Joanna Stankiewicz: Może na początek wyjaśnijmy czytelnikom, czym się zajmujecie.

Tomasz Plata: Zbudowaliśmy Autenti, platformę do autoryzacji dokumentów i zawierania umów przez internet. Dzięki naszemu rozwiązaniu, podpisywanie dokumentów możliwe jest online, na dowolnym urządzeniu elektronicznym z dostępem do sieci. Z Autenti użytkownik może korzystać w dowolnym miejscu i czasie: w biurze, domu, ale także w poczekalni, na plaży lub w podróży.

J.S.: Mimo postępu technologicznego w firmach wciąż widzi się tony papieru. Skąd pomysł, by stworzyć takie narzędzie i nadzieja, że się ono przyjmie?

T.P.: Autenti powstało po to, żeby wypełnić lukę na rynku. Pracując wcześniej w dużych korporacjach, zorientowaliśmy się, że w biznesie zdecydowanie za dużo dokumentów podpisuje się w wersji papierowej. W takim przypadku każdy dokument trzeba wydrukować, zeskanować i wysłać pocztą lub kurierem. Przeprowadziliśmy  analizy, z których wynikało, że w zdecydowanej większości przypadków (ponad 90%), dokumenty z którymi przedsiębiorca ma na co dzień do czynienia, nie muszą być podpisywane odręcznie.

J.S.: To jak, jeśli nie odręcznie?

J.S.: Do kogo kierujecie swoje rozwiązanie? Czy skorzysta z niego przeciętny Kowalski?

T.P.: Usługa skierowana jest przedstawicieli MŚP, ale i dużych przedsiębiorstw, w których coraz częściej dostrzega się korzyści wynikające z digitalizacji procesów.  Idea e-podpisu znalazła uznanie nie tylko wśród przedsiębiorców, ale i ich klientów. Z Autenti korzystają przedstawiciele wielu branż i sektorów. Oferujemy również konta darmowe dla Kowalskiego, który chciałby podpisać dokument w celach prywatnych. Bo przecież w ten sposób może podpisać dokument ze swoim mechanikiem, szwagrem, itd. Zawsze za darmo.

J.S.: Polacy bywają uprzedzeni, jeśli chodzi o wszelkie zmiany. Jak wyglądały początki Waszej działalności?

T.P.: Nie były łatwe. Byliśmy projektem startupowym, choć nietypowym, bo np. zainwestowaliśmy w projekt niemało własnych środków. Przełom w działalności Autenti nastąpił w 2016 roku, kiedy okazało się, że nie dość, że udało nam się zrobić coś naprawdę pożytecznego, to produkt zaczął być pozytywnie odbierany na rynku. Wtedy właśnie m.in. zdobyliśmy główną nagrodę w konkursie Wolves Summit. To był pierwszy impuls dla nas, że to, co robimy jest dobre i spotyka się z pozytywnym odbiorem wśród przedsiębiorców.

J.S.: Początkowo każdy z Was zajmował się jeszcze innymi działalnościami. Kiedy nastąpił przełom i decyzja, by zaryzykować?

T.P.: Autenti zostało stworzone w modelu outsource’owym – czyli platformę zbudowała dla nas zewnętrzna spółka. Ponad 2 lata temu stwierdziliśmy, że skoro chcemy podbijać rynek nie tylko w Polsce, ale też za granicą, to musimy sami zbudować zespoły deweloperskie dedykowane Autenti. Nadal jednak wielu przedsiębiorców pytało nas, po co mieliby korzystać z podpisu elektronicznego…

J.S.: Nie widzieli korzyści idących za e-podpisem?

T.P.: Może je nawet widzieli, ale co innego mówić o tym, że chce się być innowacyjnym i podpisywać dokumenty online, a co innego faktycznie to robić oraz przestawić na taki sposób myślenia swoją organizację. Często przedsiębiorcy mówili nam, że nasze rozwiązanie jest super, ale obawiali się zmiany procesów oraz tego, jak poradzą sobie z nimi pracownicy. Pomimo tego, że integracja z Autenti była bardzo prosta, nie mówiąc już o tym, że z naszej platformy można, na wzór każdego SaaS’a, korzystać również w modelu samoobsługowym, wprost z przeglądarki www.

J.S.: Stosowanie podpisu elektronicznego to nie tylko oszczędność czasu, ale również pieniędzy – i to sporych.

T.P.: Zgadza się, trochę nawet obawialiśmy się mówić o tych benefitach, bo naprawdę w wielu sytuacjach są ogromne. Szukaliśmy analogii bardziej zrozumiałych dla polskich przedsiębiorców. Mówiliśmy: „Zobaczcie, kiedyś wyciągi bankowe mogliście drukować na komputerach, ale z tym drukiem musieliście iść do okienka w banku, żeby pani, która tam pracuje, mogła go podpisać”. Sami pamiętamy czasy, gdy operatorzy telefonii komórkowej, czy innych usług zachęcali nas, by przestawić się na e-faktury, być przyjaznym środowisku.

J.S.: Zainwestowaliście w Autenti dużo środków – swoich i cudzych. Nie baliście się porażki?

T.P.: Między innymi z tych inwestycji bierze się  nasza determinacja. Poza własnymi oszczędnościami, uzyskaliśmy 1,5 mln zł z unijnych programów POIG. W grudniu 2016 roku podpisaliśmy  umowę z NCBiR o wartości 8,3 mln zł, w ramach której realizujemy budowę Europejskiego Centrum Usług Zaufania. Pod koniec ubiegłego roku w Autenti zainwestowały dwa fundusze VC, Innovation Nest i Black Pearls, lokując w Autenti łącznie 6,3 mln zł. Inwestorów wybieraliśmy długo i świadomie. Co najważniejsze, oprócz pieniędzy zaoferowali nam równie cenne doświadczenia i kontakty na rynku w kraju oraz za granicą.

J.S.: Zostaliście wyróżnieni w kilku konkursach – m.in. zwyciężyliście w polskiej edycji BNP Paribas International Hackathon 2016. Jak wpłynęło to na rozwój Waszej firmy?

T.P.: Największy rozwój Autenti przypadł na 2017 rok, a szczególnie drugą jego połowę. Był to dla nas bardzo ekscytujący czas. Uczestniczyliśmy w 1. edycji programu PwC Startup Collider, inicjatywie, która ma na celu wspieranie i promowanie startupów w Europie Środkowo-Wschodniej. Dzięki temu zdobyliśmy dostęp do światowej klasy mentoringu, praktycznych sesji z ekspertami startupowymi i nawiązaliśmy kontakt z globalną rodziną PwC, która zrzesza założycieli biznesów i ekspertów z całego świata.

W czerwcu wzięliśmy też udział w pierwszej edycji programu Google Campus Warsaw Residency. Wraz z dziewięcioma innymi spółkami z regionu CEE spędziliśmy sześć miesięcy (VI – XII 2017) na kampusie, pracując z mentorami i ekspertami programu nad rozwojem Autenti. Była to dla nas niesamowicie inspirująca przygoda, dzięki której zaczęliśmy myśleć o naszym projekcie, jako o przedsięwzięciu globalnym.

J.S.: Na początku określaliście się mianem startupu. Jak jest teraz?

T.P.: Po pierwszych odniesionych sukcesach zaczęliśmy sobie uświadamiać, że nie jesteśmy już tylko startupem. Oczywiście na początku posługiwaliśmy się tym pojęciem.

Z czasem zaczęliśmy udoskonalać strategię, głównie w zakresie marketingu i sprzedaży. Byliśmy pewni, że mamy dobry produkt i możemy wchodzić z nim na kolejne rynki oraz do coraz większych organizacji. Doświadczenia zebrane w Google Campus i wszystkie dotychczasowe współprace pozwoliły nam poczuć, że to jest nasz moment.

J.S.: Waszym głównym założeniem jest, by wszelkie koszty były ponoszone przez nadawcę.

T.P.: Z platformy korzystać można po opłaceniu abonamentu. Dostęp do usługi (aplikacji) możliwy jest przez internet w modelu SaaS. Model biznesowy jest bardzo podobny to tego, jaki oferują firmy telekomunikacyjne. Głównym założeniem jest ponoszenie kosztów wyłącznie przez nadawcę dokumentów. Odbiorca podpisuje je bez opłat. Nie musi nawet zakładać konta na platformie. Odpłatność – miesięczna lub roczna – zależy od wybranego pakietu funkcjonalnego usługi i liczby użytkowników. W przypadku systemów zintegrowanych oferujemy model transakcyjny – wtedy płatności uzależnione są od liczby wysyłanych dokumentów.

J.S.: Ile konkretnie można zyskać korzystając z Waszej platformy? Cały czas mówimy o dużych pieniądzach, jednak ciekawi mnie jak wygląda to w rzeczywistości.

T.P.: Przykładowo przesłanie dokumentu pocztą kosztuje co najmniej 4,20 zł, a kurierem ponad 15 zł. Najtańsze pakiety dla firm w Autenti kosztują już od 20 zł miesięcznie, a więc zaledwie po jednej przesyłce kurierskiej lub czterech pocztowych zwraca się koszt korzystania z platformy. Nie wspominając już o czasie doręczenia dokumentu i wygodzie, jaka się z tym wiąże. W modelu tradycyjnym cały proces zajmuje nawet kilka dni, a elektronicznie najwyżej kilka minut.

J.S.: Na zagranicznym rynku są już podmioty oferujące podpisy elektroniczne. Czym wyróżniacie się na tle europejskich konkurentów?

T.P.: Rynek, szczęśliwie dla nas, nie jest zbyt konkurencyjny. Najwięcej graczy można znaleźć w krajach anglosaskich, skandynawskich, pojedyncze podmioty próbują swoich sił we Francji i we Włoszech. Śledzimy te rynki na bieżąco i mogę wymienić trzy fundamentalne czynniki, które sprawiają, że nasza usługa jest atrakcyjniejsza od tej proponowanej przez konkurencję.

J.S.: To znaczy?

T.P.: Po pierwsze, liczba funkcjonalności i rozwiązań w zakresie identyfikacji tożsamości jest po naszej stronie znacznie bardziej atrakcyjna. Dla klientów w Europie – poza faktem podpisania dokumentów online – bardzo istotna jest kwestia związana z weryfikowaniem tożsamości osoby po drugiej stronie procesu, zwłaszcza, gdy prowadzą biznes na odległość.

J.S.: Działacie w oparciu o unijne rozporządzenie eIDAS?

T.P.: Autenti działa w oparciu o polskie i europejskie prawo. Rozporządzenie eIDAS, które weszło w życie 1 lipca 2016 roku, to regulacja, której wyczekiwaliśmy. Opierając się o wspomniane przepisy i opinie prawne, możemy działać z klientami zagranicznymi, ale także tymi w Polsce, którzy mają placówki za granicą i chcieliby wymieniać się dokumentacją ze swoimi kontrahentami.

J.S.: Co jeszcze macie Wy, czego nie ma Wasza konkurencja?

T.P.: Drugi nasz atut to rozwiązania szyte na miarę. Stosujemy API, implementując Autenti do systemów, z których dana firma korzystała już wcześniej. W takim wypadku przycisk “Drukuj” zamieniamy skutecznie na “Wyślij przez Autenti”. To nas zdecydowanie wyróżnia. Cały proces przebiega wówczas online. Trzecim elementem jest cena. W porównaniu do konkurencji nasze ceny są atrakcyjne, a oferta tańsza – ma to duże znaczenie szczególnie dla przedstawicieli małego i średniego biznesu.

J.S.: Ostatnie już pytanie: jakie są cele Autenti na najbliższe miesiące, lata?

J.S.: Jesteście wyceniani na 24 mln zł.

T.P.: Taką wartość pre-money udało się nam uzyskać w procesie pozyskiwania dodatkowego kapitału. To, ufamy, zaledwie dobry prognostyk a konto przyszłych sukcesów. Chcemy, aby Autenti zostało standardem dla e-podpisu w Europie. Planujemy uruchomić programy motywacyjne stymulujące redukcję papieru i zastąpienie komunikacji tradycyjnej przez elektroniczną. Mamy swoje cele. Są ambitne, ale wierzymy, że realne. Chcemy być platformą pierwszego wyboru w temacie e-podpisu i europejskim centrum usług zaufania. W dodatku “made in Poland”. Dajemy sobie na to 5-6 lat. Trzymajcie za nas kciuki ?

J.S.: Dziękuję za rozmowę.

T.P.: Dziękuję.

Rozmowę przeprowadziła Joanna Stankiewicz.