Warto zwrócić uwagę, że poprzednie dwa Falcony wystartowały i wylądowały w przeciągu 48 godzin. Podstawowym celem SpaceX jest kolonizacja Marsa, a w tym celu potrzeba rakiet, które bez problemu lądują i niedługo potem są gotowe do drogi powrotnej.
Dwie wcześniejsze rakiety wystartowały w dniach 23 i 25 czerwca. Wynosiły na orbitę satelity dla klienta SpaceX, firmy Iridium. Falcon 9, który wystartował wczoraj przetransportował satelitę komunikacyjnego zbudowanego przez Boeinga. Poniżej wideo ze startu 23 czerwca.
Czytaj także: Volvo kontratakuje. Od 2019 roku tylko silniki elektryczne
SpaceX i Falcon 9 radzą sobie coraz lepiej
Nie obyło się jednak bez problemów. Pierwotnie zakładano, że Falcon 9 wystartuje w niedzielę, jednak sekwencję przerwano na 10 sekund przed planowanym startem. Problemem okazał się system prowadnic, a nie usterka techniczna rakiety. Falcon startował z Kennedy Space Center na Florydzie, którym zarządza NASA.
Kolejna próba odbyła się w poniedziałek, ale start również odwołano na 10 sekund przed czasem. Tym razem problemy dotyczyły niuansów związanych z pomiarami przed startem rakiety. Wczoraj Elon Musk poinformował na Twitterze, że SpaceX jest gotowe do kolejnej próby.

Wracając jednak do SpaceX… I tak właśnie wczoraj Falcon 9 wystartował z powodzeniem. Tym razem rakieta nie będzie lądowała na Ziemi. Satelita od Boeinga jest bowiem najcięższym materiałem jaki Falcon 9 wynosił na orbitę – waży prawie 6 ton. W związku z tym na rakiecie nie zamontowano nóżek do ładowania, ani narzędzia dzięki któremu Falcon znajdował drogę powrotną. SpaceX udało się też odzyskać pierwszą kapsułę transportową Dragon. W poniedziałek Dragon spadł do wód Pacyfiku, po tym jak dostarczał zapasy na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Czy to oznacza, że SpaceX będzie w stanie wypuszczać rakiety niemal codziennie? Raczej nie, ale Musk stara się zminimalizować czas potrzebny na konserwację sprzętu. Obecnie po wylądowaniu Falcon 9 musi zostać poddany przeglądowi, który jest dość czasochłonny. Przy poprzednim starcie SpaceX wyposażyło swoją rakietę w nowe tytanowe siatki, które sprawdziły się lepiej niż zakładano.
Celem Elona Muska i SpaceX jest przeprowadzenie pierwszego załogowego lotu na Marsa już w 2024 roku. Jak na razie rezultaty osiągane w 2017 roku wskazują, że wcale nie jest to scenariusz rodem z filmu science fiction.