Bitcon dzisiaj wciąż na minusie, ale pozostałe „główne” kryptowaluty są na plusie – Etherum zyskało 6,14%, Tether stoi w miejscu, Binance Coin – wzrósł o 4,52%, a ulubiony token Muska – Dogecoin – zyskał 3,6%. Co nie zmienia faktu, że w ostatnich 7 dniach DOGE straciło blisko 30% wartości.

Rynek krypto w ostatnich tygodniach broni się przed spadkami, które potrafią sięgać kilkunastu procent dzienne. Deprecjacją kursu to skutek otoczenia medialno-regulacyjnego. Od początku roku kryptowaluty znajdowały się na fali wznoszącej – BTC doszedł do poziomu 65 tys. USD, a eksperci i rynkowi analitycy prześcigali się w coraz śmielszych zakładach o to, kiedy BTC osiągnie kolejny „milestone” tzn. poziom 100 tys. USD, czy nawet 1 mln USD.

Elon Musk – demiurg kryptowalut

Potem nadszedł Elon Musk, który dosłownie kilkoma Tweetami – najpierw podbił kurs BTC i Dogecoina, a potem doprowadził je do gwałtownych spadków. W przypadku BTC sprawa wręcz przybrała absurdalne oblicze, bo najpierw Tesla korporacyjnie podjęła decyzję o przyjmowaniu płatności w BTC, a kilka miesięcy później – zapowiedziała, że jednak wycofuje się z tego pomysłu, bo BTC jest nieekologiczny.

Aż dziw bierze, że firma tego formatu nie nie zwróciła wcześniej na to uwagi. Do tego pojawiły się spekulacje, że Tesla ma zamiar pozbyć się swojego portfela BTC w niedługim czasie. Dla Tesli krypto to dodatek do core businessu, więc taka decyzja jest zapewne kwestią czasu.

W międzyczasie chińskie organy regulacyjne zapowiedziały, że nie chcą by kryptowaluty były częścią chińskiego mainstreamu płatniczego i w dosadnym ogłoszeniu zapowiedziały, że firmy operujące w Chinach mają trzymać się z dala od biznesu krypto.