1. Samochody na silniki spalinowe

Emir Dubaju powiedział kiedyś, że jego dziadek jeździł na wielbłądzie i jego ojciec również. On natomiast porusza się Ferrari, ale jego wnuki znów będą jeździć na wielbłądach. Jeśli Zjednoczonym Emiratom Arabskim uda się zmienić swój region świata w faktyczne, a nie wymuszone centrum finansowe, to może uda się tej złej prognozy uniknąć. Czas ropy jako paliwa przemija. I całe szczęście i wcale nie chodzi tylko o zazdrość o arabskie fortuny, ale przede wszystkim o ekologię.
Nie da się zaprzeczyć, że panowanie samochodów napędzanych tylko na silniki spalinowe, w szczególności w diesle, kończy się. Praktycznie każdy liczący się koncern samochodowy ma już w swojej ofercie pojazdy z napędem elektrycznym. Elementem przejściowym są hybrydy, które również stają się coraz popularniejsze. Autobusy elektryczne powoli stają się standardem. Niebawem co trzeci samochód użyteczności publicznej również będzie pojazdem na prąd.
Elektromobilność wymusza na instytucjach działania w tym kierunku. Szkoda, że państwo tak niewiele robi, by zachęcić Polaków do kupowania nowych pojazdów elektrycznych. Jeszcze przez jakiś czas będą znacznie droższe od samochodów spalinowych. Jesteśmy motoryzacyjnym skansenem Europy, ale może na razie to dobrze, bo do czasu aż energię pozyskujemy z węgla, bycie ekologicznym na poziomie jednostki traci sens, gdyż systemowo jesteśmy ekologicznie niewydolni.
W krajach Europy Zachodniej podjęto już kroki, które mają wyeliminować ze sprzedaży pojazdy na silniki spalinowe. Przykładowo, w Danii będzie to już 2030 rok.

2. Drukarki i kserokopiarki

Drukarki domowe działają tak raz na dwa razy. Wiele dokumentów wciąż wymaga papierowej formy. Największym absurdem jest chyba papierowy formularz zwrotu produktu zakupionego online. Równie zabawne są papierowe paragony i potwierdzenia dokonania transakcji. Papier wciąż jest królem i o ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć jego użycie w branży wydawniczej, o tyle kompletnie nie rozumiem, po co wszędzie tyle papieru w obiegu dokumentowym pomiędzy firmami, urzędami, itd. Dlaczego bilet parkingowy jest papierowy, ile kina wydają pieniędzy na te kartonowe bilety, które 3 minuty po zakupie lądują w śmietniku?
Umowa o pracę musi być koniecznie zawarta na piśmie. Umowa kredytowa również na papierze. Szczęśliwie ostatnimi czasy dopuszczono możliwość zawierania umów z operatorami telekomunikacyjnym bez wymogu formy pisemnej (czyli papierowej). Czas skończyć z papierem, tymi śmiesznymi podpisami, które może podrobić każdy, itd. Wraz z eliminacją papieru, która będzie skutkiem digitalizacji obrotu gospodarczego, zniknie też potrzeba posiadania drukarki. Na początku w odstawkę pójdą domowe sprzęty, a w kolejnym kroku – biurowe. Nie znikną całkowicie, ale będę coraz rzadsze.

3. Klucze do drzwi

Noszenie kawałka blachy, który wkłada się do innego dopasowanego kawałka blachy, by otworzyć drzwi, to w zasadzie absurd. Szkoda zasobów i wytartych kieszeni. Inteligentne domy i mieszkania pełne sprzętów wykorzystujących technologie Internet of Things nie będą otwierane kluczem z metalu. Upowszechnią się rozwiązania biometryczne, w tym rozpoznawanie głosu i twarzy, jak również biometria behawioralna.
Oznacza to, że człowiek wykaże tylko zamiar otwarcia swoich drzwi od domu, bo będzie np. niósł coś w rękach (niekoniecznie zakupy, bo te dostarczą online) i system kontroli bezpieczeństwa otworzy je. Będzie można upoważnić swoich bliskich do otwarcia mieszkania  na odległość, bez konieczności zostawiania klucza w „wiadomym miejscu”. Wcale nie oznacza to, że drzwi będziemy otwierać koniecznie smartfonem. Po prostu będziemy wchodzić do siebie. Kieszenie odchudzą się. A jak zabraknie prądu to nie wejdziemy do domu… coś się wymyśli. Proszę sobie wyobrazić jak to ułatwi życie.

4. Karty bankomatowe i bankomaty

W obiegu jest ok. 200 mld zł w gotówce. W tym 6,5 mld monet jednogroszowych – 180 na głowę każdego Polaka. Cyrkulacja banknotów w Polsce wynosi przeciętnie 352 dni – to okres od momentu wydrukowania banknotu, wrzucenia go w obieg i powrotu do sortowni pieniędzy.
Koszty utrzymania gotówki (za Cashless) to ok. 20 mld zł. Z różnych opracowań naukowych (Keeton, Hayashi) wynika, że koszty te wynoszą od 0,5% do 0,9% PKB, czyli faktycznie od 10 mld zł do 20 mld zł. Dużo, trochę szkoda kasy. Za tę kwotę można kupić… 50 tysięcy dużych mieszkań.
Bilonu używam już tylko po to, by móc odblokować wózek w supermarkecie. Od czasu upowszechnienia się płatności Apple Pay i Google Pay, jak również BLIKA, gotówka w zasadzie może wyjść z użycia. Dwa tygodnie bez portfela to dzisiaj żadne wyzwanie – spokojnie mogę napisać, że ostatnie pół roku gotówką zapłaciłem może trzy razy.
Myślę, że czas gotówki jako króla jest policzony, chociaż nominalnie jej wartość w obiegu rośnie. Prawdopodobnie wynika to z czynników makroekonomicznych, czyli wzrostu gospodarczego i zwiększenia podaży pieniądza. Ludzie coraz częściej płacą bezgotówkowo, już praktycznie połowa transakcji odbywa się w sposób elektroniczny.
Wraz ze zmniejszeniem popularności gotówki, spadać będzie potrzeba korzystania z bankomatów. Już powoli znikają one z ulic. Za parę lat takie maszyny będą stały tylko w wybranych miejscach w mieście. I tak, wynalazek z lat 60-tych XX wieku prawdopodobnie „nie dożyje” setki. Karty kredytowe, debetowe i bankomatowe – ogólnie plastikowe karty. Ich czas też zmierza ku końcowi. Z dwóch powodów – są mniej wygodne niż płatności telefonem, a po drugie – są z plastiku, czyli prawdopodobnie na maksa nieekologiczne.

5. Plastikowe opakowania

Zero waste to ruch ekologiczny, którego celem jest zmniejszenie liczby odpadów. Ludzie, którzy biorą sobie do serca dbałość o naszą planetę zwrócili uwagę na to, że większość opakowań jednorazowego użytku albo trafia na śmietnisko albo do morza. Ewentualnie utlenia się w przypadkowym pożarze wysypiska lub w piecu domowym. Wejdź do sklepu, przejdź się na dział nabiału i wyciągnij refleksję – każdy bio jogurt, śmietana, ser, itp rzeczy sprzedawane są w plastikowych pojemnikach jednorazowego użytku. To się musi skończyć. Zero waste to ruch, który – w największym skrócie – promuje korzystanie z własnych pojemników. Chodzenie do kawiarni z własnym kubkiem, unikanie McDonalda, itp.

Nie jest to łatwe, bo ciężko jest kupić śmietanę nie w plastikowym opakowaniu, ale pojawienie się tego rozsądnego trendu zwiastuje, że zmiany społeczne zajdą szybciej niż nam się wydaje. Być może nie trzeba będzie chodzić z własnymi opakowaniami wielokrotnego użytku, bo problem rozwiąże się systemowo.
Upowszechnienie zakupów spożywczych online prawdopodobnie będzie właśnie tym game changerem, który uchroni naszą planetę przed marnotrawstwem surowców – każdy klient będzie miał zdefiniowane zestawy opakowań, które będą podlegać wymianie po każdych zakupach. Sposobem na promowanie tego rodzaju sprzedaży mogą być zachęty cenowe – zakupy z własnymi opakowaniami powinny być tańsze.
Myślę, że nie za rok, ale pod koniec przyszłej dekady będzie to już standard.
Foto: Pixabay.