Takie wnioski płyną ze świeżego badania PwC „Consumer spending prospects and the impact of automation on jobs”. Raport skupia się przede wszystkim na Wielkiej Brytanii, ale nie zabrakło w nim miejsca dla innych gospodarek.

We wspomnianej Wielkiej Brytanii zagrożonych ma być 30% posad, w Niemczech 35%, a w Japonii 21%.

Czytaj także: Koszmar się ziści? Flippy odbiera młodym ludziom pracę

Dlaczego akurat USA?

Od razu nasuwa się pytanie dlaczego w USA poziom ten jest tak wysoki? Zdaniem PwC w Stanach Zjednoczonych więcej pracowników jest zatrudnionych w zawodach, które polegają na rutynowych czynnościach – czyli są mniej twórcze. Chodzi tutaj o prace przy taśmach produkcyjnych, czy po prostu wypełnianie papierków, w ramach jasno określonego schematu.

Zgodnie z badaniem branże najbardziej zagrożone automatyzacją to transport, fabryki ( produkcja przemysłowa) i handel detaliczny. Innymi słowy niepotrzebni będą nam kierowcy, bo samochody będą jeździły same (oby z większym szczęściem niż te od Ubera).

W fabrykach produkcją będą zajmowały się maszyny, a w sklepach znikną kasjerzy, a może nawet kasy. W końcu po co kasy w sklepach przyszłości?

PwC wzięło pod uwagę zadania, jakie trzeba wykonywać w danym zawodzie i danej gałęzi przemysłu. Następnie ocenili jak wygląda przemysł w poszczególnych krajach, aby na końcu zastosować algorytm „automatyzacji” – czyli określić, które zadania nie muszą być wykonywane przez człowieka.

Dla przykładu dziwić może niski procentowy wskaźnik zagrożenia w Japonii – już śpieszymy z wyjaśnieniem. Autorzy raportu wzięli pod uwagę specyfikę kulturową Kraju Kwitnącej Wiśni i uwzględnili, że tamtejsi sklepikarze wykonują bardziej złożone zadania niż ci w Europie i w USA. Chodzi tutaj o zarządzanie sklepem, dbanie o porządek i poszanowanie tradycji.

Poza tym w Japonii duży odsetek przemysłu został już zautomatyzowany, w tym również handel detaliczny. Z tym, że nie bierze się pod uwagę całkowitego wyeliminowania kasjerów i bardziej prawdopodobne, że skończy się na kasach samoobsługowych i różnego rodzaju automatach w knajpach z fast-foodami, które wykonują robotę kasjera (w tego typu lokalach funkcje „sklepikarza” nie były taki istotne).

Niemcy posiadają tak wysoki wskaźnik zagrożenia z podobnego względu co USA – duży odsetek ludzi zatrudniony jest w fabrykach.

PwC przedstawiło również kilka sposobów przeciwdziałania nadmiernej automatyzacji. Na przykład doszkalanie pracowników i poszerzenie ich kompetencji. Nie chodzi tutaj wcale o dokładanie dodatkowej pracy, a o jej lepszą organizację.

Tego typu zmiany wymagają reakcji rządu – szczególnie w USA, gdzie już w 2030 roku 38% posad zostanie obsadzonych przez roboty. Administracja Donalda Trumpa nie wydaje się szczególnie przejęta to kwestią, a Sekretarz Skarbu Steve Munchin stwierdził nawet, że władze nie monitorują postępów w zakresie AI, gdyż ich zdaniem poważne zmiany to kwestia 50 albo nawet 100 lat.

Czytaj także: Korea Północna też chce mieć swoją Dolinę Krzemową

Czy automatyzacja to coś złego?

Tylko czy naprawdę jest się przed czym bronić? Niejednokrotnie pisaliśmy już o skutkach automatyzacji na ludzkie życie. Wielce prawdopodobne, że w dalekiej przyszłości w ogóle nie będziemy musieli pracować. Co ciekawe podobne zmiany społeczne zachodziły już w historii świata, tylko, że nie za sprawą robotów.

W starożytności obywatele Cesarstwa Rzymskiego przez pewien etap swojej historii również nie musieli trudnić się żadną pracą. Odsetek niewolników był bowiem tak duży, że wykonywali oni zdecydowaną większość prac. Rzymianie pracowali jako urzędnicy, albo zaciągali się do wojska – jednak najczęściej z własnej woli.

Podobnie sytuacja wyglądała w Sparcie. Greckie miasto-państwo było najbardziej uzależnionym od niewolników podmiotem w historii świata. W pewnym okresie na jednego Spartanina przypadało 7 Helotów (niewolników). Podobnie jak w Rzymie, Spartanie trudnili się wojaczką i administracją.

Jeżeli roboty staną się czymś na kształt antycznych niewolników, to bardzo możliwe, że obowiązek pracy przestanie istnieć. Praca stanie się przywilejem – niczym w kultowym Star Treku Gene’a Rodenbery’ego. Niestety zawsze istnieje ryzyko buntu… W Rzymie mieliśmy powstanie Spartakusa, a w przyszłości możemy mieć Bunt Maszyn…

Obawia się tego Unia Europejska i Elon Musk. UE pracuje nad regulacjami dla robotów, a Musk rozkręca działalność Neuralink – firmy, która ma umożliwić połączenie ludzkiego mózgu z komputerem, tak aby zwiększyć jego efektywność i nadążyć za postępem sztucznej inteligencji.