W sierpniu australijski UOKiK podał Trivago do sądu federalnego za to, że porównywarka wprowadzała klientów w błąd. Okazuje się, że na liście ofert w pierwszej kolejności wyświetlano propozycje hoteli, które miały najwyższe stawki CPC (cost per click, czyli zapłata za kliknięcie w link/baner). Rzekomo wprowadzające klientów w błąd reklamy wyświetliły się ok. 400 tysięcy razy. Szok i niedowierzanie. Wyszukiwarka zapewnia, że na jej stronie można znaleźć najkorzystniejsze oferty i w tej kwestii zapewne się nie myli, tylko wychodzi na to, że ich znalezienie wymagało intensywnego i dokładnego przeszukiwania strony.

Wprowadzanie klienta w błąd polegać miało na tworzeniu przekonania, że najkorzystniejsze oferty są widoczne w najbardziej eksponowanym miejscu. Cóż, nieufność w Internecie to podstawa przetrwania. Firmie grozi 10 mln dolarów kary (amerykańskich).

80% budżetu wydawane jest na reklamę

Trivago to niemiecka firma, której przychody wynoszą ok. 200 mln euro na kwartał. W zeszłym roku odnotowali 7 mln euro straty, w tym roku – po trzech kwartałach byli 10 mln euro na plusie. Wydatki na reklamę i marketing stanowią 80% przychodów, które w 2018 roku wyraźnie zmalały, ale za to poprawiła się rentowność. Wyniki finansowe Trivago dostępne są tutaj.

Biznes Trivago w zasadzie opiera się na intensywnej reklamie. Pozyskania ruchu na stronę i przekierowywaniu go na strony rezerwacyjne. Sam model biznesowy to kwestia różnicy pomiędzy wielkością budżetu reklamowego porównywarki, a budżetami reklamowymi poszczególnych serwisów rezerwacyjnych wydawanych na Trivago. Jest to sprytne, ale wymagające kalibracji i stosunkowo ryzykowne przedsięwzięcie.

Google killuje ten biznes

Przyszłość porównywarek rezerwacyjnych jest uzależniona od Google, które rozszerza opcję rezerwacji hotelu z poziomu wyszukiwarki również dla użytkowników w Polsce. Rozwiązanie nazywa się Book on Google i działa m.in. w Niemczech, Danii, Norwegii, Francji, Włoszech i Szwecji.

Wystarczy wpisać nazwę hotelu w wyszukiwarce. Po prawej stronie wyświetla się opis obiektu, cena za pokój w różnych serwisach rezerwacyjnych i opinie gości. Wychodzi na to, że Book on Google to takie lepsze Trivago.

/ŁP