Samo zjawisko social scoringu nie jest złe, a może nawet przynieść pozytywne skutki dla klientów, zwłaszcza w branży finansowej. Dzięki nowym technologiom potencjalny kredytobiorca może być sprawdzony przez bank nie tylko poprzez jego wcześniejszą historię pożyczkową, ale także poprzez prowadzone życie i transakcje dokonywane w sieci. Ulubione miejsca w Internecie, kupowane towary, przyzwyczajenia i nawyki lub to, z kim i dokąd podróżujemy mogą wpłynąć na decyzję instytucji finansowej. Więcej o scoringu przeczytasz tutaj. Pytanie tylko, czy obsesja kontroli nie jest chora i nie przypomina działań z poprzedniej epoki, czyli komunizmu.

Jazda bez trzymanki

Komunistyczne Państwo Środka postanowiło w imię dobra swoich obywateli wykorzystać dobrodziejstwo technologii do stworzenia Social Credit System (System Zaufania Społecznego), czyli po prostu szpiegowanie. Na razie jest on dobrowolny, ale od 2020 roku ma być obowiązkowy. Będzie on kontrolować życie ponad 1,3 miliarda Chińczyków przez 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu (normalnie scenariusz Black Mirror). Każdy obywatel będzie monitorowany pod kątem codziennych zakupów, nawyków czy… oddania własnemu narodowi. Co prawda już wcześniej prawie cały świat dobrowolnie włączył się do podobnego systemu, tyle tylko, że został on stworzony przez obywatela wolnego świata Marka Zuckerberga i nazywa się Facebook. Zatem chińskie władze nie były pierwsze.

Zarządzanie strachem

Żarty na bok. Chiński system wprowadzony w imię „świetlanych pobudek” to realne zagrożenie, nie tylko dla mieszkańców Chin, ale także całej Azji i świata Zachodu. Obywatele uznani za pokornych i lojalnych będą mogli uzyskać dodatkowe gratyfikacje, a nawet awansować do wyższej klasy społecznej. Dla innych, tych nieposłusznych, przewidziano odpowiednie kary: brak zdolności kredytowej, wolniejszy Internet czy kłopoty z zapisaniem dziecka do prestiżowej szkoły. System obejmie zarówno osoby fizyczne, jak i prawne.

Jak zdobyć najwyższe noty?

Dobra lub negatywna opinia będzie wyliczana na postawie zaawansowanego algorytmu, nad którym pracują m.in. informatycy z grupy Alibaba. Dane zbierane są z Alipay, systemu elektronicznych płatności, z którego korzysta 520 milionów użytkowników. Służy on nie tylko do płatności w sklepach elektronicznych, ale też w restauracjach, taksówkach, kinach czy do przelewania pieniędzy na konto innej osoby.

Sesame Credit jest połączony na przykład z największym chińskim portalem randkowym Baihe czy chińskim odpowiednikiem Ubera – Didi Chuxing. Zakres ocen w Sesame Credit wynosi między 350 a 950 punktów.

Ocena wyliczana jest na podstawie pięciu kryteriów. Pierwszy z nich to historia kredytowa. Drugi to szeroko pojęta zdolność do wywiązywania się z zobowiązań. Pod uwagę brane są informacje personalne, takie jak poziom wykształcenia, a także upodobania i zachowanie ocenianej osoby. Przykładowo, jeśli ktoś jest fanem gier komputerowych, może zostać uznany za nieroba i spadnie w hierarchii.

Dodatkowo każdy będzie oceniany na podstawie zakupionych produktów, które określają jego nawyki i tryb życia. Ostatnim kryterium są relacje międzyludzkie. W tej kategorii mieszczą się na przykład posty umieszczane na portalach społecznościowych. Te chwalące władzę lub rozwój ekonomii oczywiście pomogą w uzyskaniu wyższego wyniku. Taka wizja rzeczywistości nie napawa optymizmem… To już tylko mały krok od powstania Ligi Antyseksualnej, itp. orwellowskich wizji świata.