Zdaniem wiceministra Świtały osoby pracujące dla jednej firmy, wystawiające jedną fakturę w miesiącu i posiadające zakaz konkurencji na rzecz innych firm to nie są „prawdziwi przedsiębiorcy”, bo „prawdziwi przedsiębiorcy” dywersyfikują ryzyko. Panu ministrowi zapewne chodziło o to, że przedsiębiorcy w warunkach niepewności rynkowej prowadzą działania zmierzające do dywersyfikacji źródeł przychodów. Można w miesiącu wystawić 100 faktur i z tego 90 mieć w opóźnieniu – czy taki biznesmen jest „bardziej przedsiębiorczy” niż programista lub grafik, który realizuje projekty dla sprawdzonego jednego kontrahenta od lat i regularnie dostaje płatności? 

Optymalizacja składek do ZUS i płacenie jak najniższego podatku, wg ministra ma być nieuczciwe wobec osób, które płacą podatki i składki od umów o pracę i wykonują te same czynności co osoby na działalności. Ta dyskusja była już wielokrotnie poruszana, wyjaśniono to na wielu płaszczyznach, również na drodze sądowej i podatkowej. W największym skrócie – dopuszcza się różne poziomy wynagradzania pracowników wykonujących te same czynności, bo rzadko kiedy mamy do czynienia z tzw. jednakową pracą, stażem pracy, itd.

160 tys. pozornych przedsiębiorców

Opracowywany w resorcie „test na przedsiębiorców” ma być narzędziem do ich weryfikacji. „(…) resort nie może się zgodzić by jedne grupy podatników w sposób niesprawiedliwy były uprzywilejowane w stosunku do innych” – czytamy w Rzeczpospolitej.  To coś ewidentnie nowego, bo przywileje podatkowe to jedno z najważniejszych narzędzi kształtowania polityki gospodarczej państwa. Za argument na rzecz poparcia pomysłu pokazywane są rzekome prace nad efektywniejszym opodatkowaniem wielkich korporacji.

Znając życie skończy się tak, że korporacje żadnego podatku nie zapłacą, ale obciążenia, bo to jest prostsze, obejmą właśnie tych 160 tys. zbrodniarzy podatkowych, którzy w swojej bezczelności korzystają z obowiązującego prawa i legalnie optymalizują swoją pracę pod kątem podatkowym.

Zrobiliśmy Panu test na przedsiębiorcę. Wynik był negatywny

Obawiam się, że w resorcie finansów ktoś miał słabszy dzień i zapomniał, że ogólnie obywatele płacący podatki zgodnie z obowiązującymi przepisami to nie są wrogowie państwa. Przynajmniej stosowanie się do takiej zasady było jednym z motywów przewodnich tzw. „Konstytucji biznesu„, o której zapewne nikt już nie pamięta. PR-owe projekty mają krótki żywot. Sama nazwa „test na przedsiębiorcę” przynosi na myśl najgorsze skojarzenia. Jak by to miało wyglądać? 

„Zrobiliśmy Panu test na przedsiębiorcę, wynik był negatywny. W związku z tym Pana kontrahent musi Pana natychmiast zatrudnić na podstawie umowy o pracę lub zaprzestać korzystania z Pana usług. Albo lepiej, może Pan kontynuować działalność, ale w związku z negatywnym wynikiem testu – od dzisiaj pana stawka podatkowa wzrasta do 32%, a składka do ZUS o 100%”. 

Tego nie ma co analizować, to jest skandal. Przypomnę, że organy administracji publicznej mają wspierać rozwój przedsiębiorczości tworząc korzystne warunki do podejmowania i wykonywania działalności gospodarczej, w szczególności wspierać mikroprzedsiębiorców oraz małych i średnich przedsiębiorców (art. 8 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej). 

Resort ma słuszność, że wiele osób prowadzi działalność tylko dlatego, że nie chce oddawać państwu 41% swojego wynagrodzenia. Ale wiąże się to z ryzykiem – otóż przedsiębiorca na kontrakcie b2b nie może korzystać z przywilejów pracowniczych (krótkie okresy wypowiedzenia, w razie upadłości kontrahenta przedsiębiorca znajduje się na końcu łańcucha płatniczego, rzadko kiedy może liczyć na 26 dni płatnego urlopu, a niższy ZUS to też niższa emerytura). Oczywiście są też korzyści, czyli możliwość wrzucania w koszty różnych przedmiotów, ale to też ma swoje granice.

Etat opłaca się do 5,9 tys. zł brutto

Optymalizacja poprzez przejście na działalność gospodarczą zaczyna się opłacać dopiero od wynagrodzenia w wysokości ok. 4,2 tys. zł netto (5,9 tys. zł brutto, koszt pracodawcy ok. 7,1 tys. zł). Poniżej tej kwoty, etatowiec co do zasady ma lepiej zaś powyżej – przedsiębiorca może liczyć na wyższą kwotę na rękę (o ok. 700 zł) niż gdyby był zatrudniony na tzw. uopie (umowa o pracę).

Obciążenie tych osób wyższymi podatkami nie sprawi, że będą ochoczo przechodzić na etat – raczej stracą motywację do pracy, załamią się, tym bardziej, że nikomu nie robią nic złego. Być może znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby poważne przemyślenie obniżenia obciążeń pracowników zatrudnionych na umowie o pracę, bo to nie działalność gospodarcza jest problemem tylko wartość podatków i składek na etacie. A tylko pragnę przypomnieć, że już za parę miesięcy obciążenia pracowników największych firm wzrosną na skutek wprowadzenia domyślnego  uczestnictwa w tzw. „interesie życia”, czyli PPK.

——-

„Przypomnimy to Panu hurtowo” to amerykańska powieść Philipa K. Dicka. Na jej podstawie powstał słynny film z Arnoldem Schwarzeneggerem „Pamięć absolutna” z 1990 roku. Z jakiegoś powodu, gdy myślę o niektórych pomysłach prawno-podatkowych, przed oczami mam scenę, gdy bohater grany przez Arnolda Schwarzeneggera przykuty do krzesła i męczony przez nieporadnych naukowców, wyrywa się z kajdan i brutalnie rozprawia się ze swoimi niedoszłymi oprawcami, a następnie ucieka na Marsa.