Najwięksi entuzjaści BTC twierdzili, że w czerwcu osiągnie on nawet 100 tys. USD. Ale to było w kwietniu, gdy kurs rósł o kilka procent dziennie i nie było tygodnia, by jakiś znany brand, korporacja lub influencer nie oświadczał, że kryptowaluty to przyszłość finansów.

Od tego momentu minęły prawie 2 miesiące i można śmiało napisać, że chociaż jest to bardzo krótki okres, to wiele się zmieniło. Nie oznacza to, że BTC utracił swój potencjał do wzrostów, bo ten obiektywnie wciąż jest ogromny i kolejna zielona fala na giełdach kryptowalut jest prawdopodobna – aczkolwiek nikt nie wie kiedy to może nastąpić i co będzie sygnałem do wzrostów. Najlepiej dla rozwoju kryptowalut, by nie był to tweet Elona Muska.

Prawdopodobnie będą to zatem pozytywne sygnały regulacyjne, czyli informacje, że administracje poszczególnych państw dopuszczają nie tylko istnienie rynku kryptowalut, ale też usankcjonują je prawnie i podatkowo na tyle, by zlikwidować ciągłą dużą niepewność prawną. To mogłoby zabezpieczyć rynek przed gwałtownymi wahaniami kursów.

Nie, nie wystarczy ogłoszenie przez Salwador, że zaadoptuje bitcoina – kraj, którego wielkość PKB jest odwrotnie proporcjonalna do wskaźnika przestępczości, raczej nie przekona innych do równie pro-bitcoinowych ruchów.

Bitcoin obecnie ma trzy problemy

Pierwszym z nich jest Elon Musk – na niego nie ma wpływu nikt, więc branża musi liczyć, że miliarderowi znudzi się tweetowanie kursu. Kolejny kłopot to regulacje – wciąż widmo dociśnięcia prawnego bitcoina jest bardzo prawdopodobna. Chiny w zasadzie zbanowały biznes kryptowalutowy. Indie wciąż się wahają. W innych krajach zdania są podzielone, ale… na szczęście dla branży kryptowaluty cywilizują się biznesowo – giełdy wchodzą na giełdy, firmy prowadzą dialog z regulatorami, itp.

Nie zmienia to faktu, że problem nr 1 zniechęca do poważnego traktowania „biznesu”, który politycznie wywołują ekstazę inwestorów amatorów, którzy lokując majątek życia w cyfrowe aktywa, których nie rozumieją, a następnie mogąc je stracić w dosłownie kilka minut –  w pierwszej kolejności na skargę idą do polityków.

O sprawach oszustw na rynku nie wspominając, bo to jest wciąż temat rzeka i kwestią edukacji w tym zakresie powinni zajmować się sami zainteresowani, czyli podmioty działające w ekosystemie krypto.

Trzeci problem to kwestia klimatyczna – BTC jest energochłonne, a w obecnym klimacie ESG nie ma miejsca dla takich rozwiązań. Korporacyjne decyzje negujące relacje z bitcoinem w tej sytuacji są tylko kwestią czasu i decyzja Tesli o wycofaniu się z przyjmowania płatności w BTC powinna zapalić branży nie żółte, a czerwone światło do zmian, które zmniejszą ślad węglowy kryptowalut. Praktycznie cały cywilizowany świat finansów wyznacza sobie cele w zakresie redukcji śladu węglowego – decyzja o tym, by nie mieć zbyt wiele wspólnego z tymi rozwiązaniami, które ten ślad zwiększają – w tym wypadku byłaby po prostu wygodna.