Serwis Niebezpiecznik informował o problemach podczas weryfikacji wyborców w obwodowych komisjach. Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Cyfryzacji elektroniczny dokument należy sprawdzić przede wszystkim na podstawie kodu QR – za pomocą aplikacji mWeryfikator, która podobnie jak mTożsamość wchodzi w skład apki mObywatel. Proces ten dobrze przedstawia poniższa grafika.

Aplikacja mWeryfikator

Problemy z aplikacją mObywatel na wyborach?

Członkowie obwodowych komisji wyborczych mieli jednak stosować mWeryfikator sporadycznie i zazwyczaj spoglądali tylko na dane widniejące na ekranie smartfona. Niebezpiecznik pisze, że zdaniem części wyborców można było pokazać screen cudzego dowodu, a i tak dostałoby się kartę do głosowania. W teorii stwarzało to pewne ryzyko fałszerstw wyborczych.

Idąc jednak tym tokiem rozumowania w podobny sposób można sfałszować plastikowy dowód osobisty, chociaż skala trudności byłaby pewnie wyższa. Ciężko się dziwić, że osoby zasiadające w komisjach nie były odpowiednio przygotowane do obsługiwania aplikacji mTożsamość. Tak naprawdę jest to rozwiązanie dostępne zaledwie od kilku miesięcy, a w zasadzie od kilku tygodni jest stosowane na szerszą skalę. Dowód w smartfonie można pokazać między innymi na poczcie podczas odbierania przesyłki poleconej.

Oczywiście nie należy zamiatać sprawy pod dywan, ponieważ osoby zasiadające w komisjach wyborczych powinny zostać odpowiednio przeszkolone. Sam system działał jednak bez zarzutu, dlatego ciężko mówić o klęsce aplikacji mObywatel. Zawiódł ponownie element ludzki, chociaż samo Ministerstwo Cyfryzacji mogło zadbać o lepsze zakomunikowanie tego rozwiązania i lepsze przygotowanie członków komisji. Wydaje się jednak, że ewentualne nadużycia (o ile faktycznie miały miejsce) były raczej efektem żartów niż faktycznej chęci matactwa wyborczego.

Jest to pewna lekcja na przyszłość, ale wprowadzanie innowacji wiąże się z drobnymi problemami na starcie. Szczerze mówiąc spodziewaliśmy się, że implementacja mObywatela na wyborach pójdzie nieco gorzej. Obawialiśmy się, że komisje wyborcze będą zaskoczone dowodami w smartfonie, przez co część osób wybierająca się do lokalu tylko z telefonem może zostać odprawiona z kwitkiem. „A co mi Pan tu pokazuje? Proszę o dowód osobisty!” – do takich sytuacji jednak nie doszło.