Firma Elona Muska – Tesla Motors – oficjalnie przestała być jedynie firmą motoryzacyjną. W czwartek przejęli SolarCity – spółkę, w której Musk był udziałowcem i prezesem. 85% akcjonariuszy poparło przejęcie, które wiązało się z zapłaceniem 2 mld USD. Dzięki temu Tesla Motors staje się przedsiębiorstwem produkującym nie tylko elektryczne samochody i akumulatory, ale również instalującym panele słoneczne na dachach wieżowców, czy też gospodarstw domowych.
Umowa wywołała sporo kontrowersji z powodu zaangażowania Elona Muska w obu firmach oraz dużego zadłużenia SolarCity. Jest to jednak część planów Muska, który chce aby Tesla stała się wielobranżowym przedsiębiorstwem, stawiającym sobie za priorytet ochronę środowiska naturalnego.
O przejęciu SolarCity mówiło się w Tesli już od dłuższego czasu, Musk musiał jednak przekonać do swojego projektu akcjonariuszy. Sam wstrzymał się od głosu, a 85% udziałowców poparło jego wizję stworzenia firmy energetyczno-motoryzacyjnej.
– Chcemy stworzyć zintegrowany produkt. Panele słoneczne, akumulator Powerwall i elektryczne modele Tesli – wszystko dostępne w jednym sklepie i jednym miejscu. To bardzo proste i na pewno Wam się spodoba – mówił Elon Musk podczas spotkania z udziałowcami Tesli.
Czytaj także: Pierwsi ludzie na Marsie już w 2024 roku. Elon Musk ujawnił plany SpaceX
Wszystko zostaje w rodzinie…
Założycielem i dyrektorem generalnym SolarCity był Lyndon Rive, kuzyn Elona Muska. Sam Musk był natomiast największym udziałowcem w obu przedsiębiorstwach – posiadał 21% udziałów w Tesla Motors i 22% w SolarCity. Na razie nie wiadomo jaką rolę dla swojego kuzyna przeznaczył wizjoner urodzony w Pretorii.
Ostatnie zyski kwartalne były pierwszymi, jakimi mogła się poszczycić Tesla Motors od ośmiu kwartałów! Natomiast SolarCity na „plus” wyszło tylko w ostatnich dwóch z ośmiu kwartałów. Elon Musk zapowiedział jednak, że w razie potrzeby spłaci długi SolarCity z własnej kieszeni. Może sobie na to pozwolić, gdyż jego majątek szacowany jest na około 11,5 mld USD.
Musk stoi przed dużym wyzwaniem – zintegrowaniem dwóch firm, które cieszą się raczej przelotnymi zyskami i częstą potrzebą dofinansowań. Może właśnie to przejęcie SolarCity pozwoli wypłynąć Tesli na szerokie wody?
Donald Trump jako przeszkoda
Teraz nowa motoryzacyjno-energetyczna hybryda musi zmierzyć się z jeszcze jedną przeciwnością losu, tym razem w postaci prezydenta-elekta. Donald Trump ma zgoła odmienną wizję dbania o środowisko naturalne niż Barack Obama.
Potentat z branży nieruchomości chce cofnąć zmiany wprowadzone przez poprzednika – te ograniczające emisję dwutlenku węgla. Teraz Tesla nie znajdzie wsparcia w Białym Domu, a możliwe nawet, że spotka się z nieprzychylnym spojrzeniem nowej administracji.
Czytaj także: Co przyniesie jutro? Czyli o tym jak świat może wyglądać za kilkadziesiąt lat
Już teraz CtW Investment Group – potężna organizacja zrzeszająca związki zawodowe, zajmująca się między innymi funduszami emerytalnymi naciska na Teslę, aby ta zmieniła formę zarządzania firmą i aby do siedmioosobowego zarządu spółki dołączyć niezależnych dyrektorów.
Nie ma jednak sensu zamartwiać się na zapas i już teraz Musk zapewnia, że dachówki z panelami słonecznymi – które będzie produkować Tesla – mają być tańsze niż te tradycyjne. A to dopiero początek planów Elona Muska…
Nie do wszystkich przemawia retoryka mówiąca o ochronie środowiska, więc najlepszym sposobem na zachęcenie ludzi do dbania o Matkę Ziemię jest właśnie redukcja kosztów. Po raz kolejny – brawo Panie Musk!