Nowe przepisy mają wejść w życie w 2025 roku. O koncepcji UE pisze „Rzeczpospolita”. Politycy w Brukseli doszli do wniosku, że to samochody osobowe są podstawowym źródłem zanieczyszczeń – zanieczyszczeń, z którymi UE zamierza walczyć.

Czytaj także: 500+ dla emerytów? Tylko dla tych z kontem w banku i będzie…

Płatne autostrady. Po co takie zmiany?

Komisja Europejska chce ograniczyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery i dlatego planuje ograniczenia w ruchu dla osobówek. Obecnie w większości krajów Unii korzystanie z autostrad jest płatne, ale na mapie Europy znajdziemy też takie państwa, które nie pobierają opłat za poruszanie się po takich drogach. Między innymi Litwa, Łotwa, Finlandia, Niemcy (na razie wciąż darmowe dla samochodów osobowych), Wielka Brytania (z wyjątkiem jednego nowego odcinka), czy Estonia.

Teraz Unia chce wprowadzić jednolite euromyto, co oznacza, że wszystkie autostrady na terenie Wspólnoty staną się płatne i zmieni się system poboru opłat. Znikną bramki na autostradach, a każdy samochód ma mieć zamontowane specjalne urządzenie. Urządzenia te mają działać zarówno w kraju, jak i za granicą. Na razie nie wiadomo nic więcej.

Okazuje się jednak, że dbanie o klimat to nie jedyny powód zmian. Opłatom mają podlegać również te samochody, które nie wydzielają żadnych zanieczyszczeń – na przykład pojazdy elektryczne. Zdaniem Komisji takie auta również powodują korki i stwarzają ryzyko wypadków. Pieniądze uzyskane z dodatkowych opłat mają zostać przeznaczone na walkę z globalnym ociepleniem oraz pomoc poszkodowanym w wypadkach drogowych.

Czytaj także: Snapchat zaliczył doła

Ile będzie kosztował przejazd autostradą?

Na razie autorzy pomysłu nie podają konkretnych kwot. Wiadomo jedynie, że wysokość opłat będzie zależała od poziomu emisji dwutlenku węgla. Natomiast posiadacze samochodów elektrycznych zapłacą ¼ tego co kierowcy aut spalinowych.

Unia Europejska zdaje sobie sprawę z potencjału finansowego, jaki tkwi w rozwoju opodatkowania na drogach. Dodatkowo Wspólnota wciąż wierzy w porozumienie klimatyczne z Paryża z 2015 roku. Z pomysłu wycofała się już administracja Donalda Trumpa i USA, ale państwa europejskie wydają się tym niewzruszone.

Producenci aut elektrycznych pewnie już zacierają ręce. Co prawda na razie ceny takich pojazdów znacznie przewyższają ceny samochodów spalinowych, ale nowe modele zeroemisyjne zaczynają być nieco tańsze. Nawet luksusowa Tesla Elona Muska niedługo wypuści Model 3, który ma kosztować „zaledwie” 130 tysięcy złotych. To i tak niewiele w porównaniu do cen pozostałych modeli, które oscylują w granicach 350 – 450 tysięcy zł.

Z jednej strony pomysł na e-myto uderzy w kieszenie zwykłych obywateli – tych biedniejszych. Z drugiej strony może wymusić popularyzację aut elektrycznych i dostosowanie ich ceny do wielkości portfela przeciętnego Europejczyka.