O sprawie napisał Puls Biznesu. W maju 2018 roku media w Polsce pisały o przeniesieniu największej w Polsce i jednej z większych na świecie giełd kryptowalut na Maltę. Przyczyną przeprowadzki jest – dyplomatycznie rzecz ujmując – niechęć nadzoru do biznesu kryptowalutwego. Z resztą w wielu miejscach uzasadnionego.

BitBay nie podbił serca Malty

BitBay liczył na to, że Malta będzie przyjaźniejszym miejscem, ale okazało się, że wcale tak różowo nie jest. Firma ostatecznie uzyskała stosowane licencje w Estonii – na świadczenie usług wymiany wirtualnej waluty na pieniądz tradycyjny oraz świadczenie usług wirtualnego portfela kryptowalut od Financial Intelligence Unit (FIU to organ estońskiej policji. Nadzór finansowy to Estonian Financial Supervision and Resolution, czyli Finantsinspektsioon).

Tym samym od pierwszego listopada firma oficjalnie będzie działać z Estonii. BitBay zapewnia, że klienci nie odczują zmiany, ale w związku ze zmianą warunków, mogą naturalnie zamknąć rachunki. Mają na to czas do końca października.

Ostatnie problemy w Polsce dotyczyły rachunku bankowego. W sierpniu BOŚ Bank wypowiedział umowę na prowadzenie rachunku bankowego firmie Igoria Trade, co miało wpływ na BitBay. Branża krypto ma w Polsce pod górkę – podmioty tworzące platformy do wymiany kryptowalut regularnie trafiają na listę ostrzeżeń KNF. Czy to dobrze, czy to źle? Zdaniem nadzoru – zapewne dobrze.