fiskalną. To umożliwi nam przetestowanie tego modelu na jednej branży i szerokie wprowadzenie rozwiązania w przyszłości. Szybka ścieżka wdrożenia kas fiskalnych w postaci oprogramowania z jednej strony tłumaczona jest chęcią udostępnienia mniej kosztownych innowacji dla biznesu, ale z drugiej wywołuje też sporo kontrowersji – diabeł tkwi w szczegółach. Rozwianie wątpliwości, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa, niestety wymaga czasu. Dlatego nadmierny pośpiech wydaje się niepotrzebny – komentuje Arkadiusz Pączka z Pracodawców RP.

Potrzebna notyfikacja Komisji Europejskiej

Ekspert zwraca uwagę, że przepisy muszą trafić do notyfikacji w Komisji Europejskiej, co zajmie trzy miesiące. Oznacza to, że już teraz przekraczamy termin 1 marca, od którego kierowcy powinni rozpocząć wydawanie paragonów z aplikacji, co technicznie może nie być możliwe.

Co się stanie w przypadku, gdy rozporządzenie nie wejdzie w życie do 1 marca? Operatorzy aplikacji do przewozu osób znajdują się w stanie niepewności prawnej, a to jak wiadomo stan, który generuje koszty.

/RT