– Myślę, że do końca bieżącego roku nasz autopilot będzie gotowy. Przez następne miesiące będziemy go integrować w modelach Tesli. Samochód znajdzie Was na parkingu i zawiezie do celu bez żadnego udziału kierowcy. Jestem tego pewny. Tu nie ma znaku zapytania – mówił Elon Musk. O sprawie pisze serwis Wired.

Kolejne obiecanki Elona Muska

Obecnie klienci Tesli mogą dopłacić 5 tys. dolarów, aby w ich samochodzie odblokowano funkcję autopilota. Jest to jednak rozwiązanie dużo bardziej prymitywne od tego zapowiadanego przez Muska. Na razie autopilot pokieruje samochód na wjazd do autostrady i podpowie gdzie najlepiej z takiej trasy zjechać. Ewentualnie może zasugerować zmianę pasa ruchu. To wszystko.

Autostrada to najlepsze miejsce do korzystania z autopilota. Na drodze nie ma sygnalizacji świetlnej, pieszych ani rowerzystów. Dzięki temu obecny algorytm jest w stanie w mniejszym lub większym stopniu kierować auto po takiej trasie. I tyczy się to nie tylko Tesli, ale także innych firm, które rozwijają autonomiczne samochody.

Większość ekspertów wciąż ma jednak w pamięci śmiertelny wypadek z udziałem autonomicznego pojazdu Ubera, który potrącił kobietę na przedmieściach Phoenix w Arizonie. Między innymi dlatego pracę nad tą technologią nieco wyhamowały i nie tylko w przypadku Ubera. Waymo (należącego do Google) i General Motors nie podają terminów kolejnych wdrożeń, pomimo wcześniejszych zapowiedzi.

Elon Musk od dawna twierdzi, że jego Tesla w końcu będzie w stanie samodzielnie pokonywać duże dystanse i to nie tylko po autostradzie. Na przykład na początku 2018 roku Musk ogłosił, że kurs w pełni autonomicznej Tesli to kwestia 3-6 miesięcy. Ostatecznie do takiego przejazdu nie doszło, dlatego słowa miliardera należy traktować z przymrużeniem oka.

Nie ulega jednak wątpliwości, że przyszłość należy do autonomicznych samochodów. Kierowcy faktycznie będą mogli zasypiać za kółkiem, a i tak bezpiecznie dojadą do celu. Czy stanie się to już w 2020 roku? Ciężko powiedzieć, ale wcześniejsze nietrafione zapowiedzi Elona Muska powinny dać nam trochę do myślenia. Firmy pracujące nad taką technologią przyznają, że jej ulepszanie jest bardzo trudne – szczególnie jeżeli chodzi o ruch miejski. W każdej chwili ktoś może wyskoczyć na jezdnię, dookoła porusza się dużo rowerzystów, a co kilkadziesiąt metrów trzeba się rozejrzeć na skrzyżowaniu. Rozwój autonomicznych samochodów wymaga czasu, a na przykładzie Ubera widać, że testy mogą być niebezpieczne.