W czasie pandemii wzrosło znaczenie e-commerce. Nie dziwi zatem zwiększenie zainteresowania usługami fintechów płatniczych. Jednym z beneficjentów przyśpieszonej transformacji cyfrowej jest amerykański Stripe. Spółka rozwija nowe usługi – w tym wydawanie kart płatniczych. Ponadto fintech konsekwentnie rozwija się na rynku globalnym – w październiku spółka przejęła dostawcę płatności z Nigerii – fintech Paystack za rekordową jak na nigeryjski rynek kwotę 200 mln dolarów.

Astronomiczna wycena

Bloomberg napisał, że Stripe szykuje się do kolejnej rundy inwestycyjnej. Plany są na wczesnym etapie i nie ma pewności, czy w ogóle zostaną zrealizowane. Obecna wycena Stripe to ok. 36 mld dolarów. Firma chciałaby zwiększyć swoją wartość co najmniej dwukrotnie do poziomu w przedziale 70 mld – 100 mld dolarów. W ten sposób Stripe stałby się jednym z najcenniejszych fintechów, który nie jest notowany na giełdzie. Firma miała plany związane z IPO w 2020 roku, ale nie doszły one do skutku.

Spółka nie była gotowa na IPO – jak czytamy w serwisie PYMNTS. W USA, w przypadku tylko ok. 20% spółek, wyjścia funduszy venture z inwestycji realizowane są za pośrednictwem giełdy, ale te wyjścia generują ok. 75% przychodów z inwestycji. W przypadku fintechów mocno napompowanych kapitałem od inwestorów, czyli takich, których wycena sięga kilku miliardów dolarów, giełda w zasadzie jest jedynym miejscem pozwalającym na wyjście z inwestycji.

Stripe to fintech płatniczy, który zajmuje się procesowaniem płatności. Wśród globalnych konkurentów fintechu można umieścić Adyen czy PayPala. Spółka została założona przez Patricka i Johna Collisonów w 2010 roku, a w 2019 roku weszła na polski rynek.

W tym roku firma pozyskała już 600 mln dolarów finansowania. Łączna wartość pozyskanego kapitału od inwestorów to ok. 1,6 mld dolarów. Stripe zatrudnia 2,5 tys. osób w 14 biurach na świecie.

/LP