Jeszcze rok temu wydawało się, że najpopularniejsza waluta świata najlepsze czasy ma już za sobą. Przypomnijmy, że w grudniu 2017 roku za jednego BTC trzeba było zapłacić ponad 18 tys. USD, a rok później – mniej niż 4 tys. USD. Silnej deprecjacji towarzyszyło wiele biznesowych dramatów, w tym poważny spadek popytu na karty graficzne. Eksperci wieszczyli koniec bitcoina, ale jak widać – wieści o jego śmierci były mocno przesadzone. Kurs znów jest na fali wzrostu – właśnie przekroczył wartość 9 tys. USD.

Zdaniem ekspertów silny wzrost wartości bitcoina od maja 2019 roku to skutek wojny handlowej pomiędzy USA, a Chinami. Kryptowaluty mają tendencje wzrostowe w okresie niestabilności geopolitycznej. Niektórzy wręcz nazywają bitcoina tzw. „bezpieczną przystanią” – do tej pory tego rodzaju inwestorskie określenie zarezerwowane było dla złota, franka szwajcarskiego i obligacji niektórych najsilniejszych gospodarek świata. 

Ale czy BTC to faktycznie bezpieczna przystań?

Z tym stwierdzeniem można polemizować, a w zasadzie nawet trzeba. Może to tylko podryg zdechłego kota… Czy 9,4 tys. USD to maksimum? Zapewne nie. Trudno o inne cyfrowe aktywa, które wywoływałyby takie zamieszanie jak BTC, szczególnie te w zakresie rozpalania wyobraźni osób, które niesione opowieściami o spektakularnych fortunach powstałych w zaledwie kilka miesięcy, inwestują w kryptowaluty oszczędności całego życia. Nie zniechęcając nikogo do bitcoina, wykluczając przy tym analizę techniczną i fundamentalną – każdy potencjalny inwestor powinien kierować się tylko i wyłącznie własnym rozsądkiem. Reszta to loteria.