Kurs bitcoina w ciągu 7 dni umocnił się o 25 proc., ale to wciąż daleko do szczytu z połowy kwietnia, gdy kurs sięgnał 65 tys. USD. Od tamtej pory wiele się zmieniło, w tym Elon Musk opublikował szereg tweetów, które targały kursem bitcoina. Wydaje się, że dzisiaj najpoważniejszym problemem tej kryptowaluty, nie licząc oczywiście dużych wahań kursowych, są przede wszystkim wyzwania regulacyjne, ale już nie tylko ze strony urzędów nadzorczych i administracji publicznej, ale także regulacje wewnątrzkorporacyjne – przykładem jest wspomniany Elon Musk, którego Tesla najpierw ogłosiła, że będzie przyjmować płatności w bitcoinie, a następnie – z przyczyn ekologicznych – wstrzymała je.

Cele klimatyczne to wyzwanie dla kryptowalut

Wydawało się, że niespodziewany cios związany z globalnym trendem (słusznym) ochrony równowagi klimatycznej, pogrzebie kyrptowalutę, której lwia część wydobycia bazuje na energii elektrycznej produkowanej z węgla. Ale Elon Musk, najpierw zbawca BTC, a następnie jego metaforyczny kat, dał inwestorom nadzieję – otóż wyznaczył orientacyjne wskaźniki, kiedy Tesla mogłaby znów przyjmować płatności w BTC – wtedy, gdy wydobycie krypto w ok. 50% zasilane będzie z odnawialnych źródeł energii.

To oczywiście nie koniec serialu o BTC. Raczej jego początek. Kryptowaluty nie są ekologiczne, a wiele korporacji płatniczych umożliwia dokonywanie płatności przy ich użyciu. Oznacza to, że wyznaczony publicznie przez Muska cel, skoro już mleko się rozlało, może być zaadaptowany przez innych dużych graczy. A to oznaczałoby, że na obecną chwile BTC byłoby w poważnych tarapatach, bo warunku nie spełnia. Na razie.

Oczywiśce równie dobrze jutro może zostać opublikowany kolejny tweet Muska, który zbije kurs, decyzja administracji dowolnego dużego państwa z odpowiednim poziomem reputacji, który również zbije kurs, lub ogłoszona zapowiedź wdrożenia przez dużego gracza big tech, która np. kurs podbije. Nigdy nie wiadomo – kryptowaluty to jest rock’n’roll.